Jeszcze w 2000 roku Marszałkowska na odcinku między ulicą Świętokrzyską a Królewską słynęła głównie z teatru Bajka (wcześniej kino). Z czasem jednak popularnym miejscem w tej części stolicy był… kebab. Po baraninę w picie stały kolejki, a kebab z Marszałkowskiej 138 zachwalały nawet gazety. Teatr upadł, bary szybkiej obsługi zostały. Takie to były czasy. Cztery lata temu zaczęło się jednak coś zmieniać, gdy w miejscu słynnego teatru otworzył się kolejny - “Kwadrat”. Pojawienie się “nowego” teatru dało także nową nadzieję dla tej części Marszałkowskiej.
Bajka do kwadratu
Gdy zamknięto teatr Bajka, artyści związani z tym miejscem nie kryli oburzenia. W atmosferze wielkiego skandalu zamykano słynną scenę, a prasa donosiła, że z kulturalnej mapy miasta znika kolejny ważny punkt. Mieszkańcy zaś mówili o wielkim upadku tej części stolicy, bo bez Bajki to… po prostu koszmar. Dlatego, gdy w 2011 roku otworzył się Teatr Komedia, lokalna społeczność odetchnęła z ulgą.
Działający od 1975 roku, założony prze Edwarda Dziewońskiego powstawał w czasach dość ciężkich, bo w okolicznościach realnego socjalizmu i miał nieść robotnikom i inteligencji pracującej, tu cytat ze strony oficjalnej “Kwadratu” - zdrową i błyskotliwą rozrywkę.
I niósł. Czasy się jednak zmieniały, a rola teatru w przestrzeni miejskiej razem z nimi. Dziś “Kwadrat” daje nam nie tylko znakomitą rozrywkę, ale niesie… nadzieję, że można tchnąć życie w nawet najbardziej zapomniane miejsce miasta. Po pojawieniu się go w dawnym miejscu “Bajki”, wielu inwestorów zwróciło uwagę na tę część Marszałkowskiej. Szczególnie upodobały sobie ją klubokawiarnie.
Dziś wejście do Teatru także jest nowe i prezentuje się fantastycznie:
Kolejki są, ale do restauracji
“Manekin” to popularna w całej Polsce sieć restauracji, w których serwuje się naleśniki na słodko jak i słono. Można tu zjeść rosół z nitkami naleśnika czy naleśnikowe spaghetti. Do tego bardzo przystępne ceny. Jest smacznie i tanio, więc Manekina polubili też mieszkańcy innych miast. Dwa lata temu lokal otworzył się w Warszawie. Dokładnie pod numerem 140, gdzie kiedyś mieściła się restauracja “Cztery pory roku”, a potem “Player”. - Miejsce przeklęte czy coś - mówi pani Grażyna, która pamięta czasy poprzednich restauracji. - Dziś tu kolejki się ustawiają - dodaje. Faktycznie, nie ma dnia, aby do Manekina nie ustawiali się ludzie w kolejkach. Żeby wejść do restauracji trzeba swoje odstać. Ile? Dobre 30 minut. Dziś warszawiacy chcą jadać w restauracji, która serwuje dobre jedzenie, ale także dobrze wygląda. - Takie kolejki to były tu kiedyś po kebab - komentuje pan Andrzej.
Zaraz, zaraz, czy to znaczy, że słynny na całe miasto kebab zniknie, bo wykończy go konkurencja? Nic z tych rzeczy. Tym bardziej, że stał się lokalną atrakcją, a Warszawa kocha kontrasty. Jest zatem miejsce na modną klubokawiarnię, teatr oraz galerię. Tych dysproporcji trzeba bronić, co podkreślam w niemal każdym tekście o Warszawie. To one czynią nasze miasto ciekawym, charakterystycznym, wielkomiejskim. W tym tkwi jej urok.
