
Patrząc na zawrotne kariery "młodych i zdolnych" z jednej strony można się cieszyć z świeżego powiewu powietrza w polityce, a z drugiej rodzi się pytanie: dlaczego akurat oni? Nie są wybierani na drodze konkursu, nie muszą stawać w konkurencji z innymi głodnymi sukcesu kandydatami. Ważniejsza od doświadczenia i wykształcenia okazuje się być... legitymacja partyjna.
REKLAMA
Jak pisze dziennikarz Tomasz Borezja "w dobrej zmianie jedna rzecz miała być niezaprzeczalnie dobra. Wiele osób wierzyło, że skończy ona z największym grzechem Platformy Obywatelskiej, którym było traktowanie instytucji państwowych (oraz przeróżnych spółek) jak wewnątrzorganizacyjnej giełdy pracy". Jednak jak się okazuje to powszechna przypadłość wszelkiej maści polityków i ciężko nie przyznać dziennikarzowi racji, zwłaszcza w kontekście nowych awansów.
Na Facebookowym profilu "Forum Młodych PiS" z Krakowa czytamy o szybkim awansie Małgorzaty Popławskiej , która jak na 31-latkę, może pochwalić się karierą o jakiej marzą bardziej doświadczeni koledzy po fachu. Właśnie została wiceprezeską Krakowskiego Parku Technologicznego. Zachwytom partyjnych kolegów nie ma końca, jednak warto spojrzeć na problem innej strony, mianowicie, że Popławska dostała to stanowisko bez weryfikacji swoich talentów na rynku pracy.
Drugi przypadek to były pracownik biura poselskiego jednego z posłów PiS, 31-letni Łukasz Kmita, który został mianowany szefem krakowskiego KRUS, a poprzednio sprawował funkcję szefa olkuskiej komunikacji.
Jak już pisaliśmy w naTemat przypadków młodych i wybitnie zdolnych, robiących karierę w strukturach rządowych jest znacznie więcej. Początkowo miało to być powodem do dumy, otwarcia się na młodych i drogą do wymiany "trzymających stołki" elit politycznych. Nie widać jednak, aby kandydaci musieli się wykazywać odpowiednimi kwalifikacjami, ani stawać na starcie z innymi, równie ambitnymi kandydatami, tak, by wygrał najlepszy.
źródło: Krowoderska.pl
źródło: Krowoderska.pl
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl
