Po zamachach w Paryżu więcej jest pytań, niż potwierdzonych informacji. W rozmowie z naTemat Grzegorz Cieślak, ekspert ds. terroryzmu z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, mówi o tym, czy Polsce grożą ataki terrorystyczne i jak funkcjonują zamachowcy.
Czy Polsce grozi niebezpieczeństwo ataku terrorystycznego?
Dość naiwnym stwierdzeniem jest pogląd, że ominą nas takie wydarzenia. Chociaż Polska nie jest krajem pierwszoplanowym jeśli chodzi o działania przeciwko terrorystom,to jednak w oczywisty sposób pozostajemy krajem drugoplanowym – jako członkowie NATO czy jako bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych. Tak, takie zagrożenie występuje, choć nie jest wysokie.
ABW zapewnia, że w tym momencie Polska nie jest zagrożona zamachem. Z kolei Grzegorz Schetyna uważa, że nie ma czegoś takiego jak "bezpieczne miejsce".
Polityka informacyjna Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest oparta na ścisłych regułach. Będą starali się nas uspokajać. Mówią tak jak większość urzędników z uzgodnionym stanowiskiem i prawdopodobnie będą nas informować dopiero wtedy, gdy będą mieć dowody na istnienie grupy zamachowców, którzy chcą dokonać konkretnego ataku, w konkretnym miejscu. Wywiadom udaje się wychwycić sygnały, ale nie zawsze udaje się zrobić z nich użytek. Często wynika to z tego, że nawet będąc w posiadaniu informacji o potencjalnym zagrożeniu, służby specjalne maja skłonność do zbyt czasochłonnej analizy tego nad czym maja do czynienia, a w międzyczasie dochodzi do zamachu.
Czyli nikt nie może czuć się bezpiecznie?
System globalnego bezpieczeństwa, w którym służby i policja dbały za nas o nasze bezpieczeństwo skończył się w XXI wieku. Dzisiaj każdy obywatel jest podmiotem tego systemu bezpieczeństwa i jest ściśle zaangażowany w jego funkcjonowanie. Musi umieć się zachować w konkretnych sytuacjach, musi wiedzieć jakie są przesłanki zagrożenia. Ale nawet przy tej całej wiedzy, nie unikniemy takich zdarzeń jak te które miały miejsce w Paryżu.
Czy takim atakom można zapobiegać?
Służby bardzo często zapobiegają zamachom, ale o tym nie mówią. Zapobiegają im w fazie planowania, przygotowywania, w fazie realizacji jest to bardzo trudne. To jest tak, że w zamachach w Paryżu prawdopodobnie ktoś sporządził albo wykorzystał cudzy scenariusz zamachu, niekoniecznie przyjechał na miejsce, aby go dokonać – mógł się oprzeć na osobach, które są rekrutowane bezpośrednio na miejscu. Jeżeli do tych osób dociera taki sygnał, że do ataku mają przystąpić, to schwytanie tego kto za nimi stoi nie przerwie samego procesu atakowania. Mamy 2015 rok i nie jest już tak jak w XX wieku, że terrorystę można było poznać po tym, że się z kimś spotyka czy jest brał udział w obozach szkoleniowych. Dzisiaj bardzo często są to osoby, których jedyny kontakt z organizacja terrorystyczną, to czytanie ekstremistycznych stron internetowych, blogów albo obserwowanie profili na Facebooku.
Czy pana zdaniem to był przemyślany, zorganizowany atak?
Akcja zamachowców nie była przygotowana z taką wirtuozerią jak część komentatorów próbuje nam ją przedstawić. Z całą pewnością był to dobrze przygotowany scenariusz, była inspiracja, która wskazywała miejsca i sposoby atakowania, natomiast proszę zwrócić uwagę na porównanie tego ataku do ataków w Bombaju, które mają podobny przebieg. Tam terroryści niektóre obiekty oblegali, w niektórych brali zakładników i długo się bronili, ponieważ wcześniej wybrali takie obiekty, które pozwolą im na długie stawianie oporu. W Paryżu zaś mamy do czynienia z sytuacją, gdzie kontratak policji, kończy się tym, że sprawcy albo popełniali samobójstwo, albo ginęli w wyniku działali policji i żandarmerii.
Wiele osób twierdzi, że kryzys uchodźczy znacznie zwiększa ryzyko zagrożenia terroryzmem. Czy to prawda?
Tak, będziemy mieć do czynienia ze zwiększonym ryzykiem, ale ono nie wynika wyłącznie z tego, że przyjeżdżają do nas tylko osoby chcące dokonać ataku terrorystycznego. Niezależnie kim są emigranci, organizacje terrorystyczne są skazane na wykorzystanie faktu kryzysu uchodźczego dla szerzenia własnej propagandy. Większość osób próbuje rozgrywać politycznie falę migracyjną na takim poziomie, że dzisiaj branie udziału w debacie na ten temat wydaje się bezsensowne. To czy my rozdzielimy kwotami 100, 200 czy 300 tysięcy nie spowoduje, że pozostałe 13,7 miliona wrócą do domu. Ja mogę powiedzieć, że jeśli ktoś jest prawdziwym uchodźcą, to jednym z ostatnich jego pomysłów jest dzisiaj atak terrorystyczny. Ale w oczywisty sposób zarówno organizacje terrorystyczne będą wykorzystywać sam fakt, że z taką ilością uchodźców mamy do czynienia jak i w drugą stronę: będzie terroryzm reaktywny,w których organizacje związane z ekstremizmem skrajnej prawicy będą również dokonywać aktów przemocy.