Reklama.
W Szkole Podstawowej nr 30 w Łodzi w statucie szkoły znalazł się następujący zapis: „Religia jest obowiązkowym zajęciem edukacyjnym dla uczniów, których rodzice nie zgłosili z początkiem roku szkolnego do dyrektora szkoły pisemnej informacji o rezygnacji z posyłania dziecka na te zajęcia”. Innymi słowy uczniowie muszą chodzić na lekcje religii, bez możliwości zastąpienia tych zajęć wykładami z etyki.
Jako pierwsi sprawę opisali dziennikarze radia TOK FM. To właśnie po ich śledztwie i opublikowaniu materiału sprawą zajął się prezydent miasta. Teraz specjalne komisje będą chodzić po szkołach i sprawdzać, jak to wygląda w innych placówkach. Badać będą nie tylko zapisy w statucie, ale też to, jak wyglądają deklaracje rodziców. Szkoła ma prawo zbierać jedynie deklaracje rodziców, którzy chcą by ich pociechy chodziły na katechezę, a nie deklaracje, że sobie tego nie życzą.
Tymczasem szkoła odrzuca zarzuty. Dyrekcja twierdzi, że stosuje się do przepisów i informacje o fakultatywności katechezy zostały dopisane w formie aneksu. Niestety, status szkoły nie został zaktualizowany i część rodziców została wprowadzona w błąd.
W zeszłym roku biskupi rzymskokatoliccy zamieścił na swoich stronach informację o przeprowadzeniu badania opinii społecznej wśród rodziców. Wyniki były jednoznaczne, ponad 80 proc. rodziców była zadowolona z faktu, że religia jest nauczana w szkole. Może być jednak tak jak w SP30, gdzie rodzice uczniów mogli po prostu nie wiedzieć, że jest jakaś alternatywa.
źródło: TOK FM
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl