Dzięki decyzji Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów środowisku naukowemu łatwiej będzie ukryć swoją słabość.
Dzięki decyzji Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów środowisku naukowemu łatwiej będzie ukryć swoją słabość. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Wiele wskazuje na to, że wkrótce skończą się kontrowersje podobne do tych, które towarzyszyły ostatnio analizie dokonań naukowychdr Magdaleny Ogórek, czy dr. Marka Goliszewskiego. Bynajmniej nie dlatego, że prace naukowe zaczną być wyższych lotów, a promotorzy i recenzenci bardziej wymagający. Po prostu Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów zamierza kasować dane dotyczące habilitacji i doktoratów już po sześciu miesiącach. Trudniej więc będzie odkryć słabe prace, czy plagiaty.

REKLAMA
Publikowane od czterech lat szczegółowe informacje o tym, na jakiej podstawie otrzymuje się w Polsce doktoraty i habilitacje sprawiały, że serwery Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów pracowały na najwyższych obrotach. Dzięki tym danym niejednokrotnie już udało się napiętnować słabość polskiej nauki, która wynika między innymi z tego, że tytuły akademickie nadawane są często na bazie rażąco niskich wymaganiach.
Ostatnimi czasy szczególnie dużo mówi się w tym kontekście doktoratu kandydatki Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach prezydenckich Magdaleny Ogórek, której rozprawa zatytułowana "Beginki i waldensi na Śląsku i Morawach do końca XIV wieku" została niezwykle krytycznie zrecenzowana przez bardziej doświadczonych specjalistów w tej dziedzinie.
Wcześniej wiele kontrowersji wywołała również obrona rozprawy doktorskiej prezesa Business Center Club Marka Goliszewskiego, która liczyła 187 stron, z czego zaledwie 50 było właściwą pracą naukową. Resztę stanowiły rekomendacje i bibliografia. Była ona też praktycznie pozbawiona przypisów, a wpływowy doktorant nie przeprowadził żadnych badań empirycznych.
Dzięki jawności szczegółów dotyczących pracy naukowej doktorów i doktorów habilitowanych, które zapewniał serwis Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów takich dyskusyjnych przypadków odkrywano w ostatnich latach znacznie więcej. Ciekawą lekturę stanowiły też uchwały władz uczelni i dokumentów tworzonych przez recenzentów.
W 2011 roku oddano te informacje do publicznej wiadomości właśnie po to, by zwiększyć transparentność działalności ośrodków akademickich znad Wisły, ale wkrótce możemy cofnąć się do ery, w której kulisy zdobywania tytułów naukowych były w zasadzie tajemnicą uczelni i samych autorów naukowych rozpraw.
Jak bowiem donosi "Gazeta Prawna", Komisja poinformowała, że z przyczyn technicznych - związanych ze zbyt słabymi serwerami - informacje w jej serwisie będą dostępne tylko przez pół roku. Później zostaną skasowane. Ewentualne kolejne słabe prace, zastanawiające decyzje władz uczelni, czy plagiaty będą więc miały większe szanse pozostać niezauważone. Wciąż dostępne pozostaną wersje papierowe, ale do tych o wiele trudniej dotrzeć i przetwarzać.
Źródło: GazetaPrawna.pl