
Bernadeta Krynicka, posłanka PiS, wypowiadała się w Sejmie na temat roli gimnazjum w życiu dzieci. Placówkę nazwała "molochem, który rodzi patologie i samobójstwa". Niezadowolony głos z sali uciszyła krótkim "Milcz, kobieto!".
REKLAMA
– Gimnazjum to moloch, gdzie zebrano młodzież w najtrudniejszym okresie ich życia. Gros ataków, agresji, nękania, które doprowadzają często do samobójstw wśród nieletnich, ma miejsce w gimnazjum – przekonywała Krynicka z mównicy. – Za serwowanie dzieciom fałszywego poczucia wkroczenia w dorosłość i wyrwanie dzieci z dotychczasowego środowiska w okresie buntu i dojrzewania doprowadziło do generowania patologii wśród młodzieży... – dodała.
Wypowiedź posłanki przerwał czyjś głos niezadowolenia. – Milcz kobieto! – warknęła posłanka PiS. Do porządku postanowiła przywrócić ją wicemarszałek Sejmu Barbara Dolniak (Nowoczesna). – Pani poseł. Pozwoli pani, że pani przerwę – zaczęła. – Zwracam uwagę, że jest pani na sali sejmowej i takie zwroty po prostu najzwyczajniej w świecie nie przystoją – powiedziała, dodając, że przy następnym razie, wyciągnie konsekwencje.
Kilka miesięcy wcześniej Krynicka zasłynęła apelem o klauzulę sumienia dla fizjoterapeutów. Zaproponowała, aby mogli się na nią powoływać przy odmawianiu zabiegu u pacjentek z wkładką wewnątrzmaciczną.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
