Kajetan P. chciał być jak Karl Denke?
Kajetan P. chciał być jak Karl Denke? Fot. policja
Reklama.
Filantrop, kameleon - tak nazywają Denke eksperci, którzy wypowiadają się w materiale przygotowanym przez redakcję program „Czarno na białym”. Jego historia miała zainspirować Kajetana P., który wczoraj został przetransportowany z Malty do Warszawy samolotem wojskowym.
Denke zapraszał do domu ludzi, o których wiedział, że nikt nie będzie ich szukał i mordował z zimną krwią. Byli to najczęściej bezdomni, zagubieni weterani I wojny światowej. Historia wyszła na jaw 20 grudnia 1924 roku, kiedy do Denkego przyszedł czeladnik Vincent Olivier, aby pożyczyć pieniądze. Mężczyzna w porę odwrócił głowę i cudem uniknął odcięcia głowy. Uciekł z domu mordercy i zgłosił się na policję, która zamknęła go w areszcie… razem z Karlem Denke, który miał tam przebywać do wyjaśnienia sprawy. Seryjny morderca powiesił się później na chusteczce.
W czasie śledztwa wyszło na jaw, że Denke nie tylko bestialsko zabił kilkadziesiąt osób, ale ich mięso sprzedawał na targu we Wrocławiu - jako cielęcinę. W jego domu znaleziono 400 ludzkich zębów, peklowane ludzkie mięso, kości, które leżały obok maszyny do robienia mydła, narzędzia. Do tej pory nie znaleziono szczątek większości ofiar. Właściciele działki, na której znajduje się dom Karla Denke, nie wyrażają zgody na przeprowadzenie prac poszukiwawczych.
10 lipca 2015 roku „Fakty Nyskie” opisały historię legendarnego już mordercy. Jak się okazuje, 20 lipca w Ziębicach pojawił się Kajetan P. Zatrzymał się w schronisku młodzieżowym, szukał pracy w lokalnej redakcji i w bibliotece. Trzeba przyznać, że sprawa jest niepokojąca. Eksperci nie mogą znaleźć innego wytłumaczenia zachowania podejrzanego o zabójstwo Katarzyny J., jak tylko fascynacja osobą okrutnego seryjnego mordercy. W końcu Ziębice oddalone są od Warszawy i od Poznania o kilkaset kilometrów.
Jakiś czas temu pisaliśmy o innych seryjnych mordercach, znanych ze swojego szczególnego okrucieństwa. Karl Denke znalazł się wśród nich.