
Piękne, młode i znane z internetu. Charlize Mystery, czyli Karolina Gliniecka oraz Radzka, w zwykłym życiu znana jako Magdalena Kanoniak, wydały właśnie swoje debiutanckie książki. Obie w podobnym czasie, obie poświęcone modzie i wizerunkowi. Jak wypadły?
REKLAMA
Gliniecka bloga swego założyła wiosną 2008 roku, gdy wszelkie szafiarstwo w Polsce jeszcze raczkowało. Była więc jedną z pierwszych blogerek modowych. Nikt wówczas o zyskach nie myślał, a strony takie zakładano z czystej ciekawości i zwykłego hobby. Wybrała nazwę Charlize Mystery - może niezbyt ambitną, ale czego spodziewać się po dziewiętnastolatce? I chociaż zaliczyła już parę gaf, a polski światek mody nie zawsze obdarzał ją przychylnymi spojrzeniami, sukcesu Karolinie odmówić nie można. Prawie półtora miliona wyświetleń miesięcznie, zaproszenia na światowe Tygodnie Mody, współprace z większością polskich magazynów oraz kasowe kolaboracje z licznymi markami - nie tylko modowymi. Po ponad sześciu latach blogowania, musiało się to w końcu skończyć książką. Powstała "Nie mam się w co ubrać", wydana nakładem wydawnictwa SQN.
Kanoniak od koleżanki z branży jest parę lat starsza i jej modowe poletko mieści się na YouTube. To twórczyni pierwszego w Polsce modowego vloga, czyli bloga, w którym nie pisze się notek i zamieszcza zdjęć, a kręci filmy. Pierwszy umieściła wiosną 2011 roku. Trwa on zaledwie minutę - dość krótko jak na radzkowy słowotok i entuzjazm - i jest filmem z cyklu "strój dnia". Z czasem nagrania się wydłużyły, a Magda rozszerzyła zakres o porady, inspiracje, przegląd prasy i relacje z imprez modowych. Powstała też charakterystyczna czołówka z tekstem "Radzka radzi, tobie dobrze w tym!", który zresztą posłużył później za tytuł książki Kanoniak, wydanej przez Helion. Radzka nawiązała wiele współprac z polskimi markami, jeździ regularnie na Fashion Week, prowadzi szkolenia z branży mody i zajmuje się doradztwem wizerunkowym.
"Nie mam się w co ubrać" i "Radzka radzi, Tobie dobrze w tym!" wydane zostały w podobnym czasie i obie są poradnikami, toteż trudno nie uniknąć porównania. Przede wszystkim - strona wizualna. Obie książki wydane są pięknie! Twarde okładki, piękne ilustracje - u Radzkiej dużo rysunków, u Charlize zdjęć z bloga. I mnóstwo kolorów! Każda z książek doskonale oddaje sposób, w jaki prowadzony jest blog. Poradnik Karoliny jest więc trochę z dystansu, mimo zapewnień o kumpelskim traktowaniu, u Magdy z kolei język przypomina trochę żywą mowę.
-Zainspirowana wiadomościami od kobiet w różnym wieku, które poszukiwały odpowiednich fasonów ubrań, chciały poznać typ swojej figury czy też nie do końca wierzyły zasłyszanym gdzieś wskazówkom dotyczącym mody, postanowiłam zebrać moją wiedzę i doświadczenie, by stworzyć Radzkowy poradnik sylwetkowo-stylowy"- przedstawia się we wstępie Radzka, a Charlize - pomijając już słynny chochlik drukarski - tworzy monolog o tym, co dał jej blog i dodaje -Jeśli chcesz pięknie wyglądać i czuć się pewnie w tym, co wkładasz na co dzień, ta książka jest dla Ciebie. Nie jestem teoretykiem mody, więc nie będzie to wykład. Potraktuj ją jako warsztaty prowadzone przez kogoś, kto od sześciu lat żyje z modą pod jednym dachem i oswoił ją na tyle, by móc traktować ją swobodnie i z dystansem, a także zachęcić do niej innych.
W obu książkach znajdziemy garść porad. W "Nie mam się w co ubrać" omówione rodzaje sylwetek, w skrócie opracowane najważniejsze elementy garderoby, takie jak koszule, spodnie, torebki czy okulary, organizacja szafy, robienie zakupów, stylizacje na różne okazje, słowniczek i oczywiście rozdział poświęcony obowiązkowym klasykom w szafie. Od klasyków tych odcina się Magda, mówiąc w jednym ze swoich filmików, że w jej książce nie będzie modowych sucharów, takich jak mała czarna czy biała koszula. I rzeczywiście tak jest. Radzka dużo uwagi poświęca kolorom, mówi oczywiście dokładnie o sylwetkach i doradza konkretne elementy garderoby, rozprawia się z modowymi mitami, pokazuje ubrania, które ułatwiają życie, przedstawia etykietę ubioru na konkretne okazje, tworzy ściągę najpopularniejszych ubrań i dodatków ostatnich lat, jest też rozdział poświęcony materiałom i zakupom on-line oraz nie brakuje historii mody XX wieku w skrócie.
Obie książki to próba przeniesienia blogów na papier, Radzka i Charlize w pigułce, którą zawsze można zabrać ze sobą do torebki i wyciągnąć w momencie, gdy odłączyli nam internet. W ogólnym rozrachunku wypadła lepiej ta pierwsza - jej książka jest bardziej merytoryczna i różnorodna, u Karoliny widoczne są pewne braki. Starań i pasji nie można jednak odmówić żadnej z autorek, nic więc dziwnego, że każda z nich znajduje czytelników. Która wam bardziej przypadnie do gustu - wybrać musicie sami. Magda kupiła książkę Karoliny i pochwaliła się tym ostatnio na Facebooku, więc?
