Pochodząca z Małopolski premier Beata Szydło najlepiej powinna wiedzieć, jak bardzo jej krajan poniża "hołd" Telewizji Republika.
Pochodząca z Małopolski premier Beata Szydło najlepiej powinna wiedzieć, jak bardzo jej krajan poniża "hołd" Telewizji Republika. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Reklama.
Paweł Zastrzeżyński
reżyser i producent filmowy w "Hołdzie dla Premier Beaty Szydło"

Prowincja, osiedlowe bloki, jeszcze niedawno najbardziej wykluczeni społecznie ludzie żywili się upolowanymi psami. To biedne południe Polski. Dzieci, co nigdy nie mogły sobie pozwolić na nowe ubranie, na zabawkę. Cieszyły się z każdego darowanego prezentu, który przez zamożniejsze społeczeństwo zostałby wyrzucony na śmietnik. Matki, które pracowały w systemie niewolniczym po 12 godzin za 800 zł w uwłaczających warunkach, w marketach obcokrajowców. Mężowie, którzy musieli wykonywać polecania kierowane do nich nie w ojczystym języku, a w obcym. Czytaj więcej

Tak rzekomy obraz południowej Polski przed przejęciem władzy przez Prawo i Sprawiedliwość dla Telewizji Republika kreśli prawicowy publicysta, reżyser i producent Paweł Zastrzeżyński. W ten sposób czyni on wstęp do próby przekonania Polaków o skuteczności hojnych programów socjalnych stworzonych przez ekipę "dobrej zmiany".
Swoje wywody na ten temat kończy płynnym przejściem do twierdzenia, iż celem polityki socjalnej obecnej władzy jest, by "Polacy stali się prawdziwymi gospodarzami w ich kraju". "By mogli być dumni, że są Polakami, a inne narody liczyły się z naszym zdaniem" – dodaje Zastrzeżyński. Zachęta do budowania dumy narodowej na upowszechnieniu zasiłków i wiara, iż w ten sposób zaimponuje się światu to jednak najmniejsze kuriozum tego materiału...
Najbardziej bulwersuje to, że w imię partyjnej promocji Paweł Zastrzeżyński i Telewizja Republika składają w tym hołdzie ofiarę z godności i dumy mieszkańców południowej Polski. Nawet w najtrudniejszych czasach w tych regionach z biedą walczyć pomagały bowiem nie polowania na psy i rezygnacja z człowieczeństwa, a przywiązanie do tradycji i wartości rodzinnych. Nie można też przemilczać niebagatelnej w tych stronach roli Kościoła w walce z ubóstwem.
Sympatycy PiS dla promocji swojej ulubionej partii czynią jednak przede wszystkim ofiarę z prawdy. Na obronę twierdzeń publicysty Telewizji Republika próbuje się bowiem wykorzystać głośne kilka lat temu historie o psach przetapianych w Małopolsce na smalec. Najgłośniej było o tym w kontekście procesu pewnego małżeństwa spod Skawiny. Doniesienia o rozprowadzaniu psiego smalcu pojawiają się od lat też w innych miejscowościach Podhala i Beskidu Śląskiego.
Psy ginęły (i prawdopodobnie giną nadal...) tam jednak nie ze względu na biedę i brak innego pożywienia dla najuboższych. Wszystko to związane jest z faktem, iż w tych stronach psi smalec uznawany jest za specyfik magiczny. Istnieje liczne grono osób stosujących go jako maść o uzdrawiającej mocy lub afrodyzjak. Ci, którzy na południu Polski polowaniami na psy są zainteresowani, nie należą do najbiedniejszych. Maleńkie słoiczki takich "przetworów" sprzedawane są za co najmniej kilkadziesiąt złotych. Za równowartosć porządnych zakupów, które można zrobić "w marketach obcokrajowców"...

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl