
Na tej podstawie można ukarać tysiące handlowców. Kogokolwiek, kto robi wyprzedaż częściej niż dwa razy w roku. Obniżka cen produktów w sklepach o 20 czy 50 procent jest dozwolona tylko dwa razy w roku, na koniec zimy i na koniec lata. Inaczej stanowi czyn niedozwolonej konkurencji. Taki przepis uchował się w ustawie ustawy z 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Przypadkowo zorientowałem się, ile zła uczyniłem. Zachowała się ustawa z 6 kwietnia 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. A tam stoi jak byk, że sprzedaż po tak niskich cenach (bez marży, poniżej ceny zakupu) nie jest możliwa. To nie wszystko, jak twierdzi Łukasz Drzewiecki, prawnik przy Stałym Polubownym Sądzie Konsumenckim, organizowanie wyprzedaży oraz promocji jest mocno ograniczone w przypadku przedsiębiorców prowadzących sprzedaż w dużych obiektach handlowych. Mogą oni jedynie dwa razy w roku organizować wyprzedaże sezonowe.
Niektórzy sprzedawcy zwracają się z pytaniem, czy wyprzedaż towarów po obniżonej cenie o 20, 50 i więcej procent jest uczciwa i zgodna z zasadami zdrowej konkurencji. Otóż nie stanowi czynu nieuczciwej konkurencji taka sprzedaż, jeśli jest dokonywana w ramach wyprzedaży posezonowej, dwa razy w roku na koniec sezonu letniego i zimowego, trwająca każdorazowo nie dłużej niż miesiąc, a podstawą prawną są przepisy ustawy z 16 kwietnia 1993 r o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, wielokrotnie nowelizowanej.
Jak sieci sklepów nauczyły się się omijać prawo?
Różnica pomiędzy ceną zakupu a ceną sprzedaży jest zazwyczaj większa niż 50 procent, więc obcinając pierwszą cenę o połowę, nadal zachowujemy niewielką marżę. To zwalnia z odpowiedzialności. Jednak tak naprawdę mógłbym sprzedać zalegający na stocku towar jeszcze taniej. Jednak klienci nie mogą uzyskać takich cen, bo sprzedawcy boją się oskarżenia o nieuczciwą konkurencję
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
