Nie jest to już pewnie kraina mlekiem i miodem płynąca, ma swoje problemy, bezrobocie jest najwyższe od trzech lat – przekroczyło 7 procent. Po okresie zastoju, gospodarka nagle jednak skoczyła w górę, rząd chce nawet obniżyć wiek emerytalny. Wieść o tym bardzo zresztą uradowała prawicowe media w Polsce. „W Kanadzie robią to, co obiecał rząd PiS” – pisały. Tyle, że wszyscy na świecie rozpływają się nad Kanadą. A nad Polską nie. I taka, niestety, jest różnica.
Gabinet Justina Trudeau rządzi od 4 listopada. Ten Beaty Szydło raptem niecałe dwa tygodnie krócej. I o jednym i drugim rozpisują się zagraniczne media. Tyle, że w zupełnie innym duchu.
State dinner w Białym Domu
O kanadyjskim premierze napisano już elaboraty. Że taki nowoczesny, że prowadzi kraj w przyszłość, że feminista, lewicowiec, prawdziwy polityk na miarę XXI wieku. Ostatnio przykuł uwagę internetowego świata, gdy pokazał, jak mocno jest wysportowany, a wcześniej, jak kocha pandy. Jak przytula się z uchodźcami. Jak gdzieś nad morzem spędza weekend z rodziną.
Justin Trudeau jest inny od wszystkich, co okazuje nawet swoimi niebanalnymi skarpetkami. Na przykład w trupie czaszki albo kanadyjskie liście klonowe. Wielu pewnie powiedziałoby, że dziwak, a jednak to on zjadł niedawno z Barakiem Obamą najbardziej uroczystą w hierarchii protokołu dyplomatycznego kolację w Białym Domu. I nie, absolutnie nie ma żadnego znaczenia fakt, że Kanada jest jednym z dwóch sąsiadów USA.
Na tzw. state dinner Justin Trudeau został zaproszony jako pierwszy przywódca Kanady od 19 lat. Jak duży to zaszczyt? Przeogromny. Od początku swojej prezydentury Obama gościł w ten sposób tylko 10 przywódców, a jego poprzednik George W. Bush – zaledwie siedmiu. Nie oszukujmy się. W przypadku Polski ten zaszczyt przypadł do tej pory w udziale jedynie Lechowi Wałęsie (1991) i Aleksandrowi Kwaśniewskiemu (2002). Pierwszego przyjmował w Białym Domu prezydent Bush ojciec, drugiego Bush syn.
"Kanada jest cool"
Dlatego polskie przepychanki o to, czy Barack Obama rozmawiał z Andrzejem Dudą, w jakich okolicznościach, i jak długo, z takiej perspektywy naprawdę wydają się śmieszne. A Trudeau idzie tymczasem jak burza. „Pcha Kanadę w nową erę międzynarodowej polityki” – obwieścił właśnie „Huffington Post”. Pisząc, że od tych pięciu miesięcy, gdy objął władzę, Kanada jest na ustach wszystkich. W bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. „Zdołał pokazać na arenie międzynarodowej, że Kanada jest cool” – czytamy.
Pozycja międzynarodowa faktycznie rośnie, tu podkreślają zwłaszcza stanowisko Trudeau w kwestii globalnego ocieplenia i uchodźców. Jego rząd ogłosił niedawno, że chce przyjąć kolejne 10 tysięcy Syryjczyków (w sumie do końca 2016 roku ma ich przyjąć 25 tysięcy, a wszystkich imigrantów nawet 300 tys.), i nie było żadnych protestów. A w ekologii Trudeau widzi przyszłość, rozwój, wielkie inwestycje. Spadają ceny ropy, trzeba ratować kraj i przestawić gospodarkę "na zieloną" – uważa. Podobnie jak w zdrowym stylu życia, który już zaczął promować. Czym również przykuwa uwagę świata.
Gdzie te miejsca pracy?
Kanadyjczycy patrzą na premiera i zastanawiają się, czy nie jest zbyt perfekcyjny i czy któregoś dnia ta bańka mydlana nie pęknie. Jedni mówią o recesji, zwłaszcza w Albercie, inni się tylko śmieją i piszą, że żadna recesja nie jest odczuwalna. Eksperci zapewniają, że gospodarka mocno się ruszyła, przewidują, że będzie lepiej. Ale faktem jest ponad 7-procentowe bezrobocie, najwyższe od 3 lat. „Gospodarka kwitnie, tylko czegoś brakuje – miejsc pracy” – pisze „Huffington Post”. Zwłaszcza dla młodych ludzi.
I faktem jest też pierwszy budżet rządu Trudeau – z blisko 30 mld deficytem – który nie spodobał się zwłaszcza klasie średniej (choć według sondaży i tak ma poparcie większości społeczeństwa). Jednak i tu wielkich protestów nie ma. Podobnie jak nie było ich na wieść, że posłowie, senatorowie oraz ministrowie z premierem włącznie będą mieli podwyższone pensje. A w budżecie zaplanowano wymianę rządowych limuzyn na samochody elektryczne.
Starsi powinni pomagać młodszym
Ale Trudeau ma wizję. Zapowiedział wycofanie się z wydłużenia wieku emerytalnego do 67 roku życia i powrót do 65. Bardziej chce też wykorzystać wiedzę starszych, pobudzić młodych i starszych do współpracy, niech 60-latkowie staną się mentorami 30-latków.
Jeszcze w kampanii wyborczej obiecywał, że zrobi wszystko, by młodzi mieli pracę. W budżecie zaplanowano na przykład znacznie większe pieniądze na granty i stypendia dla studentów. Zabrakło jednak konkretnych propozycji, jak bezrobocie zlikwidować.
Ale nawet, gdy go krytykują w kraju, on dwoi się i troi, by pokazać jak bardzo jest otwarty i jak blisko jest ludzi. Nie boi się wywiadów, ciągle jest obecny w mediach. Nie boi się spotkań z ludźmi. Idzie na choćby na bazar, by z nimi porozmawiać. W budżecie zaplanowano nawet cel, który można nazwać "bardziej otwarty i transparentny rząd" – by informacje rządowe stały się bardziej dostępne dla obywateli.
I tak ciągnie za sobą tę zmianę. Bez agresji, w pozytywnym duchu. Prowadząc zupełnie nową jakość polityki. Nawet jak na Kanadę.