Pisarz obraził Jarosława Kaczyńskiego.
Pisarz obraził Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Franciszek Mazur / AG
Reklama.
"Kaczyński, ty zapyziały ch***u" – napisał na swoim publicznym (to istotne) Facebooku Jakub Ćwiek. Dalej jest jeszcze ostrzej, choć autor zaznaczył, że pisze te słowa dopiero po ochłonięciu. Nie chcę wiedzieć, jak brzmiałby wpis zaraz po wysłuchaniu przemówienia Jarosława Kaczyńskiego w niedzielny wieczór.
5 sekund sławy
Wpis szybko zaczął krążyć po sieci, a po tym, jak zainteresowali się nim internauci, zainteresowały się nim też media. Pisarz musiał wziąć pod uwagę, że jego słowa poniosą się szerokim echem. Nie przesądzam, czy to był główny powód umieszczenia tak emocjonalnego wpisu, ale Ćwiek ma swoje 5 sekund (bo raczej nie minut) sławy. Na pewno nie zaszkodzi to w promocji jego nowej książki.
A to może budzić pokusę, by z bluzgania na Jarosława Kaczyńskiego (albo innych polityków) uczynić sposób na autopromocję. Jednak internauci mają to do siebie, że szybko się nudzą. Nie wystarczy więc już tylko nazwać kogoś "ch***m", trzeba będzie pójść dalej. Może "złamany ch**u"? A później? Może kiedy skończy się już zasób wyzwisk, trzeba będzie kogoś opluć?
Spirala hejtu
Tylko co to zmienia? Jedyne efekty to chwilowa sława i danie ujścia emocjom. Takie sformułowanie postulatów, nawet jeśli są one słuszne, dyskwalifikuje je. Bo można się nie zgadzać, można krytykować, nawet ostro, ale używanie przekleństw w debacie publicznej to granica nieprzekraczalna.
Dlatego właśnie nie podobały mi się ostre i wulgarne wypowiedzi Władysława Frasyniuka. Kiedy napisałem o tym w styczniu 2015 roku, wielu internautów przekonywało, że być może to jedyny sposób dotarcia do wyborców. Ale to obosieczna broń, bo po wulgaryzmy, choć po łacinie, sięgnęła też Krystyna Pawłowicz, za co również ją skrytykowałem.
Bo to prosty sposób do dalszego pogorszenia języka debaty publicznej w Polsce. Takie nakręcanie spirali negatywnych emocji między politykami będzie miało przełożenie na społeczeństwo. I o ile politycy robią to z cynizmu, to emocje ludzi są jak najbardziej prawdziwe i nie da się ich schować do teczki po wyjściu ze studia telewizyjnego. Skutki mogą być straszne.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl