
Reklama.
"Kiedy ma miejsce sytuacja nadzwyczajna nie wiadomo czy to jest wypadek, splot nieszczęśliwych okoliczności czy próba zamachu" – mówił dziś na antenie Radia Zet Andrzej Zybertowicz, prezydencki doradca. Jego zdaniem minister Macierewicz bardzo dobrze zrobił przesiadając się z rozbitego auta do innego pojazdu z rządowej kolumny. Zaledwie 105 minut później minister był już w centrum Warszawy - w tym czasie błyskawicznie pokonał 210 km.
Do zdarzenia doszło w środę około godziny 18. Kolumna trzech pojazdów z prędkością ocenianą przez świadków na około 130 km/h, nie zwolniła przed skrzyżowaniem, na którym paliło się czerwone światło. Pierwszy pojazd uderzył w samochód, który zatrzymał się przed skrzyżowaniem. Uszkodzeniu uległa też druga rządowa limuzyna, kierowca trzeciej zdołał jakoś wyhamować i samochód pozostał nieuszkodzony. I właśnie do tego pojazdu przesiadł się minister Antoni Macierewicz, który tego wieczoru śpieszył się na galę wręczenia Jarosławowi Kaczyńskiego tytułu „Człowieka Wolności”.
I choć minister na galę zdążył, to ludzie którzy brali udział w karambolu mogą być rozgoryczeni. Oni na przyjazd policji i biegłych żandarmerii wojskowej (limuzyny należały do MON) czekali kilka godzin. Opozycja zarzuca ministrowi ucieczkę z miejsca wypadku i brak elementarnych, ludzkich odruchów – Antoni Macierewicz nie znalazł nawet chwili, żeby podejść do poszkodowanych, upewnić się, że nikomu nic się nie stało i przeprosić za to, że jego kolumna pędziła z taką prędkością w miejscu, gdzie wolno jechać tylko 50 km/h.
Przy okazji zaczynają się spekulacje, ile ta eskapada ministra do Torunia i z powrotem kosztowała podatników. Wiadomo, że MON w trybie specjalnym i bez przetargu zakupił 30 luksusowych samochodów za prawie 35 mln złotych. Z tych 30 poważnemu uszkodzeniu w środę uległy 2. I choć auta zostały zakupione dla wojska, to generałowie nadal jeżdżą starymi Skodami. Limuzynami rozbija się za to minister i oficjele ministerstwa.
Dzisiejsza wypowiedź prof. Zybertowicza nie jest pierwszą, która urąga inteligencji obywateli. Rok temu przekonywał, że biorący udział w demonstracjach KOD to ludzie wywodzący się z dwóch grup: cwaniacy, którzy byli przy kurku strumieni finansowych, grantów, dotacji, projektów, oraz ludzie, którzy dali się im zwieść.
źródło: Radio Zet