Jeżeli w jakiejkolwiek innej partii niż PiS wciąż marzą jeszcze o zwycięstwie w jesiennych wyborach parlamentarnych, to dobrze jeśli inspiracji do kampanii szukaliby w takich miejscach jak zakończony w weekend w Gdyni Open'er Festival. W tym roku było to nie tylko miejsce, w którym jak zwykle można posłuchać na żywo muzyki z najwyższej światowej półki, ale i jeden wielki dowód na to, że tzw. Lemingrad pozostający od lat we władaniu PO i lewicy został właśnie zdobyty przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego.
Tego warto było posłuchać
Czego się chodzi słuchać na gdyńskiego Open'era? Przez grubo ponad dekadę grali najlepsi, od Pealr Jam, Kings of Leon, Placebo, The Chemical Brothers, po wschodzące dopiero tu gwiazdy typu Jamie Woon, Jessie Ware, Hurts i setki innych. I w tym roku było czego posłuchać, bo nad Bałtyk zjechali zagrać choćby Die Antwoord, Major Lazer, Kasabian, Disclosure, no i legendarne The Prodigy...
W roku wyborczego maratonu, który następuje po dekadzie pękania Polski na dwie obce i wrogie sobie połowy, a w którym rozgrywają przede wszystkim najmłodsi wyborcy, w najciekawszego można było się jednak wyjątkowo nasłuchać między koncertami. Wtedy, gdy była chwila porozmawiać. A wiele z rozmów w tym roku zdominowała nie muzyka, a właśnie polityka. Jeżeli choć na jednym festiwalowym dniu pojawił się któryś z polityków, bez trudu mógł znaleźć świetną okazję, by znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego jego ugrupowanie ma dziś taki fart lub niefart.
Te głosy, które dało się słyszeć naprawdę z wielu stron bardzo dobrze i w prosty sposób oddają nastroje panujące wśród Polaków. – W prezydenckich głosowałam na Kukiza, ale on jest jednak wariatem. Teraz poprę PiS – grzmi donośnie jedna z dziewczyn w grupie nastolatków, których dyskusji przysłuchuję się między czwartkowymi koncertami na main stage. W ten sposób podsumowuje długą tyradę narzekań swojego nie wiele starszego kolegi, który wyliczył właśnie grzechy Platformy Obywatelskiej. – Daj spokój, na Tuska głosują całe życie moi starzy – podsumowuje.
Zero fanatyzmu, wiele fascynacji
W tej dyskusji postanowiłem być tylko biernym słuchaczem. Podobnych podsłuchałem później jednak zbyt wiele, by do kilku nie spróbować się włączyć. W czym identyfikator prasowy akurat wydatnie w takich miejscach pomaga. – Jesteś dziennikarzem? A z jakiej redakcji? – dopytuje Miłosz, który Open'erem zaczyna studenckie wakacje w Trójmieście, a którego zaczepiam z jego przyjaciółmi, gdy słyszę, jak relacjonuje im najnowsze wieści z trasy Szydłobusa. – Serwis Tomasza Lisa... – odpowiadam nieco niechętnie, bo jestem przyzwyczajony do tego, jak na ten szyld reagowali dotąd inni zwolennicy PiS.
Zamiast fanatycznego hejtu dowiaduję się jednak, że to "zajebiście". Typowego "moherowego elektoratu" ci młodzi ludzie nie przypominają ani z wyglądu, ani z zachowania. Tylko preferencje wyborcze okazują się mieć w znakomitej większości identyczne z tymi, którzy każdego 10. dnia miesiąca spotykają się na Krakowskim Przedmieściu, by próbować wreszcie obalić "kondominium rosyjsko-niemieckie" zarządzane przez "morderców" i "zdrajców". Tylko jeden z tej grupy przyjaciół odpowiada, że zagłosuje na Platformę, ale jego kumple szybko reagują gromkim śmiechem, chłopak milknie i nieco czerwienieje na twarzy.
Gdy zwracam mu uwagę, że w konstytucji tak to wygląda, że prezydent nie ma wielkiej władzy, w przeciwieństwie do premiera, mój rozmówca stwierdza, że "w tym całe jaja". – Trzeba to zmienić, żeby było normalnie – mówi.
Bo PiS obieca drugą Norwegię...
Jeszcze dwa lata temu usłyszenie takich słów w takim miejscu byłoby równie prawdopodobne, co trafienie szóstki w Lotto, ale dziś... szczególnie wśród najmłodszych to chyba poglądy wręcz powszechne. Sprawdzam więc to innym razem, samemu proponując rozmowę o polityce z grupką festiwalowiczów, którzy na pierwszy rzut oka pasują do określenia młodzi, wykształceni z wielkiego miasta. Czyli tacy, co od polskiej prawicy trzymają się z daleka. Okazuje się, że generalnie trafiłem. Przyjechali z Warszawy głównie na Major Lazer, ale wykształcenie dopiero zdobywają, bo są świeżo upieczonymi maturzystami.
Rzeczywiście norweskiej młodzieży w tym roku tu bardzo dużo i bawi się ewidentne na bogato, zawstydzając pewnie nawet typową "bananową młodzież", osławione na prawicy lemingi lub dzieci lemingów, którzy stanowią do zawsze trzon polskiej publiczności w takich miejscach. Mojej rozmówczyni przypominam jednak, że Norwegia jest znaczne bogatsza od Polski i chyba w tym główny powód sytuacji, na którą tak utyskuje.
– Mówisz właśnie, jak ci z Platformy. Jak się ludzie pytają o różnicę poziomu życia w Polsce i na Zachodzie, to oni pieprzą coś o PRL. Kogo to obchodzi? PiS mówi o przyszłości. Sama słyszałam, jak ta nowa premier mówiła właśnie, że będzie dążyć do przeniesienia wzorców z Norwegii. Dlatego na nich zagłosuję. Zresztą, teraz wszyscy normalni głosują na PiS – przekonuje mnie maturzystka. Wygląda więc na to, że nadchodzą w polskiej polityce takie czasy, w których największe szanse na sukces będą mieli ci, którzy po prostu umiejętnie stworzą... na siebie modę.
Mnie nie interesuje żaden Smoleńsk, wierzący też nie jestem, ale czuję, że trzeba dać Dudzie szansę. Bo ja wierzę, że to on będzie rządził, jak na prezydenta przystało. Ten Komorowski przez pięć lat w ogóle nie był prezydentem, rządził za niego najpierw Tusk, potem Kopacz.
Dominika
maturzystka
Na kogo zagłosujemy? Ja na pewno nie na Platformę, bo oni rządzą za długo. I co im się udało? Popatrz, my nie jesteśmy z biednych domów, ale wydatek 200 zł na wejściówkę i drugie tyle na dojazd to jednak dla nas spory wydatek. A spotkaliśmy tu kolesi z Norwegii, jakieś bezmózgi z szkoły zawodowej, ale 550 zł za bilet na cały festiwal, hotel w Gdyni i przylot to dla nich jak splunąć...