Jarosław Kaczyński nigdy za mediami nie przepadał, bo zadawały mu zbyt wiele kłopotliwych pytań. Teraz rozwiązuje ten problem...
Jarosław Kaczyński nigdy za mediami nie przepadał, bo zadawały mu zbyt wiele kłopotliwych pytań. Teraz rozwiązuje ten problem... Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

Najpierw minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zagroził pozwem Grupie naTemat, a teraz te kłopoty podzielić ma TVN24.pl, który trafił na celownik prawników CBA. Wygląda więc na to, że ciąganie po sądach kolejnych dziennikarzy i redakcji będzie ulubionym sposobem nowej władzy na zastraszenie mediów komercyjnych, nad którymi ekipa Kaczyńskiego nie może przejąć kontroli tak łatwo, jak nad mediami publicznymi.

REKLAMA
O procesie, w który Centralne Biuro Antykorupcyjne chce uwikłać popularną komercyjną redakcję donoszą w Nowy Rok prawicowe media kojarzone od lat z Prawem i Sprawiedliwością. "Funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego w swoim tekście pomówił Robert Zieliński, pozwie TVN24.pl za insynuacje" – donosi portal Niezależna.pl.
Rzekome insynuacje to tymczasem pikantna historia, w której Zieliński opisywał, jak pracę w CBA odzyskał funkcjonariusz, którego miano w przeszłości nakryć na tym, że nocny dyżur spędzał z prostytutką. Wtedy go zwolniono, ale po zmianie władzy mężczyzna wrócił do służby. Co więcej, nowy szef CBA Ernest Bejda pożegnał się z bezpośrednim przełożonym funkcjonariusza, który go zwalniał, a wcześniej nakrył na niestosownej sytuacji w pracy.
Obecne CBA twierdzi jednak, że to insynuacje. Nie zaprzeczają jednak samemu faktowi, iż kobieta na nocnym dyżurze towarzyszyła funkcjonariuszowi, ale podobno nie była to prostytutka, a "przyjaciółka" speca od tropienia korupcji. Jego kłopoty z szefostwem z czasów Pawła Wojtunika wynikać miały natomiast z zupełnie innych powodów. – Chodzi o to, że ten funkcjonariusz ma dowody i wiedzę o przestępstwach poprzedniej ekipy, również samego Wojtunika, dlatego teraz próbują go zdyskredytować – tak Niezależna.pl cytuje informatora z obecnego CBA.
Publiczne media przejąć, prywatne przycisnąć
Warto jednak zwrócić uwagę, że sympatyzującej z PiS redakcji nie do końca udaje się rozwiać obyczajowe wątpliwości w tej sprawie, a zapowiedź tego pozwu wpisuje się w trend, który przed kilkoma dniami zapoczątkował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Za pośrednictwem PAP poinformował on o planach wytoczenia procesu Grupie naTemat i naszej koleżance Dominice Majewskiej. A także innym mediom, które pytały o pewną kłopotliwą dla jego wizerunku sprawę, czyli m.in "Newsweekowi", "Faktowi", "Super Expressowi", czy Wirtualnej Polsce.
Pretekstem do tego jest dla niego materiał o tym, jak w środowisku medycznym mówi się, że fakt, iż CBA i katowicka prokuratura nastręczają kłopotów prof. Dominice Dudek może mieć związek z tym, że jej mężem jest prof. Dariusz Dudek. Czyli kardiolog oskarżany przez rodzinę Zbigniewa Ziobry o przyczynienie się do śmierci ojca ministra – Jerzego Ziobry.
– Minister Ziobro oczywiście żadnego "wysokiego" odszkodowania od naTemat nie ma szansy uzyskać. Przede wszystkim dlatego, że oczywiście nie ma w tej sprawie racji. Media mają obowiązek zadawać pytania urzędnikom publicznym, drążyć, przypominać praktykę działań z poprzedniej kadencji. Wszyscy pamiętamy, jak Ziobro się w niej zasłużył – odpowiedział redaktor naczelny naTemat Tomasz Machała.
Jednocześnie tłumaczył on jednak, w jaki sposób sam fakt ciągania mediów komercyjnych po sądach może być skutecznym pomysłem władzy na zmuszenie ich do milczenia lub uległości:
Tomasz Machała

Problemem redakcji jest co innego i Ziobro dobrze o tym wie. Mało kogo na procesy stać. (...) Każda instancja to kilka tysięcy złotych kosztów adwokackich. Kilka procesów jednocześnie to kilkadziesiąt tysięcy złotych kosztów. Tych pieniędzy nie da się odzyskać, bo nawet jak z Ziobrą wygramy, to nie ma jak go pozwać o zwrot pieniędzy za sądzenie się. Tu się kryje zagrożenie dla wolnych mediów. Nie są w stanie nas przejąć ustawą medialną, są w stanie zrobić wszystko, by przycisnąć nas do ściany finansowo. Na szczęście są jeszcze sądy w Polsce. Przynajmniej do czasu aż PiS zrealizuje swój pomysł i powoła specjalny trybunał do spraw mediów. Czytaj więcej

Tomasz Machała zwracał uwagę, iż wygląda więc na to, że władza ma już sposób na wszystkie media w Polsce. Te publiczne przejmie wprost, dzięki ustawie medialnej uchwalonej w nocy. Z wypowiedzi posłów PiS wiemy, kto z telewizji wyleci, kto zostanie wysłany na obozy reedukacyjne i czego publiczne media nie będą mogły robić. – Krytyczna ocena władzy jest na tej liście najważniejszym z zakazów – stwierdził.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl