Cięty język i prawda – ZarysowanaWu tworzy memy, obok których nie da się przejść obojętne.
Cięty język i prawda – ZarysowanaWu tworzy memy, obok których nie da się przejść obojętne. Fot. facebook.com/ZarysowanaWu

Myślisz, że tylko ty masz w życiu problemy? Te rysunki udowadniają nam, że nie jesteśmy w swoich wpadkach sami. Grunt to umieć się z siebie śmiać. Ona to potrafi. – Nie kłamię w swoich rysunkach. Oczywiście przerysowuję sytuacje, czy postaci, ale to się po prostu dzieje. To nie są udawane zdarzenia – mówi nam ZarysowanaWu.

REKLAMA
Przede wszystkim chciałabym dowiedzieć się kim w ogóle jest ZarysowanaWu?

ZarysowanaWu: Jestem studentką z kierunku artystycznego, studiuję malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Formy, które przedstawiam w internecie są powiązane z tym, co robię na uczelni.
Jak możemy nazwać twoje prace – to są grafiki, rysunki?
My to nazywamy memami. Wszystko jest rysowane ręcznie. Rysunki mają swoje grafiki, są tworzone na kartkach, bo też wystawiam swoje prace poza internetem.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Skąd zatem bierze się pomysły na coś takiego?
Pomysły biorą się z życia. Rzadko jest tak, że siedzę i coś wymyślam na siłę. Najczęściej wynika to z obserwacji, z rozmów, z przemyśleń. Wtedy siadam i przerysowuję te sytuacje, ustalam mimikę, twarz postaci.
To są sytuacje z twojego życia, czy może z życia twoich znajomych?
Bardzo różnie. Często to są moje sytuacje. Zdarza się, że są to też teksty moich znajomych. Wszystko jest jednak przefiltrowane przeze mnie, przez moje osobiste odczucia.
Mam wrażenie, że w ostatnim czasie jest coraz więcej takiej formy, szczególnie w internecie. Jak myślisz, dlaczego? Skąd też u ciebie zrodziła się potrzeba tego typu twórczości?
Miałam dość długi kryzys twórczy. Miałam mało pewności siebie i potrzebowałam formy z którą mogłabym wyjść do ludzi, która będzie miała odzew, a ja będę miała motywację. Wzięło się to także z chęci dzielenia się tym, co myślę i wyrażania siebie.
Wydaje mi się, że powstaje tego coraz więcej w internecie, bo jesteśmy przyzwyczajeni do krótkich form. Czytamy krótkie wiadomości, krótkie Twitty, lubimy szybką informację. Żart się zawsze dobrze sprawdza, jeżeli jest dobry. Trudno jest mi się odnieść do młodszych kategorii wiekowych, ponieważ ja przyciągam odbiorców 25+. Takie rysunki są potrzebne, bo mają w sobie żart, ironię i są prześmiewcze.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Jest to dla mnie swego rodzaju zjawisko, coś co ciągle przyciąga nowe grono odbiorców. Zastanawiam się jaki jest cel tego typu rysunków, które bądź co bądź, często mówią o naszych wadach. One mają nas motywować, czy jest to po prostu swego rodzaju komentarz – jak ty to widzi?
Wydaje mi się, że tego typu rysunki pozwalają zdobyć dystans do siebie. Przyglądając się im widzimy, że nasze zachowanie często jest śmieszne, ironiczne, albo wręcz przeciwnie – smutne. Są one swego rodzaju lustrem, dają możliwość przejrzenia się, dlatego też wydaje mi się, że zyskują tak dużą popularność. Łapiemy dystans do siebie, możemy na coś popatrzeć z żartem i widzimy, że nie jesteśmy jedyni ludźmi z danym problemem. Dzięki temu mamy z nim lepszy kontakt.
No tak, większość komentarzy jest w stylu: „O, to o mnie”, ludzie odnajdują w tym siebie. Kiedy w ogóle zaczęła się twoja przygoda z tym konkretnym rysunkiem?
Jakiś czas temu, chyba w maju, wpadłam na ten pomysł. Wrzuciłam trzy, czy cztery rysunki. Później na okres wakacji trochę to zarzuciłam, by porządnie wziąć się za pracę we wrześniu. Zaczęłam wyciągać projekty z szuflady. Widziałam, że to się podoba i zaczęłam więcej publikować w sieci. Nie ukrywam, że odzew mi dużo pomógł w nabraniu pewności siebie.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Jeśli chodzi o odzew to jest też druga strona medalu. Uroczyście śwęitowałaś swojego pierwszego... hejtera!
Tak, to był piękny dzień. Napisał mi, że brzydko rysuję. (śmiech)
Czyli to było prawdziwe świętowanie?
Tak, tak. Jak się już ma hejtera, to naprawdę poważna sprawa.
Niesamowity jest realizm przedstawianych przez ciebie sytuacji, między innymi mem odnośnie bezglutenowego szkła. Czy spotkałaś się z tym w codziennym życiu?
Pracowałam za barem. To są prawdziwe sytuacje. Kiedy dowiedziałam się, że mam uczulenie na laktozę, poszłam do kolegi, który teraz jest barmanem i zapytałam, czy jest coś bez glutenu i laktozy. On mi tak właśnie odpowiedział. Ja nie kłamię w swoich rysunkach. Oczywiście przerysowuję sytuacje, czy postaci, ale to się po prostu dzieje. To nie są udawane zdarzenia.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Rzadko, ale pojawiają się u ciebie także komentarze odnośnie polityki.
Posiadam takie rysunki, wykonuję je, natomiast jeszcze nie mam potrzeby wychodzenia z nimi do ludzi. Ciężko by mi było robić rysunki odchodzące od moich przekonań politycznych, więc na pewno nie byłabym w tym obiektywna. Na razie od tego stronię. Od czasu do czasu zdarza mi się jakaś sytuację skomentować, ale chowam to na razie do szuflady. Przyjdzie na to czas.
Niektóre twoje komentarze są dosyć ostre. Powiedziałabym, że nawet bolesne. Czy nie boisz się odzewu? Ktoś przecież mógłby powiedzieć, że nie wypada takich rzeczy mówić.
Za posta: „Twoja tablica śmierdzi desperacją” straciłam paru znajomych. Wzięli to chyba bardzo personalnie, ale mówię to oczywiście z przekąsem. Nie należę do osób jakoś bardzo rozrywkowych, ale zawsze miałam dość cięty język. Myślę, że to nie jest nic dziwnego dla osób, które mnie znają. Chociaż tak naprawdę myślę, że ja się na nich i tak jeszcze dość powstrzymuję.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Czyli możemy oczekiwać, że niedługo będzie prawdziwy hardcore?
Zobaczymy co życie pokaże.
Mówisz między innymi o wieku, a czy jeszcze w jakiś konkretny sposób widzisz swojego odbiorcę? Jak on wygląda?
Kolega mi powiedział, że strasznie babska jest ta strona i nie pojalkuje. Ne pewno lubi ją więcej kobiet.
I taki był cel? Szczerze mówiąc, ja też ją tak widzę.
Nie, w ogóle nie taki był cel. To jest zaskakujące, ale jak jestem przekonana, że wrzucę coś, co się na pewno spodoba, to to się w ogóle nie sprawdza. Kiedy wrzucam jakiś taki rysunek, który wydaje mi się średni, to nagle okazuje się, że jest on bardzo lubiany, udostępniany i staje się hitem. Nie miałam wstępnej koncepcji na tę stronę. Ja po prostu wrzucałam swoje prace i odbiorca pojawił się tak naprawdę sam. To nie była żadna manipulacja. Myślę, że też nazwa zakwalifikowała stronę do tych „bardziej kobiecych”.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Główną bohaterką jest kobieta, więc siłą rzeczy trudno od tego uciec.
Tak, dokładnie. Chociaż staram się ostatnio wrzucać także mężczyzn.
Tak, widziałam. „Diagnoza? W dupie się poprzewracało!” – tu rzeczywiście na obrazku jest mężczyzna. Wszystkie rysunki są mocno osadzone w świecie ludzi mieszkających raczej w dużym mieście, takich około 30-stki – ja tak widzę twojego odbiorcę. I jest to też oczywiście kobieta.
To wyszło przez przypadek. Ja szczerze mówiąc myślałam, że strona będzie bardziej lubiana przez mężczyzn, bo jest o kobiecie, ale opowiadana w sposób autoironiczny.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Może to jest kwestia tego, że kobiety bardziej potrafią się z siebie śmiać?
Albo odwrotnie. Nie mam pojęcia. Wydawało mi się, że mężczyznom to się będzie podobało. Mam kilku takich fanów wśród mężczyzn, którzy z reguły komentują i są bardzo aktywni, ale statystycznie na stronie jest jednak więcej kobiet.
Jest też dużo rysunków i mam wrażenie, że mają one duże ilości lajków, które są raczej smutne i pokazują, jak to wszystko jest tragiczne. Mówię tu na przykład o rysunku z meteorytem lecącym w życie osobiste. Czy to jest jakiś stan, który napędza u ciebie tworzenie memów?
Ten rysunek wydaje mi się raczej śmieszny, ale nie. Nie napędza mnie stan melancholii, ani smutku. Ja ten stan absolutnie akceptuję i myślę, że on pojawia się u mnie tak, jak u każdego. Tworzę wtedy normalnie, ale nie jest tak, żeby ten smutek mnie jakoś bardziej nakręcał. Jest teoria, że smutek to dla artystów stan najbardziej twórczy. Dla niektórych być może taki jest, ja jednak więcej rysuję, kiedy wszystko jest w porządku.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Kiedy ogląda się twoje memy ma się wrażenie, że się ciebie zna. Czy spotykasz się z tym, że ludzie podchodzą i mówią, że ta osoba z rysunków to jesteś ty?
Tak, ludzie bardzo często przekładają tę postać na mnie. Ja się tym bardziej bawię, nie mam z tym problemu. Wyzbyłam się takiego myślenia. To jest twórczość, ma być też polem do dyskusji.
To chyba nawet lepiej dla artysty, jeżeli jego sztuka kogoś denerwuje.
Ciężko tak powiedzieć. Każdy chce być w jakiś sposób akceptowany. Zdarza się, że znajomy myślą, że dzieje się u mnie to, co wrzucam. To jest czasami dość zabawne, bo ludziom wydaje się, że coś o mnie wiedzą. Natomiast co jest ciekawe, jest to tak naprawdę bardzo fajna forma kreacji. Staram się być w tych rysunkach szczera. Co więcej, na pewno dużo osób utożsamia się z tymi rzeczami, bo każdy ma w życiu podobne sytuacje.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu
Jak widzisz to dalej? Czy jest jakaś wizja, żeby wyjść z tym poza internet – stworzyć książki, torby, przypinki?
Na razie nie, bo czekam na odzew. Pewnie kiedy będę miała więcej lajków to się samo pojawi. Na razie się rozkręcam. Póki co, będę miała w styczniu wystawę stacjonarną „Centrum uwagi” w Warszawie, w Galerii Autonomia. Będzie to wystawa rysunków, które są na stronie i kilku innych, które jeszcze nie były udostępniane. Będą to prace w formie papierowej. Co będzie później, zobaczymy.
logo
Fot. facebook.com/ZarysowanaWu

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl