"Mein Kampf - gegen Rechts" - oryginalna odpowiedź agencji na rosnącą falę rasizmu w Niemczech.
"Mein Kampf - gegen Rechts" - oryginalna odpowiedź agencji na rosnącą falę rasizmu w Niemczech. Zrzut ekranu z YouTube

Wraz z początkiem 2016 roku wygasły prawa autorskie do "Mein Kampf", zastrzeżone na 70 lat przez kraj związkowy Bawaria. Odtąd książkę Adolfa Hitlera można znaleźć, zgodnie z prawem, na półkach księgarń. W związku z tym na nietypowy protest, wynikający z obawy o szerzenie się haseł neonazistowskich, ksenofobicznych i rasistowskich, zdobył się niemiecki oddział agencji Ogilvy & Mather.

REKLAMA
Zniesienie praw autorskich do "Mein Kampf" oznacza, że każdy może wydawać, tłumaczyć i rozpowszechniać książkę Hitlera, w której późniejszy dyktator III Rzeszy zawarł swój ideowy manifest, będący podwaliną pod zbrodniczą ideologię narodowosocjalistyczną. Krytycy możliwości rozpowszechnienia tego wątpliwej wartości "dzieła" zwracali uwagę, że ogólna dostępność publikacji wpłynie na rozwój nacjonalizmu i rasizmu.
Aby temu zapobiec, agencja wprowadziła na rynek serię 11 książek zatytułowanych "Mein Kampf gegen Rechts", których autorami są osoby od lat przestrzegające przed nietolerancją. Swoje przemyślenia dotyczące lekcji płynącej z historii najnowszej, ale i aktualnej sytuacji w Niemczech, spisali m.in. były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego, uchodźca z Afganistanu czy społecznicy na co dzień walczący z przejawami rasizmu i ksenofobii.
Zdjęcia autorów umieszczono na okładkach publikacji, co - w połączeniu z pisanym oryginalną czcionką tytułem - przyciąga spojrzenia czytelników. Taki był też zamiar pomysłodawców akcji. Mieszkańcy Niemiec chętnie kupują nową książkę - pierwszy nakład liczący 11 tys. egzemplarzy niemal całkowicie zniknął już z księgarskich półek.
Jak pisaliśmy na początku roku, wznowienia książki Hitlera sprzedawały się w Niemczech jak przysłowiowe "ciepłe bułeczki". Przedstawiciele wydawnictwa zastrzegli jednak, że ewentualny zysk zostanie przeznaczony na pomoc uchodźcom po to, by "nikt nie zarabiał na Hitlerze." Jednocześnie takie przeznaczenie pieniędzy miało odstręczać od kupna osoby podzielające poglądy Hitlera.

Źródło: Adweek