
200, 100, 30, a może 45,2 tys. osób wzięło udział w proteście KOD, największym w stolicy od lat. Ile w końcu ich było? Ktoś odpowiedział na to pytanie precyzyjniej niż policja, dziennikarze i politycy. A posiłkował się metodami obliczania stosowanymi w obserwacjach mikroskopowych.
REKLAMA
"Postanowiłem sprawdzić niejasności dotyczące liczebności pogłowia demonstrujących" – tłumaczy Adam Fiedorowicz. Według władz Warszawy mowa o 200 tys., a nawet 240 tys. ludzi, TVN widział 100 tys., TVP najpierw trzymało się wersji magistratu, by wreszcie stwierdzić: na ulice wyszło 45,2 tys. osób. Według Fiedorowicza najbliżej prawdy był Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy.
Internauta podzielił protestujących na grupy i oznaczył ich kilkoma kolorami. Pod uwagę wziął czas i prędkość poruszania się tłumu. Interesowała go też szerokość jezdni, zapełnienie powierzchni i długość nagrania. Odliczał go za pomocą stopera, na 0,1 sekundy przypadało 300 osób, stąd ostateczny, najbliższy prawdzie wynik: 213 360 demonstrujących. Internauci są pod wrażeniem, ciekawe czy TVP też będzie. Jak pisała Anna Dryjańska, reporterzy telewizji publicznej liczyli uczestników marszu "dziesiątkami". Do ich oddzielania używali dwóch długopisów.
