
Końcówka kampanii przynosi kolejne polityczne deklaracje. W piątkowy poranek o swoich preferencjach wyborczych poinformowali Lech Wałęsa i Roman Giertych. Obydwaj będą głosować na Bronisława Komorowskiego.
REKLAMA
Polecając kandydaturę urzędującego prezydenta, Wałęsa straszył słuchaczy radia TOK FM wizją Polski, której przewodzi prezydent Andrzej Duda. – To będzie nieszczęście dla Polski, to będzie rewolucja, jeżeli Duda zostanie prezydentem – ostrzegł były prezydent.
Wałęsa nie podchodzi do Komorowskiego bezkrytycznie, niemniej uważa, że w tegorocznych wyborach nie ma lepszego kandydata. Według niego urzędujący prezydent wypełnia swoje obowiązki „w miarę możliwości dobrze".
– Pewno, że mam trochę inny charakter, jestem bardziej bitny, aktywny, ale on jest taki, jaki jest, lepszego nie widzę – powiedział noblista.
Wsparcie od Giertycha
Słuchaczy Radia ZET ostrzegał zaś mecenas Roman Giertych. Według niego prezydent Duda byłby sterowany przez Jarosława Kaczyńskiego i dążyłby do rozpisania referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej. – Jestem przekonany, że Kaczyński o tym myśli – podkreślił były wicepremier.
Słuchaczy Radia ZET ostrzegał zaś mecenas Roman Giertych. Według niego prezydent Duda byłby sterowany przez Jarosława Kaczyńskiego i dążyłby do rozpisania referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej. – Jestem przekonany, że Kaczyński o tym myśli – podkreślił były wicepremier.
Giertych również będzie głosował na Komorowskiego, który – jak zaznaczył – dobrze wypełnia swoją funkcję. – Ma bliskie mi, konserwatywne poglądy – zauważył mecenas.
I od "Polityki"
W ostatnim numerze Komorowskiego poparła także redakcja tygodnika „Polityka”. – Mamy właściwie tylko jednego kandydata poważnie ubiegającego się o prezydenturę kraju, i wykazującego należyte kompetencje, oraz całe grono kandydatów zastępczych, pozornych lub do czego innego – napisał Jerzy Baczyński, redaktor naczelny „Polityki”.
I od "Polityki"
W ostatnim numerze Komorowskiego poparła także redakcja tygodnika „Polityka”. – Mamy właściwie tylko jednego kandydata poważnie ubiegającego się o prezydenturę kraju, i wykazującego należyte kompetencje, oraz całe grono kandydatów zastępczych, pozornych lub do czego innego – napisał Jerzy Baczyński, redaktor naczelny „Polityki”.
