
Reklama.
Czy to początek końca popularności partii Jarosława Kaczyńskiego? Prezes PiS już zapowiedział, że trzeba wyciągnąć wnioski z błędnych decyzji personalnych w spółkach skarbu państwa. Wczoraj stanowisko stracił Dawid Jackiewicz, minister skarbu. Niedawno uchwalono podwyżki rent i emerytur, podniesiono pensję minimalną. To wszystko powinno sprawić, że przez jakiś czas jeszcze PiS będzie się cieszył popularnością.
Gdyby dziś odbyły się wybory, na partię rządzącą zagłosowało by 36 procent badanych przez CBOS. To wciąż więcej, niż połączone siły Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, na które głosowałoby odpowiednio 17 i 16 procent badanych respondentów. Partiom opozycyjnym wzrosło poparcie dokładnie o tyle punktów, co PiS stracił, przy czym Nowoczesna zyskuje w najnowszym sondażu aż 4 punkty procentowe.
Do parlamentu weszliby jeszcze posłowie Kukiz'15, na których zagłosowałoby 6 proc. badanych. Pozostałe partie według ostatniego badania CBOS nie przekroczyłyby progu wyborczego. Przy takim rozłożeniu sympatii wyborczych PiS nie byłby wstanie sam stworzyć rządu i albo rządziłby w koalicji z partią Pawła Kukiza, albo straciłby władzę. Chyba, że Jarosławowi Kaczyńskiemu uda się odwrócić tendencję spadkową. Wciąż jest 12 procent niezdecydowany, którą partię poprzeć.
źródło: CBOS
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl