
Reklama.
Cały Twitter żyje tym, co udało się znaleźć na stronach IPN. W Inwentarzu archiwalnym Instytutu jest strona poświęcona dawnemu Tajnemu Współpracownikowi PRL-owskich służb. Imię i nazwisko – Andrzej Przyłębski. Pseudonim operacyjny – Wolfgang.
Data i miejsce urodzenia wskazują, że raczej nie ma mowy o zbieżności nazwisk. Wikipedia podaje bowiem dokładnie te same dane, jakie znajdujemy w materiałach IPN. Archiwa wskazują, że współpraca Przyłębskiego z bezpieką trwała rok, zachowało się z niej 40 stron notatek.
Internauci już zastanawiają się, jak prawicowe media zareagują na teczkę pana ambasadora, męża prezes Trybunału Konstytucyjnego. Przecież dla wielu tak zwanych niepokornych materiały stworzone przez SB to wręcz świętość – wystarczy sobie przypomnieć, jakie emocje wywołuje wśród nich teczka TW Bolka i ile dla nich znaczą słowa Lecha Wałęsy, który zapewnia, że to fałszywki.
Andrzej Przyłębski ambasadorem Polski w Berlinie jest od lipca ubiegłego roku. Swoje urzędowanie zaczął od... zwymyślania Niemców. Wcześniej ze strony władzy PiS spotkał go jeszcze jeden zaszczyt – trafił do Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie. Julia Przyłębska zaś swoje porządki w Trybunale wprowadza od grudnia, choć w samej siedzibie Trybunału nie gości za często. Mieszka w Berlinie i stamtąd dojeżdża do Warszawy. Jasne, że na koszt podatników.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl