Maciej Nowak - krytyk kulinarny
Maciej Nowak - krytyk kulinarny Fot. Fot. Franciszek Mazur/ Agencja Gazeta

Maciej Nowak recenzuje warszawską restaurację China Garden. Z krytyką krytyka nie zgadza się szef kuchni i wypunktowuje wiedzę pana Macieja. A dokładnie jej brak. Kim jest kulinarny recenzent i czy w ogóle jest nam do czegoś potrzebny?

REKLAMA
Zawód: krytyk
Na świecie krytyk kulinarny to postać szanowana, od której zależy “być albo nie być” lokali gastronomicznych. Fach bardzo prestiżowy, bowiem pozwala kreować smakowe trendy, mówić nam - konsumentom, które restauracje odwiedzać, a które omijać szerokim łukiem. Jednym słowem - niezwykły gość. Każdej knajpy. Autorytet.
Kto takim jedzeniowym guru może zostać? Każdy, kto ma tak zwany “smak”? No nie do końca, choć coraz częściej zdarza się, że i brak wyczucia smaku nie przeszkadza, aby krytykiem zostać. Przede wszystkim, trzeba mieć wiedzę. Wiedzę na temat kuchni, jedzenia, wyposażenia lokalu czy w końcu gości. Rozumieć produkt. Po prostu rozumieć gastronomię.
Andy Hayler to jeden z najbardziej cenionych krytyków kulinarnych w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu w rozmowie z Natemat.pl mówił o kulisach swojej pracy. Przyznał na przykład, że aby zostać krytykiem światowej sławy, trzeba zacząć od podstaw:
Andy Hayler, krytyk kulinarny

Zaczęło się od tego, że napisałem książkę o londyńskich restauracjach w 1994 roku. Wkrótce po tym założyłem swoją stronę internetową. To spowodowało, że zacząłem jeszcze więcej pisać. Zaczęto mnie zapraszać do programów kulinarnych takich jak Masterchef. Natomiast teraz jestem krytykiem restauracyjnym dla magazynu "Elite Traveler".

I przyznał, że praca krytyka to nie hobby, a pełen etat: – Wychodzę do restauracji jakieś 4-5 razy w tygodniu. To daje około 20 posiłków miesięcznie. Głównie chodzę z żoną, jednak zdarza się, ze spotykam się z innymi przyjaciółmi zainteresowanymi jedzeniem. Czasami jeśli zaistnieje potrzeba potrafię cieszyć się własnym towarzystwem.
W Polsce taki zawód to… nie zawód. A raczej hobby, dodatkowe zajęcie. Bo, co według Polaków taki krytyk robi? Jeździ po kraju, pewnie za darmo, jada w dobrych knajpach, też za darmo i jeszcze, pewnie złośliwie, wyżyje się na Bogu ducha winnej kucharce w jakimś artykule na niszowym portalu. Czy faktycznie tak postrzegani są smakowi recenzenci tu, nad Wisłą?

Na pewno opinie krytyków kulinarnych mają wpływ na społeczeństwo. To oni pomagają nam odkrywać nowe, ciekawe miejsca, promują lokale albo przed niektórymi przestrzegają. Choć trzeba pamiętać o jednym. To nie są ludzie, którzy się specjalnie szkolili. W przypadku Macieja Nowaka jest zapewne tak, że dostaje budżet od gazety, pisze recenzję i tym, od 20 lat się zajmuje.

Dlaczego tak się dzieje? O ile na świecie kultura kulinarna jest bardzo rozwinięta, a jej tradycje kultywowane są od wieków, o tyle w Polsce “stołowanie” się jest czymś bardzo świeżym. Oczywiście, jeszcze przed wojną było zupełnie w Polsce inaczej. Wspominałem o tym w artykule poświęconemu stołecznej gastronomii: “Warszawa znów zachwyca. Kulinarnie. "Żadnych kompleksów wobec innych wielkich metropolii".
Uczta
Co ciekawe, temat krytyków kulinarnych i ich roli w społeczeństwie, który nagłośniła ostatnia recenzja Macieja Nowaka, zbiega się z kinową premierą filmu “Uczta”, mówiącym właśnie o światku jedzeniowych recenzentów.
W dokumencie poznajemy Foodies, czyli maniakalnych smakoszy z całego świata (Polaków w tym obrazie brak), którzy podróżują i z pasją oddają się jedzeniu. A dokładnie - najlepszym smakom. Do fanatyków dobrego jedzenia mogą należeć zarówno blogerzy jak i najbardziej wpływowe osoby w kulinarnym biznesie. Zaraz, zaraz, a popularny bloger nie może być “wpływowy”? Liza Taste, która w Natemat.pl prowadzi wideobloga, w którym recenzuje polskie restauracje wie, kim wpływowy bloger jest. Sama, dzięki swoim recenzjom podpowiada, i to bardzo skutecznie, gdzie wybrać się na naprawdę dobry lunch:

Uważam, że blogerzy kulinarni mają bardzo duży wpływ na gusta Polaków. Podpowiadają, co i gdzie zjeść. W Polsce powstało oraz cały czas powstaje dużo ciekawych blogów na wysokim poziomie, z przepisami oraz recenzjami knajp.

