– Propozycje z konkurencyjnych partii otrzymuję od 3 lat. Ostatnio miałem rozmowę z Januszem Palikotem i obiecałem, że do wyborów prezydenckich żadnych kroków nie podejmę. Ale jeśli partia nie ma zaufania, robi manewry poza naszymi plecami, to nie mieliśmy innej możliwości – mówi w "Bez autoryzacji" Marek Poznański, poseł, który wraz z Andrzejem Rozenkiem wystąpił z Twojego Ruchu.
Tydzień temu się zawiesiłem, a wczoraj wyszedłem z partii i stałem się posłem niezależnym. Chodzi oczywiście o zobowiązania wobec ZUS. W tym tygodniu we wtorek na posiedzeniu klubu mieliśmy otrzymać dowody wpłat potwierdzające uregulowanie składek. Przewodniczący zapewnił nas, że wszystko pokaże - wpłaty, przelewy, historię konta - po czym o godzinie 22 klub został zwołany po raz kolejny, bez nas, i zapadła decyzja o utworzeniu koła Ruch Palikota. Żadnych historii przelewów nie zobaczyliśmy. Nie dowiedzieliśmy się, co działo się z pieniędzmi przez ostatnie cztery lata.
Palikot tłumaczy, że opóźnienia w przelewach do ZUS były konieczne, bo z powodu uszczuplenia liczby członków klubowi brakowało pieniędzy.
Posłowie nie odchodzili od kilku lat, a te zaległości były z wcześniejszymi datami. Kluby porównywalne do nas, jak PSL czy SLD, mają roczne składki na ZUS na poziomie 80-100 tys. zł. U nas to było tylko niecałe dziesięć tysięcy. W miejscu stanowienia prawa nie możemy się godzić na taką nieprzejrzystość. Wszystko powinno być transparentne. A ta sytuacja budzi poważne podejrzenia.
Pada też zarzut, że planowaliście wyjście z partii już od miesięcy, a teraz wykorzystaliście pretekst, by zniszczyć kampanię prezydencką Palikota.
Tak można spekulować i gdybać. Ja powiem wprost: propozycje z konkurencyjnych partii otrzymuję od 3 lat. Ostatnio miałem rozmowę z Januszem Palikotem i obiecałem, że do wyborów prezydenckich żadnych kroków nie podejmę. Ale jeśli partia nie ma zaufania, robi manewry poza naszymi plecami, to nie mieliśmy innej możliwości.
Takie obietnice składali też inni posłowie?
Wszyscy zadeklarowali, że do wyborów prezydenckich żadnych kroków nie będzie. To była dżentelmeńska umowa, żeby nie rozwalać klubu, żeby kampania była robiona w atmosferze spokoju.
Z którymi partiami pan rozmawiał?
Z SLD, PSL-em i Platformą, a raz nawet - na poziomie wojewódzkim - z PiS-em. To zawsze są przyjacielskie rozmowy z posłami. Jeśli widzą, że ktoś jest atrakcyjny politycznie i stanowi wartość dodaną, to zawsze takie propozycje padają. Natomiast ja nie przypuszczałem, że już w tym tygodniu będę sierotą polityczną, czyli posłem niezależnym.
Jak długo potrwa ta niezależność?
Prawdopodobnie do końca kadencji.
Skoro już wcześniej chciał pan odejść, to znaczy, że stracił pan wiarę w projekt Twojego Ruchu. Dlaczego?
Dlatego, że były podejmowane decyzje takie, a nie inne, które spowodowały, że mamy poparcie na poziomie 0 albo 2 proc.. Ja u siebie w regionie trzymałem poziom, nawet w każdych wyborach pod względem wyników przeskakiwałem PiS. Na poziomie ogólnopolskim to po prostu nie wypaliło.