Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej, podpadł MON swoją wypowiedzią o caracalach.
Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej, podpadł MON swoją wypowiedzią o caracalach. Fot. Sławomir Kamiński / AG
Reklama.
"Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie. Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba" – o tę wypowiedź Berczyńskiego poszło (o wywiadzie z nim pisaliśmy więcej tutaj). Odpowiedź MON jest jednoznaczna.
Z komunikatu MON

"Pan Wacław Berczyński nie był członkiem Zespołu do zbadania ofert offsetowych oraz przeprowadzenia negocjacji w celu zawarcia umowy offsetowej, nie wypowiadał się na ten temat, nie informował Ministra Obrony Narodowej o swoim stanowisku i nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów." Czytaj więcej

Prawdomówność Berczyńskiego, którą tak oficjalnie podważa MON daje do myślenia. I w oczach wielu stawia pod znakiem zapytania nie tylko jego członkostwo w komisji smoleńskiej, ale przede wszystkim jej ustalenia – że rządowy tupolew rozpadł się w powietrzu.
Takie pytanie już rozbrzmiewa w internecie. Zadają je dziennikarze, na przykład Jan Mikruta.
logo
Fot. Screen/Twitter
Ale nie tylko oni. "Czy on w ogóle mówił kiedyś prawdę?", "Wynika z tego, że albo konfabuluje, albo kłamie w sprawie Caracali. Jedno i drugie dyskwalifikuje go jako członka komisji" – piszą internauci na Twitterze. Albo: "Jeśli tak, to jakie można mieć zaufanie do jego opinii w sprawie przyczyn Katastrofy Smoleńskiej?".
logo
Fot. Screen/Twitter
I tak, dzień po oficjalnym zamknięciu afery z Bartłomiejem Misiewiczem, Antoni Macierewicz może mieć nowy kłopot na głowie. "Tylko Berczyński może podtopić Macierewicza" – pisał kilka dni temu Jarosław Karpiński.