No dobrze, ale co nam jeszcze o świecie krytyków kulinarnych mów dokument “Uczta”? Że to całkiem smaczny... biznes. Tuż po premierze tak opisywałem obraz w reżyserii Thomasa Jacksona, Charlotte Landelius i Henrika Stockare’a. Jak pisałem wtedy:
Tomasz Golonko
Dziennikarz, tomasz.golonko@natemat.pl

“Uczta” to film ukazujący świat krytyków kulinarnych. Poznajemy tych, którzy od lat piszą swoje artykuły do gazet i popełniają książki, ale i blogerów kulinarnych o światowej sławie. Jedno jest pewne - obrywają wszyscy, a my pozbywamy się złudzeń. To czysty biznes.

Jak do tego obrywania odnoszą się kulinarni blogerzy znad Wisły?
Zawód: bloger
Bo może jest jest tak, że zawód krytyka kulinarnego nigdy nie cieszył się w Polsce uznaniem, a na domiar złego, pojawiły się właśnie blogerki. I blogerzy. Ci kulinarni mają się przecież w naszym kraju bardzo dobrze. Zakładają strony, prowadzą internetowe programy, a nawet piszą książki. Im, jakby konsument, wierzy bardziej. Dlaczego? – Trzeba zwrócić uwagę, że od jakiegoś czasu w Polsce jest trend wśród samych konsumentów na opisywanie lokali czy serwowanych w nich dań – mówi Kozyra. I dodaje: – Zarówno na facebookowych profilach, blogach czy na przykład na takich stronach, jak Gastronauci.pl. Takimi prawami rządzi się internet.
logo
Fotosy z filmu "Uczta", blogerzy kulinarni w swoim żywiole Fot. YouTube.com
Ba, praca blogerów, czy jak wspomniała pani Melania - samych konsumentów, wyprzedzać zaczyna pracę krytyków. Parafrazując hasło reklamowe jednego z banków, "ich kiełbasa wyprzedziła kiełbasę tamtych". No dobrze, ale czy to nie jest właśnie tak zwana kiełbasa wyborcza, czyli słowa bez pokrycia? Liza Taste zgadza się z Melanią Kozyrą, co do jednego - ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i sami zaczęli... kulinarnie krytykować: – Rośnie liczba osób, które zaczynają traktować gotowanie jako przyjemność, happening oraz coraz częściej wychodzą zjeść poza domem. Po swoim blogu czy Instagramie widzę, jak bardzo ludzie interesują się przepisami, wymieniają recenzjami z różnych miejsc. Także kulinarna sfera blogowa jest moim zdaniem dla ludzi teraz bardzo wpływowa, ciekawa a do tego smaczna.
logo
Foto z dokumentu "Uczta" Fot. YouTube.com
Werdykt? Krytyk to prestiż, ale to bloger kreuje trendy
Być może krytycy cieszą się większym uznaniem niż blogerzy, ale to internetowi recenzenci mają realny wpływ na to, co i gdzie jemy. Bloger kulinarny ma po prostu siłę rażenia większą i niech świadczy o tym fakt, że to właśnie blogerów kulinarnych producenci żywności boją się najbardziej. Piotr Ogiński, który na YouTube prowadzi kanał z przepisami kulinarnymi wszedł jakiś czas temu na wojenną ścieżkę z firmą Sokołów, zaraz po tym, jak skrytykował ich tatara.
Sprawa prawie trafiła do sądu. Prawie, bo producent wycofał się z żądania od blogera sporej sumy odszkodowania. Dlaczego? Gdy tylko w obronie Piotrka stanęli internauci. Ogiński to prawdziwa gwiazda kulinarnego światka w Polsce. Obecnie na YouTubie śledzi go ponad 400 tysięcy użytkowników. Pojawił się już w dwóch programach kulinarnych, czyli "TopChef" oraz w polskiej wersji światowego hitu Hell’s Kitchen. I ma apetyt na więcej.
Być może w telewizyjnych sukcesach dogoni Annę Starmach, która zaczynała od kuchennego konkursu "Gotuj o wszystko" emitowanego w porannym programie Dzień dobry TVN w 2012 roku, potem w tym programie gotowała, a dziś w te stacji jest jedną z jurorek w show "Masterchef".
Pewne jest, że... Polak potrafi. Ugotować, potem to opisać, a jak trzeba, to i skrytykować. Kulinarnie rzecz jasna. Pokaże, wystąpi, oceni innych. Czy to jest niesmaczne? Pewnie, że nie. Pod warunkiem, że jest odpowiednio podane.
Chcesz więcej Stylu? Polub nas na facebooku!