
W Monachium trwa 53. Konferencja Bezpieczeństwa, na której pojawił się i prezydent Andrzej Duda. Spotkał się tam m.in. z senatorem Johnem McCaina, ale już nie z wiceprezydentem USA Mike'm Pencem. Według byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka, pokazuje to, że polski rząd przestaje się liczyć na światowych salonach.
REKLAMA
– Aż tak wielu prezydentów w Monachium nie było, żeby takiego spotkania nie zorganizować – mówił w TVN24BIS Siemoniak. – Co gorsze, również nie doszło do spotkania ministra obrony Antoniego Macierewicza z nowym sekretarzem obrony USA – ani w Brukseli, ani w Monachium. To oznacza, że zaczynamy grać w drugiej lidze – brzmiała ocena polityka.
Były minister dla poparcia swojej tezy użył porównania, które raczej nie spodoba się partii rządzącej. – Ja pamiętam 2012 rok, tę samą konferencję w Monachium, prezydenta Bronisława Komorowskiego, który był głównym gościem. Dziś jesteśmy w panelu obok innych polityków, widzieliśmy tutaj prezydenta Dudę, a szczytem marzeń jest, jak widać, spotkanie z senatorem McCainem – ironizował.
Mimo szacunku, jakim darzy Amerykanina, Siemoniak sądzi, że nie warto "robić wielkiego halo" z jego spotkania z Dudą. I to mimo tego, że chodzi właśnie o McCaina, darzącego Polskę dużą sympatią. Na pytanie, co sądzi o zdaniu senatora, iż Polska może być poddawana presji Moskwy, odpowiedział, że to "żadna nowa wiadomość". – Właściwie od 300 lat Polska jest poddawana takiej presji – stwierdził. – Ale te słowa oznaczają, że John McCain obawia się jakiegoś nowego etapu w tej presji, że kończy się taki czas względnego spokoju – dodał poprzednik Macierewicza.
źródło: tvn24bis.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
