
Wraz z rosnącym poparciem dla Pawła Kukiza kończy się jego okres ochronny. Były kandydat na prezydenta przestaje być antysystemowym bohaterem i staje się realną konkurencją. Zmianę retoryki widać wyraźnie w szeregach polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy dostrzegli w końcu, że zbuntowany woJOWnik to zagrożenie właśnie dla nich.
Finansowaniu partii politycznym mówi wyraźne „nie”. Jednomandatowym okręgom wyborczym – zdecydowane tak. Nieobliczalny wróg patriokracji i obecnego systemu. Systemu, w którym Prawo i Sprawiedliwość od lat funkcjonuje całkiem nieźle. Jedną z niewielu kwestii, która łączy obie strony jest wszechobecne poczucie niezadowolenia. To trochę za mało, zwłaszcza że Kukiz i Kaczyński chcą owe niezadowolenie zwalczać zupełnie innymi metodami.
I tu pojawia się pojawia się pierwszy zgrzyt, który na pierwszy rzut oka jest nierozwiązywalny. O Kukizie można powiedzieć, że jest nieobliczalny i nie wiemy czego się po nim spodziewać, lecz akurat w kwestii jednomandatowych okręgów wyborczych sprawa jest zamknięta. Prawo i Sprawiedliwość próbuje obchodzić jakoś nowego lidera. Mówi o próbie konsultacji lub ordynacji mieszanej. Tu jednak pojawia się kolejny zgrzyt. Rozmawiać ze sobą zawsze warto, niemniej jednak stanowisko woJOWników jest w tej sprawie jasne: „Żadnej ordynacji mieszanej – ona nic nie zmieni”.
Kiedy słuchamy komentarzy polityków Prawa i Sprawiedliwości, nie trudno odnieść wrażenie, że ich polityczny „popaździernikowy” świat jest już całkiem dobrze uporządkowany – z prezydentem Dudą i panią premier Szydło na czele. Problem polega jednak na tym, że ich najbardziej prawdopodobny (na chwilę obecną) koalicjant może ów świat widzieć inaczej. W jednym z wywiadów dla Moniki Olejnik mówił jasno: „Jako premier będę zmieniał ustrój państwa”.
Jako premier będę zmieniał ustrój państwa. Będę naprawiał państwo na ustrój proobywatelski. Nie mam obietnic, moim programem jest naprawa państwa, a nie realizacja obietnic składanych różnym grupom. Czytaj więcej
Dziś były lider zespołu Piersi jest przede wszystkim „wielkim znakiem zapytania”, za którym idą głównie emocje. Nie wiadomo, jaki ma program i co – oprócz JOW – chce zaoferować Polakom w kwestiach innych niż ustrojowe.
Tym znakiem zapytania jest, z jakim programem, oprócz emocji sprowadzających się do odrzucenia obecnego establishmentu i klasy politycznej, pójdzie do wyborów Paweł Kukiz. Bo tutaj odpowiedzi na to pytanie nie zna w Polsce tak naprawdę nikt. Nie jestem pewien, czy (zna ją) sam Kukiz. Czytaj więcej
„Z zainteresowaniem przyglądam się jego inicjatywie”, „chce zmian”, „wnosi do polskiej polityki pasję i energię” – w ten sposób o byłym kandydacie wypowiadali się jeszcze nie tak dawno członkowie PiS. Dziś retoryka jest już inna, bowiem to właśnie Kukiz stanowi dla nich największe polityczne zagrożenie.
Napisz do autora: karolina.wisniewska@natemat.pl
