
Projekt ustawy podnoszącej wynagrodzenia rządzącym wywołał taką burzę, że PiS bardzo szybko się z niego wycofał. Temat podwyżek ciągle jednak krąży. "Fakt" właśnie informuje o gigantycznym wzroście pensji, który dla pracowników kancelarii premier, miała załatwić Beata Kempa.
REKLAMA
Jak podał "Fakt", pod jej nadzorem przygotowano rozporządzenie dotyczące wzrostu płac dla asystentów i sekretarzy o – bagatela – 100 procent. Chodzi o 16 osób, które pracują dla Beaty Szydło i dla wicepremierów. Dotychczas zarabiały 3100 zł brutto, teraz mają otrzymywać 6560 zł. – Jestem na wakacjach za granicą – powiedziała "Faktowi" Beata Kempa. Żadnego komentarza z jej strony nie było.
Trudno zatem ocenić, czy to prawda, ale tu, w przypadku szefowej kancelarii pani premier, wyłania się jeszcze jedna sprawa. Dociekliwi internauci natychmiast przypomnieli sobie, że rok temu Beata Kempa spędzała wakacje w Polsce, w Sarbinowie nad morzem. I wtedy, choć była na urlopie, była bardziej rozmowna. "Żadna zagranica, żadne kurorty, nasze polskie morze, z którym śmiało można się przeprosić" – tak w sierpniu ubiegłego roku mówiła "Faktowi". Teraz najwyraźniej zmieniła zdanie.
W MON też rozrzutność
Informacje z KPRM bardzo się nie spodobały i trudno się dziwić, że raczej nie znajdują zrozumienia. "Asystent w KPRN 6560 zł, ratownik medyczny po studiach w wojewódzkim mieście 2500 zł brutto. Brawo PiS! Wstydu nie macie!!!!" – podobnych w tonie komentarzy jest bardzo dużo. Ludzie wytykają PiS, że w kampanii wyborczej sam zarzucał PO, że w Polsce dzieci głodują, a oni szaleją z ośmiorniczkami i nie tylko. "Brawo Beata Kempa!" – piszą teraz ironicznie.
Informacje z KPRM bardzo się nie spodobały i trudno się dziwić, że raczej nie znajdują zrozumienia. "Asystent w KPRN 6560 zł, ratownik medyczny po studiach w wojewódzkim mieście 2500 zł brutto. Brawo PiS! Wstydu nie macie!!!!" – podobnych w tonie komentarzy jest bardzo dużo. Ludzie wytykają PiS, że w kampanii wyborczej sam zarzucał PO, że w Polsce dzieci głodują, a oni szaleją z ośmiorniczkami i nie tylko. "Brawo Beata Kempa!" – piszą teraz ironicznie.
Można by pomyśleć, że 16 osób to niewiele, ale 100 procent robi wrażenie. Tak jak kwoty, które w ostatnich dniach krążyły w mediach obrazujących hojność Antoniego Macierewicza. Tutaj pisaliśmy o tym, jak szef MON wynagradza 21 swoich doradców – wydatki na ich umowy wyniosą około miliona złotych. Jedna z takich osób za 5 dni pracy otrzymała 7 tys. zł.
"Dzięki staraniom obecnego ministerstwa..."
Mimo odrzucenia w lipcu projektu ustawy i wzroście wynagrodzeń dla władzy, temat podwyżek w ministerstwach ciągle gdzieś jednak krąży. Kilka dni temu pojawiła się informacja, jakoby miało je przyznać Ministerstwo Zdrowia. Chodziło o pracowników NFZ, który przecież miał być zlikwidowany. Według "Super Expressu" w 2017 roku minister Konstanty Radziwiłł chciał przeznaczyć o 20 mln zł więcej na wynagrodzenia niż w roku obecnym – w sumie 340 mln zł.
"Dzięki staraniom obecnego ministerstwa..."
Mimo odrzucenia w lipcu projektu ustawy i wzroście wynagrodzeń dla władzy, temat podwyżek w ministerstwach ciągle gdzieś jednak krąży. Kilka dni temu pojawiła się informacja, jakoby miało je przyznać Ministerstwo Zdrowia. Chodziło o pracowników NFZ, który przecież miał być zlikwidowany. Według "Super Expressu" w 2017 roku minister Konstanty Radziwiłł chciał przeznaczyć o 20 mln zł więcej na wynagrodzenia niż w roku obecnym – w sumie 340 mln zł.
Resort sprostował jednak tę informację, twierdząc, że minister nie decyduje o takich sprawach. W wyjaśnieniu znalazła się informacja, że "plan finansowy NFZ na 2017 r. przewiduje o ok. 3 mln zł więcej na wynagrodzenia, co stanowi wzrost o 1 proc., tj. poniżej przewidywanej inflacji".
O podwyżkach w swoim resorcie już na początku roku informowało natomiast Ministerstwo Sprawiedliwości. Wzrost wynagrodzenia od 5,5 do 10 procent przewidziano, jak czytamy na stronie MS – dla asystentów sędziów, urzędników i innych pracowników sądów powszechnych, kuratorów zawodowych a także dla funkcjonariuszy Służby Więziennej i jej pracowników cywilnych.
– Dzięki staraniom obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości i decyzji rządu sytuacja finansowa w/w pracowników sądownictwa, których pensje od lat były zamrożone ulegnie poprawie – podkreślał wiceminister Patryk Jaki. Minister Zbigniew Ziobro napisał nawet list do pracowników sądów. Kładąc nacisk na to, że "przez ostatnie siedem lat państwa służba nie była wystarczająco doceniona; teraz nadszedł czas, by to państwu wynagrodzić” .
Powinni zarabiać więcej
Tu przypominają się początki rządu PiS, gdy w pierwszych tygodniach okazało się, że nie mogą znaleźć chętnych do pracy w ministerstwach, gdyż za mało się tam zarabia. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, Henryk Kowalczyk, powiedział wtedy otwarcie, że 5 tysięcy zł na rękę to za mało, by kogoś zachęcić. Po kilku miesiącach wrócił do tematu. Tu już podał konkretne kwoty. – Podsekretarze stanu powinni zarabiać przynajmniej na poziomie dyrektora departamentu, czyli co najmniej 12-13 tys. zł brutto – mówił. Dziś zarabiają ok. 3 tys. zł mniej.
Tu przypominają się początki rządu PiS, gdy w pierwszych tygodniach okazało się, że nie mogą znaleźć chętnych do pracy w ministerstwach, gdyż za mało się tam zarabia. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, Henryk Kowalczyk, powiedział wtedy otwarcie, że 5 tysięcy zł na rękę to za mało, by kogoś zachęcić. Po kilku miesiącach wrócił do tematu. Tu już podał konkretne kwoty. – Podsekretarze stanu powinni zarabiać przynajmniej na poziomie dyrektora departamentu, czyli co najmniej 12-13 tys. zł brutto – mówił. Dziś zarabiają ok. 3 tys. zł mniej.
Te wynagrodzenia są niestosowne w stosunku do innych. Rozumiem, że dla niektórych zarobek 6 tys. zł jest już bardzo dużym, ale my musimy to wszystko uregulować. Czytaj więcej
Przypomnijmy – w wyniku afery taśmowej ujawniono, co była minister Elżbieta Bieńkowska mówiła o pracy za 6 tys. zł: "Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował".
Odsądzono ją za to od czci i wiary. Dziś niewiele się zmieniło. Tylko ci, co wtedy krytykowali, dziś mówią prawie to samo.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
