Te zdjęcia powinien zobaczyć każdy, dla kogo Powstanie Warszawskie nie jest tylko pustym hasłem encyklopedycznym. Autor tych fotomontaży połączył historię z teraźniejszością. Efekt jego pracy jest zachwycający.
Patrol powstańczy, prowadzony przez porucznika Stanisława Jankowskiego „Agatona” przebiega przez ulicę. Wszyscy żołnierze są nisko pochyleni, w każdej chwili może ich dosięgnąć kula niemieckiego snajpera. Obok nich jedzie mężczyzna w panterce na... skuterze. A na pasach przejścia dla pieszych spokojnie idzie kobieta w szarej kurtce.
Taki obraz wyłania się z fotografii, które są dziełem Marcina Dziedzica. To dziennikarz, którzy wiele miesięcy spędził przy pracy nad fotomontażami, ale efekty jego starań są wprost zdumiewające, zapierające dech w piersiach. Pokazuje na nich miasto współczesne, ale z fragmentami kadrów ze zdjęć powstańczych. Albo inaczej – pokazuje powstańczą Warszawę na tle współczesnego miasta. Na tych kadrach historia przeplata się z teraźniejszością.
Ulica Marszałkowska, zaraz przy placu Konstytucji.W czasie wojny było to po prostu skrzyżowanie ulic Marszałkowskiej i Piusa. Żołnierze AK stoją przed kebabem na Marszałkowskiej. W kolejce? Nie, pozują do zdjęcia. Kolejka po placek z baraniną jest już współczesna, dorobiona w Photoshopie.
Izabela „Iza” Wilbik siedzi na murku, obok niej jest jeszcze dwóch żołnierzy batalionu „Czata 49”. Odpoczywają po przejściu kanałami ze Starego Miasta na jednym z podwórek gdzieś przy ulicy Wareckiej. Obok Izabeli stoi jej kuzynka, Małgorzata Koszelew. „Iza” zmarła w powstańczym szpitalu na Czerniakowie, trzy tygodnie po przejściu kanałami ze Starówki. Za sprawą Marcina Dziedzica znów spotkała się ze swoją kuzynką. Ta stoi obok niej, trzyma rękę na jej ramieniu, „Iza” wydaje się słuchać, uśmiecha się.
Oryginalne zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego. Ukazują Warszawę taką, jaka była 72 lata temu – walczącą, częściowo już zrujnowaną. Widać na nich ludzkie radości i dramaty, widać walkę i odpoczynek, euforię zwycięstwa po zajęciu PASTY i strach ludzi przebiegających przez ulicę pod ostrzałem.
Szarość dnia codziennego zawarta na czarnobiałych zdjęciach skonfrontowana jest z kolorowymi zdjęciami pokazującymi te same miejsca miasta w dniu dzisiejszym. Grupa powstańców siedząca na zwalonym drzewie przy placu Dąbrowskiego uśmiecha się do fotografa, a wokół nich widać zieleń drzew rosnących w tym miejscu dziś. Nie żyje już Wiesław Chrzanowski, który wykonał fotografię 72 lata temu, nie żyje też większość powstańców ze zdjęcia. Dzięki fotomontażowi są wciąż wśród nas.
Marcin Dziedzic spędził nad fotomontażami wiele miesięcy. Początkiem każdego z nich było oryginalne zdjęcie. Wczytywał je do tabletu i zaczynał chodzić po mieście. Krok w lewo, dwa w prawo, trochę w przód, trochę w tył. Wszystko po to, żeby znaleźć ten jeden punkt, z którego dokładnie zostało zrobione zdjęcie 72 lata temu. Zdarzało się, że wracał w to samo miejsce po kilka razy, bo już w domu okazywało się, że archiwalna fotografia była zrobiona jednak z troszkę innego miejsca. Albo pogoda była zupełnie inna lub światło padało z innej strony.
Wszystko po to, żeby jak najmniej się później napracować przy komputerze, choć i tak często trzeba było siedzieć nad programem graficznym i mozolnie cegła za cegłą poprawiać jakieś błędy w perspektywie. Problemem, z którym spotkał się Marcin Dziedzic już na starcie, są troszkę inaczej pracujące współczesne obiektywy fotograficzny i te z czasów wojny. Tam, gdzie stary obiektyw zakrzywiał linie na brzegu kadru, współczesne szkła korygują błędy optyczne i linie na budynkach są proste.
Zdarzało się i tak, że miejsce i pogoda zostały wybrane idealnie, ale przeszkadzał jakiś fragment współczesnego zdjęcia, który w żaden sposób nie chciał się wpisać w archiwalną fotografię. Tak było na przykład z ciężarówką, której nie dało się żadną miarą wpasować w barykadę na pl. Politechniki.
Tam, gdzie udało się połączyć stare z nowym, efekty są momentami zapierające dech w piersiach. Jak na zdjęciu wykonanym na ulicy Koszykowej. Idzie nią dwóch powstańców i robotnik budowlany, na ulicy stoi współczesna koparka, leży pryzma piachu, a na ulicy gruz. Trudno się zorientować, gdzie kończy się zniszczona ulica czasów wojny, a gdzie zaczynają dziury w nawierzchni jezdni.
Fotomontaże są ilustracjami do opowiadań autorstwa Michała Wójcika, znają się z Dziedzicem jeszcze z czasów pracy w Radiu Zet. Każde zdjęcie jest zaczątkiem jakiejś opowieści. O białej furażerce „Agatona”, o przeprawie na druga stronę Alej Jerozolimskich. O generale Komorowskim, który był tak drobnym, skromnym, niepozornym człowiekiem, że łączniczki wstydziły się pokazywać go żołnierzom kompanii szturmowych. Tak bardzo „Bór” nie przystawał do wizerunku dowódcy AK. Zarówno zdjęcia, jak i opowiadania. składają się na książkę „Teraz '44 Historie”.
Dziedzic nie był pierwszym, który wpadł na pomysł łączenia starych i nowych zdjęć. Pierwsze takie projekty powstawały kilka lat wcześniej, na przykład w Holandii czy we Wrocławiu. Ale sposób, bliski perfekcji, w jaki zrobił to Marcin Dziedzic. budzi zachwyt i szacunek. Każdy warszawiak (i nie tylko) powinien zajrzeć na stronę teraz44.pl i obejrzeć efekty jego pracy.