Dakann weteran polskiego YouTube'a
Dakann weteran polskiego YouTube'a Fot. Screen z YouTube
Reklama.
Czym się teraz dokładnie zajmujesz?
Biznesowo pracuję z Mediakraft Networks Polska. Jestem tutaj scenarzystą, aktorem, prezenterem, tworzę program Tylko Kino i Ponki. Pracuję tu od kilku miesięcy, ale mogę już twierdzić, że to najlepsza praca jaką miałem, gdzie jestem pod kierownictwem Ryana Socasha i mam zapewnione dobre zaplecze techniczne. Mam też swój prywatny kanał, który reaktywowałem po 8 latach. Tworzę też gameplaye. Czarne Owce to prywatny projekt z moim byłym szefem z Wirtualnej Polski, obecnie jest on uśpiony, ale będziemy go kontynuować.
I ostatnio zacząłeś prowadzić vloga...
Tak, ale nie mam zielonego pojęcia jak długo będę to robić. Są to dla mnie nieznane wody, choć często nagrywałem parodie innych vlogerów. Zafundowałem sobie kamerkę i stwierdziłem, że też zacznę skoro ludzie robią to od dekady.
Zadebiutowała w nim nawet twoja żona
Nie wiem czy to był dobry pomysł. Wspominała, że możemy coś razem nakręcić, a że uwielbiamy razem gotować to postanowiliśmy poopowiadać o kulinariach.
Bardzo się jej dostało w komentarzach od twoich widzów?
O dziwo nie było dużo hejtu, część osób pisała, aby to ona założyła sobie vloga, a ja przestał nagrywać. Ale wątpię, by tak zrobiła, jej to aż tak bardzo nie pociąga. Poradziła sobie, choć była mocno zestresowana.
Miałeś kiedyś nieprzyjemności przez to, ze głosisz w internecie niepopularne opinie?
Internetowo grozili mi śmiercią w każdej części Polski, ale nigdy w życiu nikt na ulicy nie napluł mi w twarz. Spotykam osoby, które mówią, że nie podobają się im moje treści, ale potem rozmowa toczy się dalej.
Kiedy zacząłeś działać na YouTube?
Razem z kolegą zaczęliśmy nagrywać w 2005 roku. Nakręciliśmy film o grze Counter Strike, wtedy to było bardzo popularne, że ludzie nagrywali filmy na podstawie gier. To była kompletna amatorszczyzna, pojechaliśmy z kolegą pod Warszawę, wziąłem kamerę swojego taty. Stworzyliśmy straszny szajs, a po kilku tygodniach zobaczyliśmy, że to ma 7 tys. wyświetleń. Czuliśmy się super megagwiazdami, jakbyśmy złapali Pana Boga za nogi.
Później przyszedł pomysł na coś bardziej poważnego, ale z humorem, i powstał Piątek. Wszyscy wtedy byli na fali “Dnia Świra”, zresztą przecież oczywiście ja to zerżnąłem (śmiech). Wisiał on sobie tak przez parę miesięcy w sieci, nic się nie działo, aż ktoś wrzucił go na Joe Monster i się zaczęło. Poszło w Polskę, mieliśmy ogromne statystyki, ale nikt wtedy nie pomyślał żeby na tym zarabiać, a można było już to robić na Google Video. Byłaby z tego niezła kupka hajsu...
Skończyłeś politologię
Tak, ale tylko mam z niej licencjat. Byłem na magisterce ze specjalizacją amerykanistyka. Chciałem skończyć cokolwiek, ale po dwóch latach stwierdziłem, że nie chcę pisać pracy o USA. Pewnie nawet nigdy tam nie pojadę. Chociaż studia otworzyły mi umysł na świat i wcale ich nie żałuję.
Jak bardzo zmienił się internet od twojego debiutu?
