Priorytetem polityki zagranicznej prowadzonej przez Andrzeja Dudę miały być stałe bazy NATO w Polsce. Prezydent zapowiadał przed przypadającym na 8 i 9 lipca szczytem w Warszawie prawdziwą ofensywę zagraniczną w tej sprawie. Niestety, projekt już obecnie stoi pod mocnym znakiem zapytania.
Polska chce zbudować swoje bezpieczeństwo właśnie w oparciu o zwiększenie obecności NATO w kraju. Miałyby to być stałe bazy wojskowe. Jak zapowiada Kancelaria Prezydenta, przez najbliższe pół roku Polska będzie chciała przygotować sobie korzystną pozycję do pomyślnego dla nas porozumienia. Ten zdecydowany kierunek został obrany z powodu coraz silniejszych zawirowań geopolitycznych. Niestety może okazać się niemożliwym do zrealizowania.
Amerykanie nie mają interesów
Jak poinformowała "Rzeczpospolita" amerykańscy dyplomaci twierdzą, że nie będą budować baz NATO w Polsce – Nastroje w USA zmieniły się jesienią ubiegłego roku. Wtedy w Waszyngtonie doszli do wniosku, że warszawski szczyt nie powinien być zwrócony przeciwko Moskwie – mówił cytowany przez „Rz” dyplomata.
Definitywne wycofanie się przez USA z projektu ma swoje uzasadnienie. W momencie deklaracji, że powstanie takich centrów może ochronić wschodnią flankę NATO przed atakiem rosyjskim, trwała wojna na Ukrainie, zaś kryzys imigracyjny i walka z ISIS nie stanowiły jeszcze palącego problemu. Zmiana podejścia nastąpiła wraz z zaangażowaniem rosyjskim w Syrii. Ciężko oczekiwać, by amerykanie chcieli drażnić sojusznika budując bazy w Polsce.
Decyzja ta nie jest więc zaskoczeniem, ale może zachwiać misternym planem politycznym ułożonym przez Andrzeja Dudę. Podczas niedawnej wizyty w Brukseli prezydent spotkał się nie tylko z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. W stolicy Belgii w Kwaterze Głównej NATO Duda rozmawiał także z sekretarzem generalnym Sojuszu Jensem Stoltenbergiem. Następnie pojechał do Naczelnego Dowództwa Sojuszniczych Sił Europy (SHAPE) w Mons, gdzie spotkał się z naczelnym dowódcą sił NATO gen. Philipem Breedlove’em.
Wszystko po to aby szczyt w Warszawie był szczytem decyzyjnym, a nie tylko refleksyjnym. Prezydentowi chodzi przede wszystkim o bazy w Polsce. Zapowiadał je jeszcze w czasie kampanii wyborczej. Tuż przed wylotem prezydenta do Brukseli 17 stycznia mówił o nich również prezydencki minister Krzysztof Szczerski: - Po którym [szczycie] my także jako Polacy będziemy mogli powiedzieć, czujemy się bezpieczniejsi, wzmocnieni obecnością NATO w tej części Europy.
Zbudowanie konsensusu wokół obecności wojsk Paktu Północnoatlantyckiego w Polsce urosło do głównego celu polityki zagranicznej Andrzeja Dudy. Nastąpił też wyraźny podział - bezpieczeństwo i NATO - prezydent, Unia Europejska i gospodarka - rząd i premier Beata Szydło.
Nie oznacza to, że prezydent w walce o bazy był osamotniony – Minister Witold Waszczykowski proponował Londynowi nawet uelastycznienie stanowiska wobec praw socjalnych Polaków w Wielkiej Brytanii w zamian za poparcie polskiego projektu o czym pisaliśmy w naTemat. Wszystko jednak wskazuje, że bazy wojskowe będą jedną z porażek prezydenta i pośrednio też rządu.
Zmiana strategii?
Zapewne polscy dyplomaci o rezygnacji z projektu baz NATO w naszym kraju dowiedzieli się już wcześniej. Widać to po wypowiedziach polityków PiS, gdzie coraz częściej pojawia się sformułowanie "stała obecność wojsk Sojuszu". Mogłaby to być więc zarówno obsługa tarczy antyrakietowej, grupa doradcza lub po prostu wojska na stałych szkoleniach lub misjach. Jedna z nich realizowana jest na lotnisku w Malborku. Polega na patrolowaniu i zabezpieczaniu przestrzeni powietrznej nad krajami bałtyckimi. Oprócz Polaków służyli tu m.in. Francuzi i Belgowie.
W podobnym tonie wypowiadał się Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz po spotkaniu ze swoim brytyjskim odpowiednikiem Michaelem Fallonem. W wywiadzie dla Radia Maryja polski polityk mówił, że że tysiąc brytyjskich żołnierzy będzie na przebywać na polskim terytorium.
– Będą się zmieniali, to będzie rotacja, ale jednak stała obecność. Nie tak dawno mówiono nam, że budowa stałych baz, obecność NATO to nierealistyczny postulat. A jednak okazuje się realny – mówił w radiu Macierewicz.
Strona brytyjska te rewelacje zdementowała. Wydano komunikat, w którym jest mowa, że jeszcze tym roku Brytyjczycy wyślą na kilkunastodniowe manewry „Anakonda" 850 żołnierzy i 150 wojskowych na ćwiczenia „Swift Response". Do udziału w tzw. szpicy NATO Wielka Brytania zadeklarowała 1000 żołnierzy. Nie będą oni jednak przebywać stale w Polsce, lecz będą gotowi w swoich bazach do działania w ciągu 72 godzin od wydania rozkazu przez dowództwo NATO.
Wydaje się, że sprawa jest niestety przegrana. Zmieniająca się sytuacja geopolityczna powoduje, że państwa Sojuszu nie chcą ryzykować pogorszenia stosunków z Moskwą. Sztandarowa obietnica prezydenta Dudy nie zostanie spełniona, niekoniecznie z jego winy. Możliwe jednak, że Kancelaria Prezydenta i rząd będą próbowały obrócić porażkę w sukces zastępując "stałe bazy" "stałą obecnością".