Filip Chajzer jako prowadzący "Małych Gigantów".
Filip Chajzer jako prowadzący "Małych Gigantów". Fot. maligiganci.tvn.pl
Reklama.
I broń Boże nie chodzi o samych uczestników, bo potencjał w najmłodszych Polakach jest, i to gigantyczny, ale nie został odpowiednio wyeksponowany. Dlaczego? Nie wiem, z czego to wynika, ale podejrzewam, że wiara w najmłodszych jest zawstydzająco w polskiej telewizji mała.
Czy naprawdę ktoś myśli, że rezolutna 8-latka nadaje się tylko do tego, by udawać żabę czy inną postać z bajki, a 11-latek rozbawi kraj, gdy będzie udawać prowincjonalnego macho? To jest po prostu słabe. I zbyt proste, by nabrał cię na to przeciętny Polak. Wbrew pozorom, mamy więcej oleju w głowie, by nam się tego typu rozrywka mogła podobać. Czy się komuś wydaje, że telewidzowi znad Wisły można wcisnąć każdy (s)hit?
logo
Jury programu, gdzie prezentowane mają być talent najmłodszych. Kuba Wojewódzki, Kasia Bujakiewicz oraz Agnieszka Chylińska. Fot. Maligiganci.tvn.pl
Nie. Tym bardziej, że nie do końca wiadomo, o co w tym programie chodzi? Jest dziecko, jest scena. Jest wyrecytowany pięknie wierszyk. Widz zobaczył, uśmiechnął się i… no właśnie, co dalej? Ten show to jeden wielki znak zapytania. Jurorzy sami sprawiali wrażenie, jakby nie do końca wiedzieli, co powiedzieć. I wcale nie dlatego, że byli pod wielkim wrażeniem występujących dzieci. Brak słów. Prowadzący sam, jak dziecko we mgle. Kucał, wstawał, coś chciał zagadać, ale z dziećmi wiadomo - znają się na ludziach, więc szybko wyczuwały opanowany przez młodego Chajzera do perfekcji blef. W końcu to program o Małych Gigantach. Sytuacje ratowali opiekunowie, czyli chociażby Czesław Mozil, który świetnie się w tej roli sprawdził. Bo był być może szczery w swych intencjach. Prawdziwy. Jak same dzieciaki. Tu zagrzało.
logo
Czesław Mozil ratował całe program. Oraz Ula Chincz, która w programie jest trenerką maluchów. Fot. maligiganci.tvn.pl
Nie oceniam, że TVN ślini się tylko na pieniądze z reklam i nawet przez chwilę nie pomyślał o najmłodszych. Naiwność dziecka, jeżeli ktoś tak myśli. Ale gubi stację ślepe zapatrzenie się w formaty światowe. Okej, większość telewizyjnych hitów to właśnie programy na licencji (jak "Mam Talent"), ale Mali Giganci mogą okazać się wyjątkiem, który tę regułę potwierdzi. To jest pewnie show, które sprawdziło się w Meksyku, ale tu w Polsce widz oczekuje jednak czegoś więcej, niż żonglowania workami na kapcie przez 8-latkę. Jak chcemy zobaczyć małpę to idziemy do cyrku. Nie każmy dzieciom robić takich rzeczy.
W końcu - siłą każdego dzieciaka nie jest ilość posiadanych przez niego talentów, a to, jak diabelnie szczerze i pięknie opisuje otaczający go świat. I o tym powinien być ten program. Warto wsłuchać się zatem w to, co mówią, często właśnie o nas dużych, ci mali. Dać im cenny czas antenowy na bezcenne rozmowy o świecie. Bo jedynymi momentami w tym programie, które dało się oglądać, były właśnie takie rozmowy. Naprawdę tyle wystarczy, by stworzyć format ponadprzeciętny. Absolutny talent wśród programów w Polsce.
PS - taka mała, gigantyczna podpowiedź, jak się robi programy o dzieciach:

Chcesz więcej stylu? Polub nas na facebooku!