Uchodźcom trzeba pomóc, ale... Ciągle pojawia się jakieś ”ale”. Na przykład nie ma warunków lokalowych. Zjednoczona Lewica w Szczecinie znalazła rozwiązanie. Wydzierżawić statek hotelowy, który mógłby pomieścić nawet 600 uchodźców. Dobry pomysł? – Będziemy go promować, w przyszłym tygodniu zrobię konferencję w tej sprawie – mówi naTemat Marcin Sampławski, szef Twojego Ruchu w Szczecinie
Sprawę traktuje bardzo poważnie i od razu zastrzega, że absolutnie nie chodzi o to, z czym ten pomysł niektórym już zaczął się kojarzyć: – Wrzucić uchodźców na statek, odpalić silnik i niech wracają do domu? Co to, to nie.
On widzi taki statek gdzieś w Szczecinie. Wcale nie na morzu, jak można by podejrzewać. Dryfujący gdzieś przy brzegu? Absolutnie. – Szczecin to specyficzne miasto. Wody pod dostatkiem. Masa kanałów. Można by go gdzieś przycumować – przekonuje.
Statek hotelowy miałby być tymczasowym rozwiązaniem. Na jak długo? – Dopóki nie znajdą się lokale dla uchodźców. A znając polskie realia może to trwać nawet rok – przyznaje. Na pomysł wpadł razem z Adamem Ostolskim z Zielonych. – Chodzi o to, by nie wzbudzać agresji. Są mieszkańcy Szczecina, którzy od lat czekają na mieszkania komunalne, a my od razu dajemy je uchodźcom? Wydzierżawienie przez miasto statku hotelowego byłoby dobrym rozwiązaniem – mówi.
Jaki to statek? Czy taki, jak na zdjęciach? Nie wiadomo. Marcin Sampławski mówi, że taki, który pomieściłby 300, a może 600 osób. W zależności od zapotrzebowania.
Są w pełni wyposażone
W normalnych warunkach statki hotelowe wykorzystywane są w czasie, gdy na morzach i ocenach prowadzone są dłuższe prace. Odwierty wiertnicze, projekty gazowe. U wybrzeży Australii pływają takie, które są w stanie pomieścić nawet 1200 pracowników. Często są to stare promy, ale dobrze wyposażone – z salą gimnastyczną, restauracjami, czytelnią. Na przykład Silja Festival pływał swego czasu po Bałtyku, a potem pojawił się u wybrzeży Kanady i służył jako hotel dla 600 pracowników.
– To są w pełni wyposażone statki. Są kabiny, łóżka, jest kuchnia, są sale konferencyjne. Do omówienia byłyby kwestie, czy np. uchodźcy sami przyrządzaliby sobie posiłki, czy nie. Ale w salach konferencyjnych mogliby się uczyć podstaw polskiego. Potem łatwiej by im było np. znaleźć pracę – zachwala Marcin Sampławski.
O swoim pomyśle rozmawiał już z pewnym ekspertem od transportu. Dowiedział się, że wydzierżawienie statku nie byłoby problemem. A potem można by go wykorzystać do celów miejskich. Mógłby już tu zostać. Na wodzie odbywa się przecież bardzo dużo imprez.