Radomir Szumełda, działacz PO, który zadeklarował się jako homoseksualista, przekonuje, że Ewa Kopacz zrealizuje liberalny program światopoglądowy.
Radomir Szumełda, działacz PO, który zadeklarował się jako homoseksualista, przekonuje, że Ewa Kopacz zrealizuje liberalny program światopoglądowy. Fot. Archiwum prywatne

Jednym z oczekiwań wobec rządu Ewy Kopacz jest przeforsowanie zmian w prawie ułatwiającym życie parom homoseksualnym. – Sądzę, że uda jej się powstrzymać kroczącą ekspansję ludzi, którym się marzy stworzenie państwa wyznaniowego – mówi w "Bez autoryzacji" Radomir Szumełda, działacz PO, zadeklarowany homoseksualista.

REKLAMA
Nowy rząd Ewy Kopacz to dla pana rząd nadziei, czy beznadziei?
Radomir Szumełda: Zdecydowanie rząd nowego otwarcia, nadziei. Ewa Kopacz jako kobieta, doświadczona polityczka ma ogromny potencjał, by przez ten rok złożyć nową ofertę dla Polski. W wielu wymiarach.
Jaka ta oferta powinna być?
Jako kobieta z natury rzeczy jest bardziej wrażliwa na sprawy społeczne, ma bardziej rozbudowaną empatię. Choć oczywiście w polskiej polityce mamy kobiety, które takiej tezie przeczą. Znając światopogląd pani premier, sądzę, że uda jej się powstrzymać kroczącą ekspansję ludzi, którym się marzy stworzenie państwa wyznaniowego i powrócić do twardej koncepcji, że Polska powinna być miejscem dla wszystkich obywateli.
Zdaję sobie sprawę, że nie zmienił się skład parlamentu, ale myślę o podjęciu takich tematów jak przeprowadzenie przez Sejm Konwencji przeciwko przemocy wobec kobiet, co wydaje się być niezagrożone, ale też in vitro czy związki partnerskie, z czym może być trudniej. Znacząca część elektoratu PO i bardzo wielu Polaków liczy na tego rodzaju nowe otwarcie, bo obawiam się, że jeżeli nie podejmiemy tych wyzwań, kolejne dziesiątki tysięcy ludzi będą emigrowały z kraju.
I to nie za chlebem, ale z powodu nieznośnie dusznej atmosfery. A to będzie zagrażało wzrostowi gospodarczemu, bo obok czynników demograficznych to właśnie emigracja zagraża budowaniu dobrobytu. W sprawach społecznych pani premier ma pole do działania, ma możliwości i może tę sytuację odwrócić.
Przecież przez siedem lat premierem był Donald Tusk. Przed chwilą powiedział pan też, że Kopacz może „powrócić do koncepcji, że Polska jest miejscem dla wszystkich”. Czy mam rozumieć, że za Tuska tak nie było, że to jego wina?
Bądźmy sprawiedliwi: Donald Tusk wielokrotnie podejmował próby załatwienia tych spraw. Pamiętamy jego batalię o in vitro i obejście braku ustawy. Pamiętamy jego determinację w sprawie Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, pamiętamy jego wystąpienie w Sejmie w sprawie związków partnerskich. Ale liczę, że Ewa Kopacz jako kobieta będzie umiała trafić z argumentami do naszego klubu parlamentarnego.
To był największy problem, bo jest grupa konserwatystów, która dogmatycznie odrzuca pewne sprawy. Mam nadzieję, że to się zmieni, że Ewie Kopacz, właśnie jako kobiecie, będzie łatwiej przekonać tych posłów i posłanki, które nie chcą rozmawiać na te tematy.
To dobrze, że w rządzie Kopacz nie ma Marka Biernackiego. To dobrze, że konserwatystę zastąpiono liberalnym Grabarczykiem?
Ucieszę się, kiedy w Ministerstwie Sprawiedliwości nie będzie wiceministra Królikowskiego, którego Biernacki chronił. Moim zdaniem to był jego główny błąd, bo do samego Biernackiego mam ogromny szacunek za to, co robił jako minister spraw wewnętrznych kilkanaście lat temu. To dobry urzędnik, oddany Polsce polityk, ale zapędził się z konserwatyzmem, zupełnie niepotrzebnie chroniąc Królikowskiego.
To pokazuje, że niektórzy konserwatywni politycy, czy urzędnicy w otoczeniu PO, silnie próbują tylnymi prowadzić batalię o państwo wyznaniowe. To nie może się podobać liberalnej części elektoratu PO. Mam nadzieję, że pan Grabarczyk podejmie decyzję o dymisji pana Królikowskiego, bo nie wierzę w żadną przemianę.
Nie boi się pan, że po utracie Tuska PO jest skazana na przegraną i pana postulaty nie zostaną zrealizowane nie tylko przez następny rok, ale przez pięć, bo na pewno nie zrobi tego PiS?
Jeżeli założymy, że PiS może wygrać wybory, to tak. Ale ja nie bardzo w to wierzę, bo odejście Tuska paradoksalnie może nam sprzyjać za rok. Premier Tusk odbuduje swoją pozycję w społeczeństwie, to może nam pomóc. Ewie Kopacz trudno będzie przeprowadzić te sprawy, ale choćby rzetelna, głęboka debata w samej PO, debata na tyle wiążąca, że ja i inni uwierzą, że przeprowadzimy to w przyszłości, da nam kopa w wyborach.
Poza tym nie ograniczajmy się do spraw światopoglądowych. Jest sporo spraw, dotyczących na przykład przedsiębiorców. Choćby polityka Ministerstwa Finansów, która przez lata była obliczona na ochronę finansów, a nie podatników i przedsiębiorców. Trzeba upraszczać prawo podatkowe, liberalizować procedury związane z procesem inwestycyjnym.
Będzie pan chciał na to wpływać jako kandydat PO w następnych wyborach?
Zdecydowanie tak. Jeśli nie stanie się nic złego, to będę.
Wylał pan Ciechana, który stał w lodówkach pana dwóch lokali w Trójmieście?
Całe szczęście nigdy nie handlowałem tym piwem, nie musiałem go wylewać. Nawet go nie piłem, więc mam absolutnie czyste sumienie.