Policja zazwyczaj wini kierowców, kierowcy kiepskie drogi, a to zły stan aut może być przyczyną znacznej części wypadków
Policja zazwyczaj wini kierowców, kierowcy kiepskie drogi, a to zły stan aut może być przyczyną znacznej części wypadków Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

W statystykach ten problem praktycznie nie istnieje. Według oficjalnych danych rocznie w całym kraju dochodzi do około 50 wypadków z powodu złego stanu technicznego samochodów. To ułameczek ułamka. Tymczasem w Niemczech zły stan pojazdów jest przyczyną prawie 10 proc. wypadków. Czyżby Niemcy jeździli gorszymi gratami niż Polacy? Mało prawdopodobne.

REKLAMA
– Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w polskie statystyki. Nie wierzą w nie nawet sami policjanci z drogówki – komentuje Leszek Kadelski z Fundacji Cooperatio działającej na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach. Eksperci zaproszeni przez Fundację do debaty w czasie poznańskiego Motor Show szacowali, że co roku na polskich drogach z powodu złego stanu samochodów ginie 400-500 osób. I szacunki te mają oparcie w konkretnych liczbach.
Statystyka jedno,  życie drugie
– Do Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji policjant może wpisać tylko jedną przyczynę wypadku. Jeśli kierowca jechał za szybko, to wpisuje się nadmierną prędkość i sprawa załatwiona. Nikt nie bada na przykład, czy samochód przed nim miał sprawne światła stopu, czy auto miało łyse opony, czy w samochodzie zadziałały poduszki powietrzne – tłumaczy Kadelski i przypomina wyniki kontroli NIK z 2013 roku w sprawie bezpieczeństwa na drogach.
logo
Inspektorzy NIK zapytali policjantów z drogówki, co ich zdaniem jest przyczyną wypadków. Funkcjonariusze w 10 proc. wskazali, że to stan samochodów Fot. screen z raportu NIK "Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego"
Inspektorzy zapytali policjantów z drogówki, co ich zdaniem jest przyczyną wypadków, a oni w 10 proc. wskazali, że to stan samochodów. Do tego należy dołożyć dane z Inspekcji Transportu Drogowego. Prawie 12 proc. kontroli przeprowadzanych przez ITD kończy się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego, najczęściej z powodu fatalnego stanu auta. Tymczasem około 10 proc. ofiar wypadków na polskich drogach to właśnie wspomniane 400-500 osób.
Winni kierowcy?
– Łatwo jest całą winę za wypadki przerzucić na brawurę kierowców i pijanych na drodze. Trudniej zmienić system, który pozwala na to, aby niesprawne samochody jeździły po kraju. A pozwala, oj pozwala – ubolewa ekspert. Stacje Kontroli Pojazdów nie spełniają swojej roli. Po pierwsze - same są rzadko kontrolowane, a po drugie - nie kontrolują tego, co jest ważne. Nikt nie sprawdza w samochodach amortyzatorów, czy poduszek powietrznych.
Poza tym wiele samochodów na pewno jeździ z pieczątkami załatwionymi na lewo lub w ogóle bez. W razie kontroli policji grozi im tylko mandat za brak dowodu rejestracyjnego. 50 złotych - da się przeżyć. Policjant nie ma jak sprawdzić, czy ten samochód może być dopuszczony do ruchu, bo przecież nie istnieje żadna baza danych.
Auto po dzwonie
Drugi problem to to, jak wyglądają wypłaty ubezpieczeń za samochody powypadkowe. Chodzi o sytuacje, gdy samochód jest mocno uszkodzony i koszt jego naprawy przekracza 70 proc. wartości auta (dla ubezpieczenia AC).
Leszek Kadelski, Fundacja Cooperatio

Powiedzmy, że samochód był wart 20 tysięcy, a naprawa kosztowałaby 16 tys. Ubezpieczyciel wycenia wrak na 12 tys., a klientowi wypłaca 8 tys. Ten za tę sumę naprawia ten samochód byle gdzie i byle jak. Sprzedaje i jest do przodu. A taki niebezpieczny samochód wraca na drogi.

Eksperci na problem zwracają uwagę od lat. I od lat efekt jest ten sam, czyli żaden. Politykom jakoś nie zależy na znalezieniu rozwiązania.

Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl