Jedno selfie z koniem wywołało niezłą aferę
Jedno selfie z koniem wywołało niezłą aferę Fot. Screen / Facebook

David Bellis i jego 3-letni syn wygrali konkurs biura podróży na najlepsze zdjęcie. Za selfie z koniem pojadą na wakacje warte 2 tys. funtów. Okazuje się jednak, że być może część tej kwoty trafi do… właścicielki zwierzęcia. Jej zdaniem bowiem Bellis nie otrzymał zgody na wspólną fotografię.

REKLAMA
Thomson Holiday zorganizowało konkurs, którego zwycięzcą jest 31-letni David Bellis. Ten wraz z synem wybrał się na spacer, w którego to trakcie zrobił zdjęcie - poza nim i dzieckiem pozował też koń. Teraz jego właścicielka Nicola Mitchell żąda pieniędzy. – Nie rozumiem o co chodzi. Byłem na publicznej ścieżce, z której wszyscy korzystają i idąc nią, widzą konia – tłumaczy mężczyzna. I nie ma zamiaru dzielić się nagrodą, jaką są wakacje. – No chyba, że pojedzie ze mną - a to się nie stanie dopóki oboje nie dosiądziemy tego zwierzęcia – zażartował.
Do śmiechu nie jest za to Mitchell. Zwycięstwo Bellisa zdenerwowało ją na tyle, że chce walczyć o prawo do podziału nagrody. – Dobry byłby też jakiś ukłon w moją stronę za to, że koń pomógł wygrać te wakacje – stwierdziła. W kropce jest teraz biuro podróży, które - jak donoszą media - prowadzi śledztwo w sprawie. Co ciekawe, w regulaminie konkursu nie ma słowa o zgodzie na fotografowanie zwierząt.
Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce całkiem niedawno w USA. Sąd stwierdził, że makakowi Naruto nie należą się pieniądze za selfie, które rozpowszechnił fotograf David Slater. O prawa autorskie małpy od 2011 roku walczyła organizacja PETA.
źródło: The Guardian

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl