Tajne spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z premierem Węgrem wywołało burzę spekulacji w Polsce, ale także poza nią. O czym rozmawiali przez 6 godzin? – Prawdopodobnie naradzał się z Orbanem, w jaki sposób wyłgać się ze swoich PiS-owskich kłamstw. Jaką taktykę przyjąć wobec UE i jak najlepiej się przed nią tłumaczyć – mówi naTemat Stefan Niesiołowski z PO.
Nie ma ono żadnego znaczenia. Było to spotkanie dwóch polityków, którzy są na marginesie Unii Europejskiej i którzy łamią demokrację. Prawdopodobnie chodzi o to, że Kaczyński próbuje dowiedzieć się od Orbána, jaką taktykę przyjąć wobec UE i jak najlepiej się przed nią tłumaczyć. Prawdopodobnie naradzał się z nim, w jaki sposób wyłgać się ze swoich PiS-owskich kłamstw, które może do woli mówić w telewizji Republika czy innych PiS-owskich mediach. Ale zarzuty nie są wymyślone i oczywiście tych tłumaczeń w UE nikt nie przyjmie. To będzie jego klęska. On oczywiście sam nie pojedzie do Brukseli, bo to tchórz. Pojadą tam jego ludzie.
To, że Kaczyński nie zaprosił premier, to jego celowe działanie. On właśnie w takich kategoriach uprawia politykę. Tego zaszantażować, tego upokorzyć, tego przestraszyć, tego przekupić. Szydło została upokorzona, co było niepotrzebne. Upokarzanie kogoś zawsze jest przykre. Ale Kaczyński lubi takie rzeczy, to podły człowiek.
Powinna być obecna?
To jest elementarz. Przyjeżdża premier Węgier i powinien się spotkać z premierem Polski. To, że się nie spotkał, to złośliwość. Kaczyński jeszcze raz pokazał Szydło, gdzie jest jej miejsce. Ale na to miejsce i na swój los pani Szydło cierpliwie i żmudnie sama zapracowała. Jest marginalną, śmieszną postacią.
Kaczyńskiemu musiało bardzo zależeć na tym spotkaniu, skoro tak było utrzymane w tajemnicy.
To było spotkanie dwóch przegranych polityków. W UE nie mają raczej czego szukać, a na ich kłamstwa nikt się w Unii nie nabierze. To było spotkanie dwóch starszych panów. Jeden ma dość arogancki wyraz twarzy, ale nie przebiera ciągle językiem. A drugi się roztył, chodzi o Kaczyńskiego. Wygląda jak kapliczka przydrożna. Szersza u podstawy i zwężająca się ku górze. I przebiera ciągle językiem. Nie wiem, czego on szuka, bo tak to wygląda, jakby mu się proteza odkleiła, jakby ustawicznie chciał ją poprawić. Proszę zwrócić uwagę, on merda tym językiem cały czas. Czasem wysuwa ten język, jak grzechotnik. Ale rzadko.
Już po wyborach pół Europy zaczęło go porównywać do Orbána. Myśli pan, że to początek takich spotkań, wzajemnych konsultacji?
Tego nie wiem. Ale te spotkania nie mają żadnego znaczenia, bo powtarzam, to spotkania dwóch przegranych polityków. Tak naprawdę ważne spotkanie będzie dla Kaczyńskiego z Polską, kiedy spotka się z nią na ulicach polskich miast. Te spotkania już się odbywają. Kaczyński bardzo tego nie lubi, ale nie ma jeszcze powodów do paniki. Ale myślę, że wiosną Kaczyński spotka się z takim protestem, że zostanie zmieciony. I ta infantylna dyktatura Kaczyńskiego zostanie obalona. Jedyna droga, jaką widzę, to droga ulicznych protestów. Żadnych nadziei w parlamencie nie pokładam. Władza z parlamentu wyciekła. Przeszła do Komitetu Centralnego PiS-u i zostanie, tak jak w przypadku innych dyktatur, obalona na ulicy. Demokracji w Polsce trzeba bronić. Jeśli Kaczyński sądzi, że uda mu się przekreślić wolną demokratyczną Polskę i zaprowadzić swoją dyktaturę, to oszalał.
Widzi pan już tę osławioną orbanizację w Polsce?
To pojęcie oznacza prowadzenie miękkiej dyktatury. Bez więźniów politycznych, bez egzekucji, bez strzelania do manifestantów. Ale jednak jest to władza jednego człowieka, jednej partii i marginalna rola parlamentu. W tej chwili mamy kilka takich dyktatur w Europie, czy na jej obrzeżach. To Rosja Putina, Turcja Erdogana, Węgry Orbána i Polska. Najgorsza jest Turcja, bo tam są więźniowie polityczni. W Rosji są skrytobójcze mordy.
W Polsce tego nie ma.
Nie ma, ale mechanizm jest podobny. Władza jest w rękach jednego człowieka. Media są spacyfikowane, nie ma wolnych mediów, Kaczyński właśnie wprowadza w Polsce cenzurę. Z tym trzeba walczyć. To jest ta sama walka, jaką prowadziłem z komunizmem. Z jednej strony mam dyskomfort, bo myślałem, że już nigdy nie będę musiał walczyć o wolność. Ale z drugiej strony mam w tej walce duże doświadczenie. W jakiś sposób Kaczyński pomógł mi odzyskać młodość.