
Jak się okazuje, nauczyciele podglądają internetowe profile swoich uczniów na Facebooku. Zamieszczanie przez nastolatków prywatnych zdjęć w serwisach społecznościowych nie należy do rzadkości. Internetowe albumy są przesiąknięte imprezowymi zdjęciami młodych z alkoholem czy papierosami w ręku. Co na to belfrowie? Czy sieciowa inwigilacja uczniów powoli staje się normą? I wreszcie, czy za umieszczanie takich fotografii w Internecie grozi wyrzucenie z placówki?
- Pamiętam czasy Grona. Z klasą mieliśmy swoje prywatne forum, na którym poruszaliśmy różne tematy. Pisaliśmy o sytuacjach, o których nie powinien nikt wiedzieć, spoza naszego środowiska. Niestety nasza wychowawczyni dotarła do tego forum i kazała nam wszystko skasować. Wzywani byli nasi rodzice.
U nas tego nie ma. Nie jesteśmy CIA, w związku z tym żadnych oficjalnych zarządzeń ze strony dyrekcji, dotyczących obserwowania naszych uczniów poza liceum, nie ma i zapewne nie będzie.
Nauczyciele nie powinni wtrącać się do życia osobistego swoich uczniów. Odpowiadają za to, jak się zachowują oni w szkole. Poza nią - rodzice są odpowiedzialni za to, jak zachowuje się ich córka czy syn. Nie wyobrażam sobie, że wyrzucić kogoś ze szkoły za sprawą Facebooka.
