Alternatywa dla zestresowanych. Zamiast zabiegów w gabinecie - miejsce, gdzie dajesz upust wszelkim napięciom
Alternatywa dla zestresowanych. Zamiast zabiegów w gabinecie - miejsce, gdzie dajesz upust wszelkim napięciom Fot. Shutterstock.com

Tantrum Club w Ockender Manor Spa to remedium dla zestresowanych. Owszem, są tu baseny i gabinety zabiegowe, ale clue przyjazdu do Tantrum Club to wyładowanie wszelkich nerwów i napięć. Genialny pomysł i alternatywa dla tych, których leżenie i „klepanie” się w spa męczy bardziej niż przekopywanie ogródka wzdłuż i wszerz.

REKLAMA
Masaż równa się relaks?
– Myślałam, że dostanę szału. Z głośnika płynęła jakaś relaksacyjna azjatycka muzyka, która działała mi na nerwy, pachniało waniliowymi świecami, od których mnie mdliło, a kosmetyczka mówiła do mnie przyciszonym głosem, jakby miała za chwilę ducha wyzionąć. W dodatku miałam dwie godziny leżeć bez ruchu i się relaksować obłożona jakimś błotem – to komentarz mojej mamy po pierwszej wizycie w spa, którą jej zafundowałam. Była wówczas tak zestresowana, że mój pomysł na relaks okazał się trafiony jak strzał kulą w płot.
Przepraszałam ją, tłumacząc, że mnie takie masaże i klepanie relaksują, a muzyka, rzeczywiście może być irytująca, ale wtedy wystarczy poprosić kosmetyczkę o przyciszenie. A kiedy świece drażnią nos - mam podobnie jak mama - należy zażyczyć sobie ich wyniesienia z pomieszczenia, żeby nie wyjść z gabinetu z migreną. Było mi przykro, że jej się nie podobało, ale kilka razy sama trafiłam na zabieg w sytuacji, kiedy powinnam była lepiej podnosić ciężary czy przejść Warszawę na piechotę, żeby poczuć ulgę. I wtedy zrozumiałam: relaks nie zawsze znaczy to samo. Czasami trzeba odreagować zupełnie inaczej.
Dlatego szalenie spodobał mi się nieco szalony, ale genialny pomysł twórców Tantrum Club w Ockendor Manor Spa w Wielkiej Brytanii. Powołują się na badania psychologiczne, z których wynika, że znacznie lepiej osoby zestresowane relaksuje dawanie upustu emocjom, a nie głaskanie czy klepanie. Jest w tym dużo prawdy. Na co dzień tłumimy nerwy, przyzwyczajeni do tego, że krzyczeć nie wypada, uderzać pięścią w stół nie przystoi – bo robimy hałas, a rozbijanie przedmiotów młotkiem oznacza, że mamy "nierówno pod sufitem", bo normalny człowiek potrafi panować nad emocjami. Kto potrafi, to potrafi.
Krzycz na zdrowie!
Kiedy patrzę na mojego zbuntowanego trzy i pół latka, który często – jak na moje standardy nieco zbyt często – głośno krzyczy, a później zamienia się w aniołka i uśmiecha i świetnie bawi, coraz lepiej to rozumiem.
Przypominam sobie te momenty w wesołych miasteczkach, kiedy naprawdę darłam się wniebogłosy wisząc w jakimś wehikule przypominającym spodek kosmiczny bez dachu do góry nogami czy pędząc wagonikiem kolejki górskiej. Jakie cudowne katharsis wówczas przeżywałam - tego się nie da opisać. Pamiętam też kilka razy na paralotni, kiedy z góralami, bez żadnego szkolenia latałam sobie po beskidzkich łąkach i nielegalnie przekraczałam granice polsko-czeską. Krzyk oczyszczał nie tylko struny głosowe, ale i głowę z emocji. Piękne doznania, których dziś nie praktykuję, bo jestem odpowiedzialną mamą i mam świadomość z jakimi zagrożeniami się takie imprezy wiążą.
– Nie mogę chodzić na jogę, bo zamiast się wyżyć energetycznie - zasypiam i dostaję nerwicy od spokojnego tonu prowadzącego – tłumaczyła mi jedna z koleżanek, która dziś jest zapaloną biegaczką.
Ja akurat wybrałam bardziej dynamiczny rodzaj jogi, bo ta relaksacyjna też do mnie nie przemawiała i doskonale rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie nigdy nie podejmą nawet próby wyginania się na macie. Potrzebują zrzucić z siebie nerwy i stres, a jedynym według nich sposobem na to - jest solidny wysiłek fizyczny. Po jodze, nawet tej spokojnej, kiedy mięśnie naprawdę mocno pracują – endorfiny wręcz zalewają organizm, ale zdecydowanie nie jest to sport dla każdego. Nic więc dziwnego, że bieganie po pracy czy crossfit po całym tygodniu są dla wielu moich przyjaciół najlepszą techniką na odreagowanie stresu w pracy.
logo
Masz ochotę coś rozbić młotkiem? Wyjedź na relaksujący weekend do specjalnego spa;) Fot. Shutterstock.com
Młotek i spółka
Nie mniej, jeśli szukacie naprawdę dobrego oczyszczenia ciała i umysłu z emocji, polecam prosty i nieskomplikowany wysiłek fizyczny, jak chociażby prace remontowe. Nic tak nie oczyszcza głowy z emocji jak rozbicie ściany czy starych mebli młotkiem. Nic więc dziwnego, że twórcy Tantrum Club do podobnych działań (co prawda młotkiem czy kijem uderza się worki z piaskiem zamiast ścian czy mebli) zachęcają swoich kuracjuszy. Przypomina to także pomysł amerykański sprzed ładnych kilku lat, zwany hotelem za 100 dolarów. Płacisz sto dolarów i możesz zdemolować cały pokój, który wynająłeś. Dostajesz klucz i narzędzia do piłowania, rozbijania i niszczenia wszystkiego do cna. Bonusem jest fakt, że nie musisz później tej całej demolki sprzątać.
Moja koleżanka po rozwodzie właśnie tak zrobiła ze wszystkimi meblami i przedmiotami, które kojarzyły jej się z byłym mężem. I nie był to hotel za 100 dolców, tylko jej własne mieszkanie. Piła, młotek i obcęgi były jej sprzymierzeńcami. Później musiała kompletować całe wyposażenie domu od zera. Ale do dziś twierdzi, że było warto. Że rozbicie wszystkiego pomogło jej lepiej niż godziny spędzane na terapii behawioralnej i zastanawianie się: dlaczego on odszedł do innej i im nie wyszło.
logo
Czasami każdy ma ochotę coś zepsuć... Fot. Shutterstock
Natomiast z tego co widzę wśród moich znajomych, ludzie dzielą się na takich co znajdują ukojenie w masażach i spacerach, obcowaniu z naturą i jodze i na takich, którzy muszą polatać na kite surfingu czy przekopać kilkaset metrów działki, żeby poczuć się lepiej. Czekam więc na polski odpowiednik Tantrum Club, który będzie alternatywą dla Wzgórz Dylewskich czy Spa w Głęboczku. Miejsce, gdzie każdy w potrzebie może dać upust swoim skołatanym nerwom. Pokrzyczeć, pouderzać, pokopać. Zrzucić z siebie nagromadzony emocjonalny ciężar.
logo
Akcesoria dla uczestniczek Tantrum Club Fot. Screen z Instagram @tantrumclub

Napisz do autorki: maria.kowalczyk@natemat.pl