Na pewno technologicznie, bo wszyscy teraz mają dostęp do świetnego sprzętu. Ja nagrywałem na małych taśmowych kasetach, zgrywanie tego i montaż to była katorga, a teraz to jest banalne. Kamerę można kupić już za 200 zł. Wszyscy dbają o to, by był świetny dźwięk, kupują oświetlenie, robią to nawet profesjonalnie 12-letnie dzieci. Kiedyś ludzie łykali wszystko co było świeże.
A widz?
Hejtu jest ciągle tyle samo. Widzowie są jednak ukierunkowani, wiedzą czego szukają. Dawniej wszyscy oglądali wszystko.
Czego oczekują?
Teraz jest straszne parcie na gameplaye. Nadal nie rozumiem fenomenu oglądania tego jak ktoś gra w Minecrafta. Sam nagrałem jeden odcinek z tą grą, ale po 20 minutach wyrzuciłem ją z dysku.
Oglądasz jakieś polskie kanały?
W ogólę nie śledzę polskiego YouTube’a, jak już to oglądam wywiady albo słucham muzyki. Niczego nie subuję, nic na polskim rynku mnie nie ciekawi, ich poziom jest taki sam jak kabaretów z TVP, to jest szambo. Oczywiście są tez ambitniejsze treści jak Scifun, ale nic na stałe.
Jeżeli już z kimś miałbym się crossować to tylko z Banshee, choć pewnie jestem dla niej za małym pionkiem. Jest to jedyna pozytywna osoba na YouTube, która ma do siebie dystans.
A jak oceniasz to, co sam nagrywasz?
Uważam, że robię syf, ale to się sprzedaje to dlaczego mam przestać (śmiech). Nie robię niczego wybitnego. Co innego w Mediakrafcie, bo tu mamy możliwości, wczorajszy odcinek Ponków był z oszałamiającymi efektami, nie widziałem niczego takiego na polskim YouTubie, ale to zasługa Artura Filipowicza. Generalnie moje materiały to nie są wyżyny intelektualne.
Czym są te Ponki?
Są one dla widza trochę młodszego, odgrywamy w nich internetowy kabaret, chociaż za nim nie przepadam, są tam różne scenki i parodie. Staramy się być tam poprawni politycznie, co poskutkuje, tym że pojawią się potencjalni reklamodawcy.
Do Czarnych Owiec zgłaszały się firmy jak np. Tyskie, ale po obejrzeniu materiałów powiedzieli, że nie ma takiej opcji, bo jesteśmy za ostrzy, a jak Ponki zobaczy mama takiego dwunastolatka to na pewno nie będzie dramatu.
Dużo jest kopii kanałów z innych krajów?
O tak, nie znam żadnego, który byłby w 100 proc. oryginalny. Wszystko jest kopią, tak samo jest w filmie, muzyce, ale dla mnie to nie jest złe, bo jak są jakieś fajne formaty w Stanach Zjednoczonych to warto je przeszczepić na polski rynek, tylko trzeba to zrobić inteligentnie. Dobrym przykładem jest nasza Topowa Dycha, Artur świetnie ją zrobił po polsku.
Da się jeszcze wybić?
Teoretycznie jest tłok, ale jest tak dużo syfu, że jak ktoś zrobi coś dobrego i ma charyzmę to da się wybić.
Czego brakuje ci na polskim YouTubie?
Przede wszystkim porządnego czarnego humoru i kontrowersyjnych treści. Czegoś tak mocnego, co wywoływałoby przysłowiowy ból dupy u wszystkich. Brakuje mi takiego kanału, gdzie będą opowiadane tylko dowcipy o żydach i to takie hardkorowe, by wbić szpilę w tą całą poprawność. Twórcy nie mają dystansu do samych siebie.
YouTube usunął ci kiedyś jakiś film?
Jest dużo pieprzniętych ludzi, którzy zgłaszają na YouTube video. Raz nam zablokowali film, bo poleciał utwór Cher, ale napisaliśmy do YouTube’a, że Cher by się nie obraziła jakbyśmy użyli jej muzyki i odblokowali.
