Urzędnicy z resortu Elżbiety Rafalskiej (po lewej) skandalicznie tłumaczą likwidację Krajowego Ośrodka Adopcyjnego TPD.
Urzędnicy z resortu Elżbiety Rafalskiej (po lewej) skandalicznie tłumaczą likwidację Krajowego Ośrodka Adopcyjnego TPD. Fot. Sławomir Kamiński / AG
Reklama.
Ministerstwo, które ma w nazwie "rodziny" właśnie zmniejszyło z trzech do dwóch liczbę ośrodków, które zajmują się adopcją zagraniczną. Teraz będą ją mogły prowadzić tylko dwie katolickie instytucje. Pisaliśmy o tym w naTemat i rozmawialiśmy z szefową Krajowego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, który ma zostać zlikwidowany.
Jednak zaskakujące są motywy decyzji urzędników, pokazujące kompletne pomieszanie priorytetów. Bo oto okazuje się, że urzędnikom bardziej zależy na tym, by dzieci mówiły po polsku, niż żeby wychowywały się w rodzinie, a nie domu dziecka.
– Wysocy rangą urzędnicy ministerstwa twierdzą, że wskutek adopcji zagranicznej Polska TRACI rocznie ok. 300 obywateli, którzy nie podtrzymują polskiego języka ani kultury (choć ZYSKUJĄ rodziców). W mojej opinii prawo do tożsamości kulturowej i zachowania języka jest jednak wtórne wobec najważniejszego prawa dziecka do wychowania w rodzinie – powiedziała Izabela Rutkowska w rozmowie z portalem "Chcemy być rodzicami".

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl