
W opinii niektórych, warszawskie Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki to zakurzony peerelowski relikt ze stertą niepotrzebnych i nieatrakcyjnych wynalazków, które w lepszej jakości możemy obejrzeć na chociażby na Wikipedii. Według inżynierów i dyrekcji to dziedzictwo narodowe, dorobek polskich techników, a jego upadek oznacza odebranie wielu młodym szansy na znalezienie technicznej inspiracji. MNiSW pierwszy raz odrzuciło wniosek placówki o dofinansowanie. Bez pieniędzy z zewnątrz Muzeum Techniki nie przetrwa i zostanie zamknięte, a unikatowe zbiory mogą zostać sprzedane za granicę.
REKLAMA
Muzeum Techniki działające od 1955 roku zgromadziło ponad 11 tysięcy unikatowych eksponatów. Wśród nich kilkanaście prototypów polskich samochodów i motocykli. Dla wielu dzieci, szczególnie chłopców, to pierwsze muzeum, które w życiu odwiedzali.
Nie ma to jednak znaczenia. Nie jest instytucją państwową, wiec nie ma regularnych dotacji z budżetu państwa. Właściciel, którym jest Federacja Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT, nie daje pieniędzy na jego utrzymanie, bo ich nie ma i nie zarabia.
Z tego powodu muzeum utrzymywało się przede wszystkim z dotacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Resort odrzucił jednak tegoroczny wniosek, uznając, że środki, o których mowa we wniosku, nie będą przeznaczone jedynie na działalność upowszechniającą naukę. Placówka potrzebuje m.in. 2 mln rocznie na czynsz. Oprócz tego trzeba jeszcze wypłacić pensje pracowników. Bez pieniędzy z zewnątrz muzeum zbankrutuje i zostanie zamknięte.
Z tego powodu muzeum utrzymywało się przede wszystkim z dotacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Resort odrzucił jednak tegoroczny wniosek, uznając, że środki, o których mowa we wniosku, nie będą przeznaczone jedynie na działalność upowszechniającą naukę. Placówka potrzebuje m.in. 2 mln rocznie na czynsz. Oprócz tego trzeba jeszcze wypłacić pensje pracowników. Bez pieniędzy z zewnątrz muzeum zbankrutuje i zostanie zamknięte.
Czy [Waszym zdaniem] warto je ratować czy jest zupełnie niepotrzebne?
dr hab. inż. Paweł Kabacik, Politechnika Wrocławska
- Muzeum Techniki gromadzi dorobek całych pokoleń. To bardzo przykre. Placówki, które gromadzą wyniki pracy naukowców, inżynierów, badań laboratoryjnych są jednym z największych obiektów dumy w kraju. Jak się leci na Florydę, pierwszym miejscem godnym odwiedzenia, do którego mieszkańcy skierują turystę, nie będą osławione plaże, tylko Muzeum NASA. To z niego są najbardziej dumni. W Stuttgarcie jedną z największych popularności cieszy się Muzeum Mercedesa. W Brukseli nieustannie odwiedzane jest Muzeum Techniki, Lotnictwa i Motoryzacji. Przychodzą do nich małe dzieci, młodzież i całe rodziny. Nikt ich tam nie ciągnie.
Na całym świecie te muzea są rozbudowywane. Nie zamyka się ich, tylko się w nie inwestuje. Takie muzea stanowią inspirację szczególnie dla młodych - "może kiedyś i ja się tym zajmę". Nie możemy być kojarzeni jedynie jako producenci prostych rzeczy i siła robocza do ciężkich prac. Nie pozwólmy zamknąć się w niedorozwoju. Polska miała i ma bardzo zdolnych inżynierów, cenionych za granicą. Nie można w ten sposób zaprzepaszczać ich dorobku. Jeśli nie będzie takiego muzeum, to nie tylko turyści nie będą mieli szansy poznać naszego potencjału i osiągnięć, ale zapomni o nim również polskie społeczeństwo.
Piotr Zarzycki, wicedyrektor Muzeum Techniki w Warszawie
- Nieoficjalnie dostaliśmy odpowiedź, że Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pozytywnie rozpatrzyło jeden z trzech wniosków. Ten o dofinansowanie działalności upowszechniające naukę. To kwota 3 mln złotych. Ta suma nas jednak nie ratuje, bo jest przeznaczona jedynie na określone działanie. Nie obejmuje pensji pracowników i czynszu. Czynsz wynosi 2 mln złotych rocznie.
Niezależnie od tego dofinansowania nie rozwiązuje to strategicznej sytuacji. Nie mamy osobowości prawnej. Nie jesteśmy ani fundacją, ani instytucją państwową. Jesteśmy własnością prywatną i nie możemy z tego powodu występować o dofinansowania unijne i norweskie. Król Norwegii podczas ostatniej wizyty w Polsce zadeklarował chęć wsparcia muzeum dużymi środkami, ale na razie nie możemy się starać o te pieniądze. Już trzy lata temu złożyliśmy wniosek, żeby przekształcić Muzeum Techniki w fundację. Do tej pory nie ma w tej sprawie decyzji.
Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który nie ma państwowego muzeum technicznego. W całej Europie takie placówki dostają olbrzymie pieniądze. My nie mamy na to szans. Jeśli muzeum zostanie zamknięte, będziemy jedyną stolicą w Europie bez muzeum technicznego. Muzeum Techniki w Warszawie jest bezcennym zabezpieczeniem dziedzictwa narodowego dla naszych wnuków i prawnuków. Po dwóch wojnach ocalało tak niewiele, a teraz chcemy zaprzepaścić jeszcze to. Nie walczymy o pensję. 1/3 naszych pracowników ma najniższą pensję krajową. Walczymy o ten cenny dorobek. Informacje o jego ewentualnej sprzedaży uważam za skandaliczne. Nie dopuszczam myśli o wyprzedaniu polskiego dziedzictwa. A za granicę to już w ogóle. Mam nadzieję, że w końcu jakieś czynniki państwowe zadziałają.
Ewa Mańkiewicz-Cudny, prezes Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych
- Decyzja MNiSW zupełnie nas zaskoczyła. Nie spodziewaliśmy się jej, więc nie mamy planu awaryjnego. Póki co, walczymy o środki na finansowanie muzeum. Złożyliśmy kolejne wnioski do MNiSW i do miasta. Jeśli się nie uda, to trzeba będzie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Polsce jest potrzebne muzeum techniki czy nie. Jeśli nie otrzymamy dotacji, być może będzie trzeba sprzedać część eksponatów. Kilka lat temu chcieliśmy, żeby muzeum przejęło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie byli zainteresowani. Ta sytuacja jest absurdalna. Muzeum nigdy nie maiło środków na rozwój. Konstytucyjną rolą państwa jest utrzymywać takie muzea. Nie powinni robić tego prywatni ludzie.
