Jeden z najczęściej pojawiających się u boku Jarosława Kaczyńskiego ochroniarzy jest amatorem, który ma za sobą wyrok i pobyt za kratami?
Jeden z najczęściej pojawiających się u boku Jarosława Kaczyńskiego ochroniarzy jest amatorem, który ma za sobą wyrok i pobyt za kratami? Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

Kim jest jeden z najbardziej zaufanych ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego, który zapewnia prezesowi PiS bezpieczeństwo podczas większości opozycyjnych marszów i rocznic? Okazuje się, że to nie profesjonalista z Grom Group, na usługi której PiS wydaje krocie, a człowiek bez pozwolenia na broń i licencji pracownika ochrony, za to... z listem gończym i wyrokiem karnym na koncie.

REKLAMA
Te zaskakujące informacje na temat ochroniarza Jarosława Kaczyńskiego na łamach "Newsweeka" ujawnia Michał Krzymowski. Dziennikarz zbadał przeszłość i predyspozycje zawodowe Artura W., który ochraniał prezesa Kaczyńskiego przede wszystkim, gdy ten musiał wejść w tłum podczas organizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość rocznic katastrofy smoleńskiej i różnego rodzaju marszów.
Przy każdej z tych okazji Artur W. nosi w klapie wpinkę Grom Group, która dotąd stanowiła wyróżnik dla elitarnych ochroniarzy z doświadczeniem w jednostkach specjalnych wojska, czy oddziałach policji. To właśnie doświadczenie pracowników Grom Group sprawia, że ufa tej firmie tak wielu VIP-ów. Od kilku lat PiS na ochronę swoich liderów wydaje u nich około 1 mln zł rocznie.
Człowiek, który często staje najbliżej Jarosława Kaczyńskiego również w Grom Group pracuje, ale - jak wyjaśnia "Newsweekowi" jeden z szefów tej firmy Wojciech Grabowski - odpowiada tam za druk plakatów. Z tego powodu otrzymał wspomnianą wpinkę, z którą chętnie chodzi ochraniać byłego premiera.
W Grom Group twierdzą, że przy takich okazjach nie pracuje jednak dla nich, a jest jednym z wolontariuszy, którzy zgłaszają się do PiS i wspomagającej organizację wydarzeń "Gazety Polskiej". Profesjonaliści mu nie zaufają, bo ciąży na nim wyrok i odsiadka, przed którą trzeba było wysłać za nim list gończy. Firma potwierdza również, że z przydatnych w ochronie umiejętności Artur W. może pochwalić się tylko znajomością sztuk walki. Nie ma jednak ani pozwolenia na broń, ani licencji pracownika ochrony.
Źródło: Newsweek.pl