
Na pierwszy rzut oka sprawa rzeczywiście mogła wydawać się błaha. Od obywatelki chcącej uzyskać dostęp do informacji dotyczących wycinki drzew we wskazanym przez nią obszarze wójt gminy zażądał 42 groszy. Kwota niby niewielka i prawdopodobnie większość z nas machnęłaby ręką i bez słowa zapłaciła. Wyznaczenie opłaty odbyło się jednak niezgodnie z prawem, a zdeterminowana kobieta postanowiła walczyć o swoje prawo do informacji.
Zgodnie z treścią ustawy o dostępie do informacji publicznej, ustalenie kosztów powinno odbywać się indywidualnie, co uniemożliwić ma prowadzenie automatycznych opłat. W tym wypadku, prawo wynikające z ustawy zostało pogwałcone i o ile wyznaczona wysokość opłaty za dostęp do informacji rzeczywiście jest niewielka, o tyle niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej z pewnością nie jest sprawą błahą.
Sąd uznaje rację kobiety i... odrzuca jej skargę
Rozczarowana obywatelka zaskarżyła żądanie wójta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Sąd zgodził się co prawda, że naliczenie opłat odbyło się w nieprawidłowy sposób, jednak nie dopatrzył się naruszenia prawa i odrzucił skargę.
„Czy sąd administracyjny może odrzucić skargę na podstawie art. 58 § 1 pkt 6 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a.) w związku z art. 8 Konstytucji, gdy stanowi ona niedopuszczalne w państwie prawnym (art. 2 Konstytucji) nadużycie prawa do sądu (art. 45 ust. 1 Konstytucji) z uwagi na wniesienie jej w sprawie oczywiście i rażąco błahej?” (sygn. akt I OPS 3/15).
wydarzenie na Facebooku.
Napisz do autorki: magdalena.sleziak@natemat.pl