![Czuła komunikacja zamiast [url=http://shutr.bz/1wIyrdg] walki na pięści![/url]](https://m.natemat.pl/bc9e0f027aac16e29345f7079611b5d9,1500,0,0,0.jpg)
Większość konfliktów wynika z nieporozumienia. To nic nowego. Jednak czy zdając sobie z tego sprawę staramy się lepiej zrozumieć komunikację? Pracować nad tym jak się porozumiewamy, nad językiem którego używamy?
Zdarza się nam czasem wejść w interakcje z ludźmi, którzy mają zupełnie odmienny sposób komunikowania, wtedy często pojawiają się konflikty i nieporozumienia. Szczególnie trudno jest komunikować się osobom (lub z osobami) których praca polega głównie na wywieraniu wpływu na ludzi i skłanianiu ich do pożądanych działań. W jaki sposób oni mają porozumiewać się przejrzyście, jednocześnie nie sprawiając, że ich podwładni będą czuli się zaatakowani, lub poniżeni? Tej sztuki nie uczy się w szkołach. Najczęściej jest to po prostu kwestia wyczucia, empatii. To taka zdolność, którą posiadają niektórzy. Jednak tak naprawdę każdy może nad nią pracować.
Tę sztukę wziąć na warsztat, ulepszyć i usystematyzować postanowił doktor Marshall B. Rosenberg, który stworzył metodę komunikacji, niemal całkowicie eliminującą możliwość wystąpienia przemocy w dialogu.
Dr Marshall B. Rosenberg (ur. 1934) amerykański psycholog, twórca idei Porozumienia bez Przemocy. Doktoryzował się z psychologii klinicznej, od ponad czterdziestu lat uczy, jak rozwiązywać konflikty w sposób pokojowy i poprawiać wzajemną komunikację. Pracował jako mediator na całym świecie, w rejonach konfliktów zbrojnych, w zubożałych dzielnicach miast i więzieniach. Niósł pomoc rodzinom, szkolił nauczycieli, pracowników socjalnych, policjantów i menedżerów. Jest założycielem Center for Nonviolent Communication, międzynarodowej organizacji prowadzącej szkolenia przez zespół certyfikowanych trenerów.
Metoda zakłada, że ilekroć zwracamy się do kogoś lub ilekroć ktoś zwraca się do nas, tylekroć robi to z zamiarem przedstawienia swoich potrzeb, chcąc sprawdzić, czy będziemy w stanie te potrzeby zaspokoić, rzadziej robi to w celu podziękowania nam, za już zaspokojone potrzeby. Potrzeby owe, w zależności czy są zaspokojone czy też nie, wywołują w nas pozytywne lub negatywne uczucia. Sposób, w jaki nauczono nas posługiwać się językiem, zazwyczaj uniemożliwia nam przedstawienie tych potrzeb tak, żebyśmy mieli szanse na ich zaspokojenie, a jeszcze częściej w ogóle nie jesteśmy świadomi tego co czujemy w danym momencie i jakie potrzeby kryją się za tymi uczuciami.
Metoda bardzo zgadza się z moim prywatnym założeniem, że ludzie generalnie mają dobre intencje, tylko nie zawsze potrafią je serdecznie wyrazić. Tutaj jednak warto pamiętać o tym, że te dobre intencje to nie tylko chęć niesienia pomocy ludziom, ale także chęć ulżenia sobie samemu (w końcu co w tym złego?). Dlatego, kiedy zdarzy się czasem, że ktoś wyleje na nas kubeł pomyj – możemy postąpić na dwa sposoby – ocenić go i się obrazić, lub założyć, że to była po prostu nieudolna próba „zrzucenia z siebie” jakiegoś bólu. Nie jesteśmy w stanie nauczyć wszystkich ludzi z którymi przyjdzie nam wejść w interakcję sztuki porozumienia bez przemocy. Jeżeli jednak poznamy ją sami, będzie nam dużo łatwiej radzić sobie z takimi sytuacjami.
W opisie książki w internetowej księgarni lubimyczytac.pl piszą, że porozumienie bez przemocy to „mowa ludzi, którzy troszczą się o siebie wzajemnie i pragną żyć w harmonii”. I dla jednych będzie to opis utopijnego społeczeństwa, dla mnie – opis wszystkich ludzi, którzy przez przeróżnego rodzaju traumy i wyniesione z domu przyzwyczajenia stracili kontakt ze swoimi emocjami i niezbędną do komunikacji bez przemocy – empatią.
