Zbigniew Hołdys wyraźnie nie lubi, kiedy ktoś próbuje kwestionować jego opinie. Jednemu z rozmówców na Facebooku zagroził doniesieniem do pracodawcy. I zaczęła się burza.
W epoce internetowych trolli i sączących jad hejterów taka krytyka nie powinna na nikim robić wrażenia. Mało tego. W momencie, w którym większość sław zmuszona jest do czytania setek wulgarnych wiadomości, napisana bez emocji opinia, nawet niepochlebna, powinna zachęcić do dyskusji, a nie wzajemnej agresji.
Innego zdania jest Zbigniew Hołdys, któremu jeden z użytkowników Facebooka zwrócił uwagę na, niepotrzebne jego zdaniem, zaangażowanie polityczne.
„Mieszając się do polityki przekreśla Pan swój dorobek u wielu fanów, którzy słuchali lub słuchają Pana muzyki, a mają inne spojrzenie na rzeczywistość. Strzela Pan sobie w kolano albo nawet oba, głównie kolana finansowe” - stwierdził jeden z bywalców na profilu Hołdysa.
Muzyk mógł odnieść się do tej wypowiedzi. W końcu ma prawo do swoich opinii. Mógł też to zignorować. Wybrał jednak inną drogę.
Zauważył, że jego „komentator” w polu „zatrudnienie” ma wpisanego jednego z producentów samochodów. I tu sytuacja zaczęła się robić dziwna.
„Czy to jest Pana osobiste zdanie, czy też takie jest stanowisko całej firmy?” – dopytywał się Hołdys, po czym stwierdził, że sprawę wyjaśni samodzielnie, przekazując treść postu jego pracodawcy.
Na "dyskusję" zareagował przedstawiciel firmy Toyota Fietz Poznań, który pod wpisem Hołdysa opublikował stanowisko.
– Witam, czytamy z zaniepokojeniem wiadomość i jest nam przykro, że powyższy post naszego pracownika został utożsamiony z naszą firmą. Zatrudniając pracowników nie pytamy o ich preferencje polityczne. Bardzo proszę nie utożsamiać naszej firmy a tym bardziej marki Toyota z tym co prywatnie umieścił nasz pracownik – czytamy.