Marszałkowska 138/140 - miejsce (nie) chciane
Pojawienie się Manekina sprawiło, że młodzi restauratorzy uwierzyli w swoje siły oraz dostrzegli w tym miejscu potencjał. Być może dostrzegli je już wcześniej, ale nie ulega wątpliwości, że Marszałkowska skutecznie odstraszała potencjalnych gastronautów przez lata. Na odcinku między Marszałkowską 138 a 140 działają, bądź działały lokale z tunerami do drukarek czy akcesoriami do telefonów komórkowych. Są też biura turystyczne czy kantor. Takie lokale odwiedzają mieszkańcy pobliskich budynków, ale nie turyści czy warszawiacy spacerujący po mieście. W efekcie ciężko mówić o jakichkolwiek klientach, bo ich - po prostu tu nie było. Właścicielka Justyna’s, który oferuje pyszne kanapki i sałatki za rozsądną cenę i był pierwszym otwierającym się tu lokalem po 2012 roku, wspomina początki, czyli kwiecień 2013 roku. Jak mówi, nie było tu zupełnie nic:
I trudno się z panią Justyną nie zgodzić. Gdy otwierał się jej lokal, faktycznie trudno było mówić o jakiejkolwiek konkurencji. W pierwszych dniach, gdy się tu pojawiłem, miało się wrażenie, że to wręcz szalony pomysł, aby ten lokal się tu znajdował. Właścicielka dodaje jednak, że miejsce to upatrują sobie restauratorzy z jeszcze jednego, ważnego bardzo powodu:
Marszałkowska 138 i 140 to miejsce z ogromnym potencjałem. Otwierają się modne klubokawiarnie, które wypełniają usługową lukę w tej części Warszawy. Wspomniałem już o kantorach czy kioskach z artykułami biurowi, ale trzeba także pamiętać, że działa tu od 2000 roku bardzo dobre miejsce - Galeria Andrzeja Mleczki. Modne lokale stają się zatem idealnym dopełnieniem tego, po co przychodzą wielbiciele talentu pana Andrzeja - po kawałek dobrze spędzonego czasu. W obecnej chwili możemy mówić o modnym już miejscu w stolicy, które rozkwita. Szczególnie przed wiosną, kiedy to zaczyna się sezon na tzw. ogródki. Może się okazać, że w lecie będzie to najchętniej odwiedzana przestrzeń w Warszawie, tuż obok Bulwarów Wiślanych czy Placu Zbawiciela.
Za ciosem
Dobrym przykładem na to, że ta część Marszałkowskiej naprawdę się zmienia, jest otworzenie Bistro Kwadrat przez wspomniany już w tym artykule Teatr. Dyrektor oraz jego artyści poszli zatem za ciosem i otworzyli 5 grudnia lokal, który chętnie odwiedzają warszawiacy. Bo skoro jest potencjał, to szkoda go marnować. A umiejętnie wykorzystanie tego, co daje Marszałkowska to dziś prawdziwa sztuka. Pojawił się także nowy neon, który rozjaśnił na dobre to, co jeszcze jakiś czas temu kryło się o zmroku - piękno tej głównej arterii Warszawy.
Zmienia się na dobre także przestrzeń po drugiej stronie Marszałkowskiej. Znikają bary i budki z kebabami, a betonowe pasaże, w których swoje miejsce miały punkty z automatami do gry sukcesywnie zostają wyburzane. W tak prestiżowej lokalizacji, jak zbieg ulic Królewskiej i Marszałkowskiej właśnie nie ma miejsca na prowizorkę, która jednocześnie jest architektonicznym stołecznym koszmarkiem. Warszawa się zmienia. Na lepsze. Bajka!
Gdy otwieraliśmy Justyna’s na Marszałkowskiej 138 nie było tu praktycznie nic, jeżeli chodzi o lokale gastronomiczne. A jeżeli coś istniało przez chwilę, jak na przykład pizzeria. Był też upadający bar sałatkowy, który ostatecznie został zamknięty. Dziś, prócz Manekina, działają tu dwa, może trzy nowe lokale, które otworzyły się w przeciągu ostatnich miesięcy.
Justyna, właścicielka lokalu
Gdy otwierałam Justyna’s brałam pod uwagę, że będzie tu stacja II linii metra. Wielu zresztą restauratorów wyszło z tego założenia. Nowa inwestycja daje nowe możliwości, nowych klientów. Część miasta wtedy ożywa.