
Kiedy nasi uznali, że przyszła pora, zaaranżowali spotkanie z małżonką dyplomaty i pokazali jej zdjęcia. Zareagowała tak, jak powinna zareagować żona dyplomaty. Od razu po rozmowie wsiadła w samochód, pojechała do ambasady, spotkała się z mężem, wszystko mu opowiedziała. Wszystko. Następnego dnia mąż poszedł do ambasadora i tego samego dnia, pierwszym samolotem, polecieli do kraju.
Podskoczył raz, podskoczył drugi raz, nadział się na agenturę (osoby podstawione przez służby specjalne - przyp. red.), zainstalowali mu podsłuch, podgląd, sfilmowali sceny miłosne, nagrali te wszystkie rozmowy... A jak jeszcze coś brzydkiego o tej żonie powiedział... Pokazuje się delikwentowi zdjęcia, taśmy... Mówi się: jesteś skończony, teść ma długie ręce.
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl