Muzułmanie "ewangelizowali" na Placu Zamkowym w Warszawie w ramach akcji Mission Dawah
Muzułmanie "ewangelizowali" na Placu Zamkowym w Warszawie w ramach akcji Mission Dawah Fot. facebook.com/yaqub.filip.wasilewski

Zaczęło się nawracanie Polaków na wiarę w Allaha? – pytają przeciwnicy "islamizacji", po tym jak polscy muzułmanie wraz z gośćmi zza granicy głosili swe nauki na Placu Zamkowym w Warszawie. "Mieszkańcy stolicy reagowali pozytywnie" – mówią sami zainteresowani. A w ich obronie staje... proboszcz pobliskiej archikatedry.

REKLAMA
Misjonarze
Kilka dni temu do Polski przyjechali trzej muzułmanie z Wielkiej Brytanii, którzy wraz z Jakubem Filipem Wasilewskim z warszawskiego meczetu stworzyli "Zespół Dawah Polska". To inicjatywa w ramach globalnej Mission Dawah, która sprowadza się do misyjnej działalności islamu. W jej ramach wyznawcy religii nauczają na ulicach i rozmawiają z ludźmi innych wyznań.
Jeszcze przed wizytą gości z Dawah Polska Liga Obrony, czyli czołowa antyislamska organizacja w kraju, alarmowała, że pod płaszczykiem głoszenia Koranu odbywa się rekrutacja ochotników do walki w Syrii i Iraku. Tak było rzekomo na Wyspach, więc zaniepokojeni działacze PDL postanowili obserwować każdy ruch muzułmanów. Wybrali się nawet do warszawskiego meczetu przy ul. Wiertniczej na spotkanie z ich udziałem.
"Zainstalowaliśmy nasze centrum dowodzenia w sercu Warszawy już w piątek po południu i od samego sobotniego ranka cztery nasze patrole przemierzały miasto w poszukiwaniu przybyszów z da’wah. W tygodniu poprzedzającym ich przyjazd okazało się, że chyba dowiedzieli się o naszej planowanej mobilizacji, ponieważ zrezygnowali ze spacerków misyjnych i postanowili urządzić jedynie wykład i spotkanie" – piszą na swojej stronie.
Co usłyszeli w meczecie?
Polska Liga Obrony

Czwórka najbardziej ciekawskich z nas weszła na wykład do środka, gdzie nasłuchała się o miłości, pokoju, przyjaźni do chrześcijan, a na koniec została zaproszona do wizyt gdzie tylko chcemy: Londyn, Dubaj, Akka, Trypolis do wyboru – żebyśmy mogli się na własne oczy przekonać, nie ulegając antyislamskiej indoktrynacji, jak w rzeczywistości wygląda przyjaźń, pokój i miłość w wykonaniu wyznawców islam. Czytaj więcej

"Nawracanie"
Z relacji nie wynika, by muzułmańscy misjonarze mówili coś o dżihadzie czy innych budzących emocje PDL sprawach. Poza tym informacje organizacji okazały się niekompletne, bo członkowie Dawah Polska jednak wyszli na ulice – konkretnie na Plac Zamkowy. Właśnie ta informacja wywołała w sieci największe kontrowersje.
"Islamscy kaznodzieje nauczają w Warszawie. Nie, to nie jest ponury żart. Islamiści zaczepiali przechodniów i rozdawali ulotki. Ktoś jeszcze chce powiedzieć 'Nas ten problem nie dotyczy?'" – napisano na Wykopie. Pod wpisem zaroiło się od komentarzy, że przekroczona została granica, że islam wychodzi na polskie ulice, że to ostatni dzwonek, by zrobić z nim porządek.
Podobnie komentują odwiedzający profil Dawah Polska na Facebooku: "Dziwne, że w mordę nie dostali do tej pory", "W Anglii też zaczynaliście od rozdawania ulotek, a teraz chodzicie po ulicach i krzyczycie, że Anglicy spłoną w piekle", "Nie ma mowy, żeby muzułmańskie dzikusy przejęły i Polskę. Na szczęście możemy się uczyć na błędach zachodnich państw".
logo
Fot. Jakub Filip Wasilewski
Czy tak wyglądała też rozmowa muzułmanów z przechodniami na Placu Zamkowym? Na filmie Dawah Polska widać tylko, że ulotkę wziął ksiądz, a jeden z "misjonarzy" wdał się w dyskusję z zakonnicą.
– Rozmowy odbywały się w przyjaznej atmosferze. Część mieszkańców nie chciała z nami rozmawiać podkreślała swoją przynależność do katolicyzmu, część wykazywała duże zainteresowanie. Ani razu nie spotkaliśmy się ze złym odbiorem naszego działania podczas bezpośrednich spotkań z mieszkańcami. Tak zwany "zły odbiór" mieliśmy wyłącznie w sieci – mówi naTemat Jakub Filip Wasilewski.
Jakub Filip Wasilewski

Ciekawostką dla niektórych może być to, że z rozmów wynikało że ludzie o głębokiej wierze nie widzieli w naszej działalności nic złego. Przyjemne komentarze otrzymaliśmy np. od siostry zakonnej z którą dość długo rozmawialiśmy. Naszym Celem nie jest nawracanie tylko przekazanie wiadomości. Nie ma przymusu w religii. Allah - Bóg dał każdemu wolną wolę i każdy zdecyduje co jest dla niego dobre.

Katolik w obronie
Wasilewski przekonuje, że "nawracanie" wyglądało tak, że aktywiści podchodzili do ludzi i przekazywali im ulotki informacyjne o islamie. Jeżeli ktoś był zainteresowany, odpowiadali na pytania. Czyli prowadzili podobną działalność, jak chociażby Świadkowie Jehowy. Z tym wyjątkiem, że ci chodzą do domów.
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że "od ulotek się zaczyna", ale skoro muzułmanie prowadzą działalność misyjną zgodnie z prawem, to chyba trzeba zdać się na wolę ludzi, którzy mogą przyjąć naukę albo kompletnie ją zignorować. Dokładnie tak samo, jak w przypadku materiałów o islamie kolportowanych w internecie.
Chcąc dowiedzieć się, czy alarmy o wylewających się na ulice muzułmanach są charakterystyczne głównie dla internautów, zadzwoniłem do księdza Bogdana Bartołda, proboszcza katedry św. Jana Chrzciciela, która znajduje się niedaleko Placu Zamkowego. Nie słyszał o misyjnej działalności wyznawców islamu, ale zdziwił się, że ktoś jest nią zaskoczony.
– Ja nie mam nic przeciwko. W Polsce mamy w konstytucji zagwarantowaną wolność wyznania. Komu to przeszkadza? – pyta, także zwracając uwagę, że w tym kontekście chodzi o postawę ludzi, a nie misjonarzy.
– Ja do warszawskich muzułmanów zastrzeżeń nie mam. Nie było żadnej sytuacji konfliktowej, a przedstawiciel wspólnoty muzułmańskiej brał udział we wspólnych modlitwach – dodaje.