Nie jest zaskoczeniem fakt, że nowy prezydent Andrzej Duda będzie prowadził aktywną politykę zagraniczną w stosunku do państw Europy Środkowo-Wschodniej, widząc w nich swoistą przeciwwagę dla Rosji. Czy wskrzesi ideę "międzymorza", której hołdował marszałek Piłsudski?
W rozmowie z PAP Duda podkreślił, że myśli o utworzeniu partnerskiego bloku państw od Bałtyku po Morze Czarne i Adriatyk. Zapowiedział też, że spotka się przywódcami państw Europy Środkowo-Wschodniej, zainteresowanych sojuszem, które mógłby realizować wspólne interesy w ramach Unii Europejskiej.
Sama idea tworzenia aliansów "z pominięciem Rosji", nie jest wcale nowa, była bliska już marszałkowi Piłsudskiemu. Jak wiadomo, nowa głowa państwa już jesienią została namaszczona przez Jarosława Kaczyńskiego na... na politycznego kontynuatora dzieła marszałka.
– Polsce potrzebny jest nowy pierwszy obywatel Rzeczypospolitej. Potrzebny jest człowiek, który będzie miał odwagę i determinację Józefa Piłsudskiego. Tę, którą przejął Lech Kaczyński. Który będzie potrafił wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za zmianę, której potrzebujemy. Człowiek, który połączy siłę młodości z doświadczeniem starszych pokoleń – mówił prezes PiS w Krakowie w listopadzie 2014 roku, gdzie jego partia nie po raz pierwszy obchodziła Święto Niepodległości. Nie powiedział jednak, co dokładnie z Piłsudskiego miałby przyjąć Duda. Bo nie wszystko nadawałoby się do dzisiejszej Polski.
Grunt to polityka wschodnia
Przypomnijmy: marszałek Piłsudski to współtwórca suwerennej Polski, obrońca Warszawy (i całej Polski) przed bolszewikami, po 1926 roku autorytarny przywódca naszego kraju. Za jego czasów Polska była jednak liczącą się siłą europejską. Na tyle, że Piłsudski mógł sobie pozwolić w latach 30. na złożenie Francji propozycji wspólnego prewencyjnego ataku na Niemcy.
Marszałek hołdował tzw. polityce federacjonizmu. Postulował doprowadzenie do sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, które realizowałyby tzw. ideę międzymorza (trójkąt ABC - Adriatyk, Bałtyk i Morze Czarne). Piłsudski chciał Polski wielokulturowej, wieloetnicznej, wieloreligijnej – na kształt Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Głównego wroga widział w Rosji, dlatego dla jej przeciwwagi planował stworzyć kordon państw pod polskim przewodnictwem. Idea ta nie doczekała się jednak realizacji. Czy dziś jest szansa na jej kontynuację?
Teoretycznie tak, bo nowa głowa państwa chce nawiązać do spuścizny Lecha Kaczyńskiego, a ten miał wiele wspólnego z geopolityczną wizją Piłsudskiego. Fundamentalną sprawą dla przyszłości kraju i regionu była dla prezydenta kwestia wschodnia. Jedno z głównych zagrożeń widział w Rosji.
– Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! – mówił w 2008 roku Kaczyński. Obecny kryzys ukraiński dowodzi, że przed sześciu laty Lech Kaczyński nie rzucał słów na wiatr. Podobnie zresztą Piłsudski, który przed śmiercią (w 1935 roku) mówił, że Polskę czeka jeszcze... maksymalnie 5 lat pokoju.
O tym, jak bardzo Lechowi Kaczyńskiemu zależało na zbudowaniu jak najsilniejszej pozycji Polski w Europie Środkowo-Wschodniej, świadczy zdecydowanie poparcie dla Gruzji oraz krytyka Kremla za najechanie tego kraju. On także, jak Piłsudski, fascynował się dziejami dawnej Rzeczypospolitej; widział głównego partnera w uniezależnionej od Rosji Ukrainie. Wiodącą rolę w regionie miała odgrywać Polska. To jeden z filarów polityki PiS. Problem w tym, że to nie cały Piłsudski.
Piłsudski dziś? Nie dałby rady
Choć idee Piłsudskiego nie straciły na aktualności, to styl jego rządów i całościowa wizja państwa, jaką prezentował marszałek, są już przestarzałe. – Epoka takich charyzmatycznych wodzów przejściowo minęła i bardzo dobrze. Dla nich nie ma miejsca w stabilnych demokracjach parlamentarnych. Takie postacie rodzi kryzys, czyli załamanie demokracji, wojny. Być może na dzisiejszej scenie politycznej jest ktoś, kto w sytuacji ekstremalnej, np. wojny polsko-rosyjskiej, wyrósłby na prawdziwego wodza. Ale na szczęście takiej sytuacji nie mamy i nie bardzo w nią wierzę – mówił w rozmowie z naTemat w listopadzie 2014 roku historyk prof. Antoni Dudek.
Stare idee wciąż żywe
Jak wyjaśnił, odwołując się do Piłsudskiego prezes PiS i Duda - wówczas dopiero świeżo upieczony kandydat na fotel prezydenta - mieli zapewne na myśli pewien kierunek myślenia w polityce wschodniej. Istotą pomysłu Piłsudskiego było stworzenie sojuszu państw zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem, a wizja ta jest aktualna także dziś, bo współcześnie wielu Polaków widzi w tym szansę na obronę przed Rosją. – To jest jeden z kilku możliwych sposobów prowadzenia polskiej polityki zagranicznej, w tym sensie bym się za odwołania do Piłsudskiego nie oburzał. Rzeczywiście Lech Kaczyński nawiązywał w realiach początku XXI wieku do pomysłów marszałka. Nie dziwię się więc, że Duda próbuje zbudować w ten sposób swój wizerunek – tłumaczy prof. Dudek.
Jego zdaniem, Polska jest jednak zwyczajnie za słaba - zarówno w sensie ekonomicznym, jak i militarnym - aby rzucić wyzwanie Rosji jako lider państw Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego konieczne jest umiejętne zrównoważenie polityki zagranicznej i budowanie własnej pozycji także w oparciu o dobre kontakty z Zachodem.