Temat szczepionek od lat wywołuje w Polsce wiele kontrowersji.
Temat szczepionek od lat wywołuje w Polsce wiele kontrowersji. Fot. Shutterstock

Jeden post, 40 wiadomości z groźbami i setki obraźliwych komentarzy. Tak w Polsce prowadzi się dyskusję na kontrowersyjne tematy. Mów o swoich poglądach i gotuj się na wielki hejt. Tym razem nie chodzi jednak o zajadłe polityczne spory, a o... dyskusję w sprawie szczepionek.

REKLAMA
Do kontrowersyjnych tematów jak religia i polityka, dołączają bowiem ostatnio coraz częściej tematy społeczne. A wśród nich króluje jeden – szczepionki. I tu zaczyna obowiązywać koronna zasada Polaków: moje jest mojsze, więc albo się ze mną zgodzisz albo zrobi się niemiło.
Od odry do szczepień i z powrotem
Kilka dni temu podaliśmy informację o tym, że – według danych opublikowanych w magazynie „New England Journal of Medicine” – w zeszłym roku 146 tys. osób na całym świecie zmarło z powodu odry.

Odra

Odra to zaraźliwa choroba wieku dziecięcego. Rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Miniepidemie odry wybuchają najczęściej w tych krajach, gdzie poziom tzw. wyszczepienia ludności spada poniżej 90 proc.

To o tyle niepokojące, że do niedawna notowano systematyczny spadek liczby jej ofiar. I tak na przykład – w 2000 na odrę zmarło 562 tys. osób. 12 lat później takich zgonów było już pięciokrotnie mniej. Naukowcy spodziewali się, że do 2015 roku odrę uda się – tak jak niegdyś chorobę Heinego-Medina – całkowicie wyeliminować z terenów Europy.
Skąd więc nagle wzrost zachorowań? Z powodu zaniechania szczepienia dzieci. Badacze, którzy zajęli się tym problemem informują, że w samym Nowym Jorku na odrę szczepionych jest mniej niż 70 proc. dzieci. W Polsce w 2012 nie zaszczepiono 5 tys. uczniów. W zeszłym roku szczepionki na odrę nie dostało już 7,2 tys. dzieci. Podobnie jest w wielu innych krajach Europy. Liczba szczepionych dzieci zmniejsza się regularnie m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii, Bułgarii, Hiszpanii czy Szwecji. Tam też notowany jest wzrost zachorowań na odrę.
Masz odwagę? Pisz na Facebooku
Tekst na ten temat udostępniła na swoim facebookowym profilu jedna z naszych czytelniczek – blogerka Joanna Jaskółka. Do linka dodała swoje przemyślenia.

Starałam się problem szczepienia/nieszczepienia dzieci pozostawić wyłącznie Waszej decyzji, i mimo że kilka razy ręce mi opadały, widząc zaciekłą walkę anty szczepionkowców, którzy, jedyne co mieli na swoją obronę, to dawno obalone badania Walkefielda, zagryzałam język, żeby się powstrzymać. Niemniej oto już jest - najpierw koklusz, teraz odra zbiera żniwo. Niedługo pojawią się kobiety w ciąży z różyczką. A jeszcze przed nimi kilka ofiar tężca.

Tak przy okazji - pasy bezpieczeństwa w samochodzie tez mogą zabić, też mogą być niebezpieczne. Ale chyba wszyscy się zgodzą, że bezpieczniej jechać w pasach niż bez, prawda?
Czytaj więcej

Pięknie powiedziane. Pytanie czy na przestrzeni lat jesteśmy w stanie nauczyć się na tyle dużej kultury osobistej, by nad tymi demonami zapanować i przede wszystkim pojąć, że każdy z nas ma prawo do własnych poglądów i obowiązek wypowiadania ich w taki sposób, by nie obrażać przy tym innych. W sieci czy poza nią.
Każdy rodzic ma na temat szczepionek własne zdanie. Są ich zwolennicy. Są i przeciwnicy. - Są tacy, którzy nie szczepią dzieci, bo boją się powikłań poszczepiennych - pisała niedawno na łamach serwisu MamaDu.pl Joanna Świdecka. Ale są i tacy, którzy szczepią, bo częściej występują powikłania po chorobie niż po szczepieniu.
Mam koleżankę, której syn po robionym w ciągu pierwszych 24 godzin życia dziecka szczepieniu na gruźlicę dostał zapaści. W trakcie porodu miał chwilowe niedotlenienie mózgu, co stanowi przeciwwskazania do szczepienia. Ostatecznie chłopiec ze wszystkiego wyszedł cało, jednak trauma matki została. Lekarze popełnili błąd. Rozumiem i współczuję koleżance. Ale to nie znaczy nic więcej ponadto, co faktycznie znaczy - lekarze popełnili błąd. To wszystko.
Ten błąd nie sprawia i nie jest żadnym dowodem na to, że szczepionki są lub nie są naszym dzieciom potrzebne. Ten błąd może oczywiście wywołać dyskusję, ale my, jako rodzice – mając dostęp do wszelakiej wiedzy na temat plusów i minusów szczepień - mamy prawo podjąć w tej sprawie taką decyzję, jaką uznamy za słuszną. I nic komu do tego.