"Odkrywamy mroczną prawdę o znajomości prezesa PiS z obecnym ministrem obrony narodowej. W końcu dowiadujemy się, dlaczego minister jest nie do ruszenia!" – tak zapowiedziano pierwszy odcinek animowanego serialu rysunkowego "Na Wiejskiej", który w poniedziałek po godz. 21:00 będzie można obejrzeć w sieci. Prezes Nielot spotyka się z szefem MON i się zacznie...
– Latającego cyrku, pogardy, psychozy i debilizmu ministra obrony ciąg dalszy. Obecny minister obrony narodowej, który jak wszyscy wiemy, jest psychicznie niezrównoważony, znów szokuje – mówi prowadzący "Najprawdziwsze fakty i fakciki" Mariusz Kuń. Tym razem minister sparaliżował ruch w centrum wsi. W 10-minutowym filmie pojawia się także m.in. Misiek i prezes Nielot.
– Muszę wiedzieć, co knuje wróg – stwierdza prezes Nielot, oglądając "niemiecką telewizję". Na co kot Janusz radzi: – Ty się lepiej zajmij tymi cymbałami z rządu, bo niedługo od tego cyrku, to wam ludzie na ulicę wyjdą. Władza wam do głowy uderzyła, w dupach się poprzewracało. W sondażach już ledwo co wyprzedzacie opozycję. Ci kretyni, to nawet nic nie muszą robić. Sami im się podkładacie. –Janusz, proszę cię, sondaże to tylko ściema polityczna, taka zagrywka pod publikę – odpiera prezes Nielot. – Idź do MON-u i z nim pogadaj, niech się uspokoi, bo tak dalej być nie może – radzi mu kot Janusz. I prezes z tej rady korzysta. Oto, co będzie można zobaczyć w pierwszym odcinku serialu "Na Wiejskiej", który już dziś po godz. 21:00 pojawi się na Facebooku i YouTube.
W
rozmowie z naTemat autorzy programu podkreślali, że nie chcą uderzać tylko w jedną partię polityczną. – Bez obaw, opozycji też się oberwie – zapewniała ekipa "Na Wiejskiej", która chce pozostać anonimowa. Już zyskuje jednak popularność. Profil kanału na Facebooku polubiło już ponad 5 tys. osób. W międzyczasie w mediach społecznościowych pojawił się komunikat, w którym poinformowano, że "ze względów prawnych byliśmy zmuszeni ściągnąć zwiastun serialu". "Osobom bardzo wysoko w łańcuchu pokarmowym nie spodobała się jedna ze scen zawarta w filmiku. Dobre wieści są takie, że generalnego bana na projekt nie ma". – Skontaktowała się z nami osoba rzekomo reprezentująca jednego bohatera, którego przedstawiliśmy w zwiastunie i groziła pozwami o znieważenie. Na jakiś czas ukryliśmy filmik, by zbadać sprawę. Ale satyra nie podlega pod znieważenie, więc nie boimy się kontynuować prac – tłumaczy w rozmowie z naTemat jeden z autorów serialu.