Dziś premiera Pride -pierwszego w Polsce luksusowego pisma LGBT. "Będą ludzie, którzy go wesprą i tacy, którzy go spalą"
Marzena Bawarska
30 września 2014, 07:47·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 września 2014, 07:47
Wydarzenie w bardzo dobrym stylu. Nad wydaniem tego magazynu Bartek i Sebastian, oraz cała ich redakcyjna załoga - pracowali ponad cztery lata. Pirde ma być nie tylko tytułem dla LGBT, ale dla każdego, kto lubi dobre treści. W Stylu wywiad z założycielami. Jakie mają cele, a czego się obawiają? Przeczytajcie.
Reklama.
Marzena Bawarska: Panowie, skąd pomysł na taki magazyn?
Bartek Lachowski: Do tej pory w Polsce nie było lifestylowego magazynu dla społeczności LGBT, który wyróżniałby się wysokim poziomem merytorycznym i estetycznym. Zależało nam na stworzeniu pisma z wyższej półki, eleganckiego i podejmującego tematy skupiające się wokół mężczyzn i ich świata.
Wokół grupy gejów?
Bartek: Nie tylko. Jest to magazyn skierowany do mężczyzn i opowiada o wszystkim co ich interesuje, bez względu na to, czy są gejami czy nie.
Sposób, w jaki prezentujemy na łamach tematy związane ze środowiskiem, może sprawić, że zainteresują się nimi również osoby spoza tej grupy, bardziej lub mniej przyjazne gejom. Mamy nadzieję, że również dla przedstawicieli świata biznesu magazyn stanie się platformą komunikacji z bardzo atrakcyjną grupą docelową.
Sebastian: Postanowiliśmy przełamać stereotypy związane ze środowiskiem. Przez wielu ludzi jest ono postrzegane głównie poprzez seksualność, a moim zdaniem seksualność nie definiuje nikogo jako człowieka. Nie tworzymy pisma, żeby walczyć o prawa gejów, tylko żeby zmieniać świadomość. Wolimy w naszym magazynie skupiać się na ludziach i ich różnorodności.
Ile czasu zajęło Wam przygotowanie pierwszego numeru?
Sebastian: Cztery lata temu pojawiła się w głowie Bartka idea pisma, wokół której udało się zebrać grupę fantastycznych ludzi. Uwierzyli w projekt, zaangażowali swój czas i umiejętności. Początki, jak zawsze, nie były łatwe. Ale okazuje się, że kiedy czegoś bardzo chcesz, świat zaczyna ci sprzyjać. Przekonaliśmy się, że w naszym kraju są ludzie, którym chce się robić ciekawe rzeczy i to jest ogromna wartość, na której zbudowaliśmy zespół liczący obecnie kilkadziesiąt osób.
Bartek: Pamiętam, jak spotykałem się z ludźmi nie mając nic, co mógłbym im pokazać. Uwierzyli jednak w samą ideę. Koniec końców udało nam się pozyskać osoby, które dla tego projektu okazały się bezcenne. Mam tu na myśli między innymi Marzenę Reinert, która jest Dyrektorem Wydawniczym oraz Sashę Łasiewickiego pełniącego funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Mamy więc na pokładzie i zbuntowaną młodość i doświadczonych ludzi mediów.
Skąd pomysł na tytuł magazynu, PRIDE?
Bartek: Słowo "pride" ma dwojakie znaczenie. Z jednej strony oznacza po prostu dumę. Z drugiej zaś określa pewną postawę w drodze do równości, o czym mówi historia ruchów LGBT. I nie chodzi o dumę z tego, że jest się gejem ale z tego, że jest się przede wszystkim człowiekiem akceptującym siebie i zasługującym na równe traktowanie.
Sebastian: W Polsce słowo "duma" ma niestety pejoratywne konotacje. Często mylimy je z zadufaniem i poczuciem wyższości. Wszystko dlatego, że nikt nie nauczył nas bycia dumnym. W naszej kulturze to po prostu nie wypada. A my chcemy pokazać, że wystarczy trochę zmienić punkt widzenia i nagle okazuje się, że każdy z nas ma wiele powodów do dumy. A to zdecydowanie warto celebrować. O tym właśnie opowiada nasz film „Jestem dumny z ...”, który powstał z myślą o premierze magazynu PRIDE.
Jaką rolę ma spełniać?
Sebastian: Chcemy, by był wartościowym partnerem dla ludzi ciekawych siebie i otaczającego świata. Chcemy być tam, gdzie rodzą się trendy. Z tymi, którzy inspirują i uczą, jak żyć w przyjaźni ze sobą i otoczeniem.
Czym chcecie zaskoczyć czytelników?
Sebastian: Mam nadzieję, że wyczuciem stylu i elegancją inspirowaną najlepszymi na świecie magazynami dla mężczyzn takimi jak L’uomo Vouge czy GQ. Oryginalnością oprawy wizualnej, autorskimi sesjami. Ekskluzywnością każdego wydania, która nie odnosi się tylko do layoutu. Nasza ekluzywność to również bohaterowie materiałów, o których nikt w Polsce wcześniej nie pisał. Poza tym zaprosiliśmy na łamy fascynujące i silne kobiety, które zaskoczą nas ciekawymi rozmowami i felietonami.
Bartek: Ale także różnorodnością podejmowanych tematów, które mogą zainteresować świadomego siebie mężczyznę. Nie ograniczamy się do tematyki lifestylowej. Podejmujemy wiele ciekawych społecznie tematów, czasem dyskusyjnych, na co w Polsce trzeba szczególnej odwagi.
Czy tworząc magazyn spotkaliście się z wrogością bądź niechęcią?
Bartek: Spodziewaliśmy się różnych reakcji. Dotychczas, co jest dla nas miłym zaskoczeniem, spotykamy się z życzliwością i wsparciem ze strony różnych środowisk. Mamy nadzieję, że tak już zostanie.
Czy mieliście obawy w temacie pozyskiwania reklamodawców?
Bartek: Bez obaw się nie obyło, ale już po pierwszych spotkaniach z klientami i prezentacji projektu, okazało się, że są oni otwarci na współpracę. Doceniają grupę docelową, którą Wall Street Journal nie na darmo nazwał rynkiem marzeń. Dowodem na to jest pierwszy numer, w którym znalazły się reklamy wielu renomowanych marek. Co napawa nas dumą, bo to oznacza, że reklamodawcy docenili pomysł i jakość projektu. A przecież od samego początku zależało nam na tym, żeby złamać stereotypowe wyobrażenia o magazynie dla gejów.
Sebastian: Mam nadzieję, że docenią to również czytelnicy.
Rozumiem, że jesteście także gotowi zmierzyć się z kontrowersjami, które się pojawią lada moment wraz z wyjściem magazynu do sprzedaży?
Bartek: Na pewno. Będą ludzie, którzy go wesprą i tacy, którzy go spalą. Ale mimo wszystko jestem przekonany o tym, że robimy naprawdę ważną rzecz. A jak pokazuje historia wszystkie istotne zmiany społeczne szczególnie na początku budzą kontrowersje i wiele emocji. Tak chyba po prostu musi być.