Pamiętam, że część naszych filmików nie dostawała się na offowe festiwale filmowe przez poprawność polityczną. Dziś mam na nich focha, choć zebrałem trochę nagród. Kiedyś zrobiłem nawet na przekór film “Białe Zaczynają” żeby pokazać, że takie psudointeligetne gówno wygrywa, a inne nie i faktycznie wygraliśmy. Przez całe to nagranie byliśmy totalnie pijani, myliły się nam dialogi, a zadzwonił do mnie artysta z Gdańska i powiedział, że te teksty były idealne.
Na tego typu konkursach brakuje młodych ludzi i dlatego też kuleje reklama. Porównajmy sobie nasze podwórko do Super Bowl… U nas chodzi tylko o to, aby te gwiazdy wystąpiły i zaśpiewały, nie ma też finansów, pomysłów. Nie wiem jacy ludzie siedzą w tych pseudokreatywnych firmach.
Zastanawiałeś się nad szkołą filmową?
Tak, ale po pierwsze musiałbym tam jeździć co tydzień, a ja jestem leniwy, więc mi się nie chce, a poza tym nie przepadam za PKP. Prawa jazdy nie mam, bo za dużo piję, żeby prowadzić auto i nie wierzę w studiowanie zaoczne tego typu kierunków, bo to trzeba robić codziennie. Zresztą pewnie bym zapił w piątek i nie pojechał na zajęcia… Poza tym są tam też bezsensu przedmioty jak np. historia teatru. To zabija połowę osób. Ja chciałbym się tam uczyć tylko krótkich form filmowych, by bawić ludzi.
Fani robią sobie z tobą zdjęcia?
To jest nagminne, ale robię to z przyjemnością, choć wstydzę się ludzi i jest mi głupio. Kiedy składałem dokumenty do ślubu to rozpoznał mnie ksiądz, jak byłem na wakacjach to 50-letni kelner wziął autograf dla swojego syna. W komunikacji miejskiej, co bardzo lubię, często spotykam swoich widzów i wtedy jest – Część, oglądam cię – i cisza. Pytam – A co oglądasz? – Wszystko. – Fajnie. I tak następne 10 minut, mam wtedy topnienie rdzenia wewnętrznego i odpływam w niebyt.
Dlaczego nie lubisz słowa youtuber?
Bo jest to wymyślony mądry wyraz na błaznowanie przed kamerą. Albo są filmowcy albo amatorzy, którzy tworzą filmowe treści. Rozumiem vloger, bloger, ale youtuber? A jak nazwiemy kogoś kto wrzuca film na Facebooka? To nie jest zawód to jest po prostu pajacowanie.
Ale dostajesz za to kasę
Tak jest już skonstruowany ten świat. Ja z tego żyję, a jestem amatorem tworzącym treści filmowe.
Miewasz takie dni, że jak wstajesz rano to zastanawiasz się dlaczego nie zostałeś np. inżynierem?
Codziennie tak mam. Ja niestety nic nie umiem w życiu, nie nauczyłem się żadnego zawodu, to cud, że zarabiam i jakoś funkcjonuję.
A nie mógłbyś zostać politykiem?
Mógłbym, mogę kłamać, nie mam kręgosłupa moralnego. Myślałem o tym, chciałem startować w swojej dzielnicy tylko jestem na to zbyt leniwy. Zajmuję się fotografią i grafiką i to jest moje drugie źródło przychodu.
Kiedy wreszcie nagrasz Piątek 3?
Obiecywałem, że będzie to w pierwszym kwartale tego roku, ale czy się z tego wywiążę to nie wiem. Kiedyś go nakręcę. Mam w firmie zaplecze techniczne, ale w domu nie. A w obecnej firmie nie mogę zaangażować ludzi w mój projekt, bo nie mają na to czasu. Nie znam się na operatorce, a też nie chcę pracować z kimś obcym, bo boję się, że to będzie wariat.