
Zaczęło się nawracanie Polaków na wiarę w Allaha? – pytają przeciwnicy "islamizacji", po tym jak polscy muzułmanie wraz z gośćmi zza granicy głosili swe nauki na Placu Zamkowym w Warszawie. "Mieszkańcy stolicy reagowali pozytywnie" – mówią sami zainteresowani. A w ich obronie staje... proboszcz pobliskiej archikatedry.
Kilka dni temu do Polski przyjechali trzej muzułmanie z Wielkiej Brytanii, którzy wraz z Jakubem Filipem Wasilewskim z warszawskiego meczetu stworzyli "Zespół Dawah Polska". To inicjatywa w ramach globalnej Mission Dawah, która sprowadza się do misyjnej działalności islamu. W jej ramach wyznawcy religii nauczają na ulicach i rozmawiają z ludźmi innych wyznań.
Czwórka najbardziej ciekawskich z nas weszła na wykład do środka, gdzie nasłuchała się o miłości, pokoju, przyjaźni do chrześcijan, a na koniec została zaproszona do wizyt gdzie tylko chcemy: Londyn, Dubaj, Akka, Trypolis do wyboru – żebyśmy mogli się na własne oczy przekonać, nie ulegając antyislamskiej indoktrynacji, jak w rzeczywistości wygląda przyjaźń, pokój i miłość w wykonaniu wyznawców islam. Czytaj więcej
Z relacji nie wynika, by muzułmańscy misjonarze mówili coś o dżihadzie czy innych budzących emocje PDL sprawach. Poza tym informacje organizacji okazały się niekompletne, bo członkowie Dawah Polska jednak wyszli na ulice – konkretnie na Plac Zamkowy. Właśnie ta informacja wywołała w sieci największe kontrowersje.
Ciekawostką dla niektórych może być to, że z rozmów wynikało że ludzie o głębokiej wierze nie widzieli w naszej działalności nic złego. Przyjemne komentarze otrzymaliśmy np. od siostry zakonnej z którą dość długo rozmawialiśmy. Naszym Celem nie jest nawracanie tylko przekazanie wiadomości. Nie ma przymusu w religii. Allah - Bóg dał każdemu wolną wolę i każdy zdecyduje co jest dla niego dobre.
Wasilewski przekonuje, że "nawracanie" wyglądało tak, że aktywiści podchodzili do ludzi i przekazywali im ulotki informacyjne o islamie. Jeżeli ktoś był zainteresowany, odpowiadali na pytania. Czyli prowadzili podobną działalność, jak chociażby Świadkowie Jehowy. Z tym wyjątkiem, że ci chodzą do domów.
